Szczepienia - jak robią to inni?
Wczoraj rozmawiałem z moją niemiecką przyjaciółką z Berlina, której opowiedziałem jak u nas wygląda rejestracja seniorów do szczepień. Była wielce zaskoczona, stwierdziła, że to okrutne, gdy dowiedziała się o nocnych kolejkach seniorów na mrozie...
Niemcy robią to „trochę” inaczej. Państwo posiada bazę danych obywateli, więc konsultanci dzwonią do seniorów (wg „peseli”) i zapraszają ich na szczepienia. Wszystko odbywa się podczas jednej rozmowy (pytania o samopoczucie, kontakt z zarażonymi, bo resztę konsultant wie z karty pacjenta), umawiany jest termin i miejsce, ew. transport lub wizyta „lotnej brygady”... tyle. A ja zadawałem sobie głupie pytanie jak jeden punkt może w Berlinie zaszczepić 2t ludzi dziennie... właśnie tak.
Mama mojej przyjaciółki przyjmie za jakiś tydzień z okładem drugą dawkę, a u nas? Jutro start wielkiego, narodowego sukcesu.
Do dziś u nas zaszczepiono ok. 700t osób, w Niemczech prawie 2mln...
Mam apel do rządzących - zadzwońcie do Niemców, zróbcie video-konferencję, zasięgnijcie języka, nabądźcie wiedzy, skorzystajcie z doświadczenia i myśli innych.
Na koniec taka mała refleksja dlaczego tak się miotamy z tymi szczepieniami, a Niemcy nie. Obejrzałem dziś reportaż „Atak na Capitol”, z którego jasno wynikało, że Ameryka nie miała planu obrony Capitolu, gdyż nikt nie zakładał od 1812 roku szturmu!
My też nie mieliśmy i nie mamy planu, reagujemy codziennie na nowe dane i informacje - wg słownika języka polskiego działanie takie nazywa się chaosem... A Niemcy mają plan, od lat ’40...