NIE dla sadystów w policji!
Służby państwa od lat nie mogą sobie poradzić z mową nienawiści rozsiewaną przez osoby nienawidzące tych, którzy są inni od nich. Przed Paradą Równości rok temu tysiące osób, które i tak codziennie muszą zmagać się z nagonką, musiały słuchać obrzydliwych kłamstw o tym, że gwałcą dzieci i są pedofilami. Wtedy policja była wyrozumiała - bo “wolność słowa”, bo nie mogą zabronić szczucia na uczestniczki i uczestników pokojowej demonstracji. Czułyśmy i czuliśmy bezsilność, chciało nam się płakać. Trudno nam opisać, jak złym, pozbawionym uczuć i elementarnej moralności człowiekiem trzeba być, aby rozsiewać taki przekaz, szczególnie w dniu święta osób zmagających się z dyskryminacją, która wielu z nas prowadziła do myśli lub prób samobójczych.
Wszyscy, którzy rozsiewają taką propagandę oraz państwo, które nie potrafi, a zapewne i nie chce sobie z tym poradzić, mają krew na rękach.
Trudno nam się dziwić, że znalazły się osoby, które zajęły się tym problemem w sposób radykalny, ze świadomością możliwych konsekwencji prawnych - bo państwo jest sprawne wtedy, kiedy może chronić interesy osób prześladujących innych.
Nic nie tłumaczy natomiast stosowanych środków. Policjant, który nie pozwala osobie zatrzymanej się ubrać i wypowiada słowa “Tak, jestem chu*em i mam satysfakcję, że nie pozwolę ci założyć skarpetek” nie jest godny ani noszenia munduru ani elementarnego szacunku. Jest godny dokładnie takiego szacunku, jaki okazał osobie, do której uparcie zwracał się w formie niezgodnej z płcią, z którą się utożsamia. To są standardy godne nawet nie tyle państw autorytarnych, ile służb najbardziej opresyjnych reżimów (choć nawet one dawały ludziom czas na spakowanie podstawowego dobytku).
Nic nie tłumaczy wnioskowania przez prokuraturę o zatrzymanie w takim trybie, ani wniosku o tymczasowe aresztowanie. Takich środków nie możemy interpretować inaczej niż jako wyrazu politycznych represji i dowodu całkowitego podporządkowania prokuratury aparatowi represji, który będzie wykorzystywany wobec kolejnych aktywistek i aktywistów.
W niedzielę prezydent w iście faryzejski sposób wzywał do pojednania. Nie będzie żadnego pojednania, dopóki policja nie pozbędzie się funkcjonariuszy takich jak osoba przeprowadzająca zatrzymanie (przez długi czas nie bez podstaw nazywane porwaniem). Nie będzie pojednania dopóki prokuratura będzie podlegać politycznym naciskom. Nie będzie pojednania dopóki na polskich ulicach legalne będzie szczucie na osoby LGBTQ. Nie będzie pojednania dopóki będą powstawać kolejne “strefy wolne od LGBT”, a osoba aspirująca do miana prezydenta wszystkich Polek i Polaków będzie nazywać nas ideologią.
Dla nas wszystkich szykują się coraz trudniejsze czasy. Naszą bronią musi być solidarność.
https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,26128146,akty...