już widzę jak chodzą i wlepiają mandaty. Zawsze są dwa wytłumaczenia: nie dostaliśmy zgłoszenia i mamy za mało ludzi/było coś ważniejszego.
załóżmy jednak, że wzięli się za robotę i "z pasją" podchodzą do wytyczonego celu - wlepić duuużo mandatów. Przypuśćmy, że w domu zostaje kobieta z dzieckiem i nie może odśnieżyć - mąż pracuje od rana do wieczora, to co wtedy? Albo padało w nocy, duuużo padało, ja siedzę w kuchni, jem jajecznicę z kiełbasą żeby się pokrzepić przed odśnieżaniem i wpada SM, bo nieodśnieżone, to co wtedy?
Ogólnie pomysł z tym, że każdy ma dbać o chodnik przed swoją posesją uważam za ograniczający moją wolność. Dlaczego kilkanaście razy w roku mam tracić średnio po ok godzinie na odśnieżanie terenu, który nie należy do mnie?
oczywiście robię to, ale nie ze strachu tylko z przyzwoitości, bo lubię jak mam czysto i odśnieżone:D w/w przykłady z życia wzięte