Zbigniew Noska
4tS pcongonsorsdetSadzlo. ·
POWRÓT TUSKA
Wprawdzie nie na białym koniu, ale z przytupem. Donald Tusk przyszedł, wziął władzę w PO i w tej roli od razu poczuł się komfortowo. Witany entuzjastycznie przez członków Rady Krajowej, dał do zrozumienia, że władzą z nikim dzielić się raczej nie zamierza. A jeśli już, to na własnych warunkach.
Przemówienie Donalda Tuska = majstersztyk retoryki - nie było wystąpieniem programowym. Były premier określił w nim główny i jedyny cel swego powrotu do polityki. Jest nim pokonanie PiS, czyli władzy skrajnie zdemoralizowanej, zagrabiającej dla siebie całe państwo, kradnącej wspólne dobra. Rzecz nie tylko w tym, że PiS źle rządzi. Według Tuska PiS po prostu sam w sobie jest złem. Walka z nim staje się zatem zobowiązaniem nie tylko politycznym ale także moralnym.
Nowy szef PO jasno dał do zrozumienia, że od tej pory nie będzie już żadnego „ale”, a po Platformie Tuska można się spodziewać totalnej konfrontacji z partią Kaczyńskiego na wszelkich możliwych frontach. Nie zostawił też wątpliwości, że jego plan polityczny to powrót do podziału "PiS kontra reszta świata". Polaryzacja sceny politycznej i ustawienie PO jako głównego przeciwnika obozu władzy była najmocniejszym i najbardziej czytelnym przekazem mowy byłego premiera
Te słowa adresował Tusk nie tylko do Platformy Obywatelskiej, ale do wszystkich tych, którzy mają dosyć rządów Kaczyńskiego.
- Zwykli ludzie - mówił - nie mają dylematów moralnych, intelektualnych, filozoficznych, które by im uniemożliwiły ocenę rzeczywistości. Ci ludzie podchodzą do mnie i mówią: "Panie, wróć pan, zrób porządek, bo przecież z nimi się nie da wytrzymać". Czy trzeba właściwie czegoś więcej?
*
Uprzedzając powrót Tuska, Rafał Trzaskowski zapowiedział, że w razie ustąpienia Budki podejmie walkę o przywództwo w partii, ale w końcu ustąpił. Na jakich warunkach, nie wiemy, choć jego zachowanie świadczyłoby o tym, że nie jest nimi zachwycony.
Tak czy inaczej, Platforma w kolejnych miesiącach będzie miała twarze Trzaskowskiego i Tuska, dwóch polityków, których dzieli pokolenie, wizerunek, dorobek, a także poglądy. Dziś Donald Tusk potrzebny jest PO, ale także Polsce. Jutro być może będzie należało do Trzaskowskiego.
Czy PO dokonała właściwego wyboru? Wszystko wskazuje na to, że tak. Za Tuskiem przemawia przede wszystkim jego doświadczenie w polityce - merytoryczne przygotowanie do rządzenia.
W sondażu OKO.press z listopada 2020 roku 62 proc. badanych uważało, że w razie przejęcia władzy od PiS, opozycja nie jest gotowa, by dobrze rządzić. Co więcej, podobnie sądziła aż połowa wyborców KO, ruchu Hołowni, Lewicy i PSL.
Powracając, Tusk dał Platformie premię: być może sama partia nie będzie bardziej lubiana, być może nie będzie w awangardzie innowacyjnych pomysłów na ułożenie polskiej rzeczywistości, ale nikt, nawet najwięksi wrogowie, nie będą mogli jej odmówić, że nie ma lidera, którzy potrafi rządzić państwem.
*
"Jeśli ktoś ma wizje, powinien iść do lekarza" – stwierdził kiedyś Tusk, co stało się pretekstem do jego krytyki. Obecna opozycja formułuje lub usiłuje formułować mnóstwo wizji, pomysłów na to i owo, tworzy wielkie i mniejsze ruchy społeczne, zaś publicyści poganiają ją do tworzenia wielkich narracji i historii. Tymczasem na plan dalszy schodzi podstawowy warunek realizacji owych wizji i planów – najpierw trzeba wygrać wybory.
Tusk uświadomił im, że w polityce tak jak z piłkarzami na wielkiej imprezie: najpierw trzeba wygrać pierwszy mecz, obojętnie jak. Na piękną grę przychodzi czas później.
Jako szef Rady Europejskiej Tusk przez kilka lat grał w pierwszej lidze światowej polityki. Przebywał w krajach, które mają sprawiedliwsze systemy podatkowe, więcej praw człowieka, lepszą jakość życia i debatę publiczną na wyższym poziomie niż w Polsce. Uproszczając, żył tam, gdzie liberalizm ekonomiczny nie oznacza pogardy dla "roszczeniowych nierobów", a konserwatyzm nie idzie w parze z wrogością wobec grup mniejszościowych.
Teraz Donald Tusk wie na pewno, czym Europa naprawdę jest. Pytanie, czy nadal dobrze wyczuwa, o czym marzy większość polskiego społeczeństwa i czy potrafi na te potrzeby odpowiedzieć. Czy przyszłą wygraną z Kaczyńskim nie potraktuje jako okazji do restauracji tego, co było, ale jako szansę na taką zmianę rzeczywistości, by postawić na zawsze tamę autorytarnemu populizmowi.