smog/zanieczyszczenie powietrza w MMz

Timmermans nagle przejrzał na oczy. Pozwala państwom UE na powrót do węgla, jakby był zgromadzony „w składziku”



Pierwszy wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans, kilka dni temu w wywiadzie dla „The Guardian” stwierdził, „że kraje UE, chociaż przejściowo, ale muszą wrócić do węgla”.

Niestety dopiero teraz dostrzegł, „że Putin używa wszystkich środków, jakimi dysponuje, aby wywoływać konflikty w Europie, więc musimy przygotować się na bardzo trudny okres”.

I - „wczuwając się” w sytuację krajów mających zasoby węgla – dodaje: „w obecnej sytuacji, gdy mamy ogromne niedobory paliw kopalnych, jak można powiedzieć komuś, kto nimi dysponuje- nie powinieneś z nich korzystać?”.
Timmermans zmienia zdanie

Timmermans nagle przejrzał na oczy, choć jeszcze jesienią poprzedniego roku w sytuacji brutalnego szantażu gazowego, realizowanego przez Gazprom, publicznie bronił rosyjską firmę.

Przypomnijmy, że już w miesiącach letnich poprzedniego roku, Gazprom zmniejszył dostawy gazu istniejącymi rurociągami do Europy Zachodniej (a odpowiada za co najmniej 1/3 tego zaopatrzenia) i zaczął dostarczać gaz ze swoich dużych magazynów, które ma w Niemczech, Holandii i Czechach, czym znacząco obniżył zapasy w nich zgromadzone.

Przestał także dostarczać gaz na rynek spotowy, choć wcześniej był na nim aktywnym graczem, mimo tego, że ze względu na gwałtowny wzrost cen gazu na tym rynku, tego rodzaju transakcje w ostatnich miesiącach są niezwykle opłacalne.

Gdy na jesieni poprzedniego roku zapotrzebowanie na gaz wzrosło, i pojawiły się informacje o pustych magazynach, gwałtownie zaczęły rosnąć jego ceny, Gazprom ogłosił, że jest gotów dostarczać gaz nowym gazociągiem Nord Stream2 ale konieczna jest jego szybka certyfikacja, ze względu na nadzwyczajną sytuację na tym rynku.

Wtedy to właśnie Frans Timmermans, podczas swojej wizyty w Bułgarii, udzielił wywiadu tamtejszej telewizji bTV i niespodziewanie rozgrzeszył Gazprom z manipulacji na europejskim rynku gazowym.

Powiedział między innymi: „Rosja wypełnia swoje kontrakty na dostawy gazu i nie ma powodów aby uważać, że wywiera presję na rynek gazu i manipuluje nim” i dodał „popyt na gaz na globalnym rynku jest ogromny, są między innymi problemy w Chinach i Rosja stara się tam dostarczać maksymalne ilości gazu”.

Czy trzeba lepszego „adwokata” Gazpromu w sytuacji kiedy większość ekspertów od rynku gazu twierdziła już wtedy, że to jednak polityka tej firmy i osobiście Putina od kilku miesięcy destabilizuje ten rynek i winduje ceny, do tego stopnia, że na początku października były one blisko 10 razy wyższe niż w październiku 2020 rok.
„Zgoda” na otworzenie „składzików” z węglem

Teraz jest jeszcze gorzej, Gazprom zdecydował się zakręcić kurek gazowy Niemcom, zaprzestając dostaw gazu gazociągiem Nord Stream1 (na razie przejściowo do 20 lipca, ale wszystko wskazuje na to, że może to trwać dłużej), rząd tego kraju, zdecydował o uruchomieniu kopalni węgla brunatnego i elektrowni na nim opartych.

W tej sytuacji Timmermans ogłasza, wszystkie kraje mające jego zasoby mogą wrócić do węgla, mając chyba wyobrażenie, że mają one zgromadzony węgiel „w składzikach”, teraz po jego zgodzie, je otworzą i będą z niego korzystać.

Timmermans powinien wiedzieć, że kopalnie to przedsiębiorstwa i jeżeli wcześniej w związku z firmowaną przez niego polityką „Zielonego Ładu”, poszczególne państwa narzuciły im politykę ograniczania wydobycia, to teraz, żeby to odwrócić, potrzeba czasu i dużych pieniędzy.

Inwestycja w nową ścianę węgla kamiennego w Polsce, musi trwać przynajmniej rok i pochłonie przynajmniej 2-3 mld zł wydatków inwestycyjnych, żeby te wydatki się zwróciły, wydobycie z niej musiałoby trwać przynajmniej kilka lat.

Człowiek, który ma takie wyobrażenie o działalności wydobywczej surowców i jednocześnie jest odpowiedzialny za jedną z najkosztowniejszych unijnych polityk, która to wydobycie ogranicza, nie powinien być ani dnia dłużej na tym stanowisku.
https://wpolityce.pl/polityka/607187-timmermans-nag...

O tym, że Unia Europejska chce dekarbonizować gospodarkę było wiadomo od lat.

System handlu prawami do emisji funkcjonuje w UE od 2003 roku, więc zanim Polska w ogóle weszła do wspólnoty.

Harmonogram określający ile będą kosztowały emisje w kolejnych latach, jest znany od prawie dziesięciu lat.

Od początku było też wiadomo, że pieniądze ze sprzedaży emisji mają iść na dekarbonizację, inwestycje z odnawialne źródła energii i inne działania mające niwelować skutki i przyczyny kryzysu klimatycznego.

Wiadomo również, że Polska dostała bardzo dużo praw do emisji i sprzedała je z zyskiem ponad 25 miliardów złotych. Wiadomo również, że te pieniądze zamiast na OZE po prostu zniknęły w budżecie.

Ponieważ nie inwestowano pieniędzy z emisji w OZE, polski miks energetyczny jest ciągle koszmarnie wysokoemisyjny i oparty na węglu, w związku z czym rośnie cena produkcji energii, zgodnie ze znanym od lat harmonogramem cen systemu handlu uprawnieniami.

Od lat wiadomo również, że Polska jest jednym z największych emitentów CO2 w Unii. Na przykład w 2019 roku, za Statistą, Polska była drugim emitentem w liczbach bezwzględnych po Niemczech, gdzie wypada wspomnieć, że Niemców jest ponad dwa razy więcej, a ich gospodarka jest 6,5 razy większa od naszej.

O tym, że polskie kopalnie są niewydolne, a węgiel leży w nich głęboko i jest średniej jakości - wiadomo od dobrych 20 lat. Kolejne rządy bały się je zamykać i po cichu importowały węgiel zza granicy, w tym z Rosji. Ale o tym jak źle było i jest z polskim górnictwem może świadczyć również fakt, że bardziej opłaca się przywieźć węgiel z Australii (!), niż wykopać go na Śląsku. O tym Adrian też zapomniał wspomnieć, gdy dezinformował suwerena, że "mamy węgla na 200 lat". Nie mamy i nigdy nie mieliśmy. W oparciu m. in. o to kłamstwo, Polska od lat topiła miliardy w węglu. Miliardy, które mogły iść w dowolną energetykę odnawialną, która zmniejszyłaby zapotrzebowanie na węgiel dziś.

Aha: Partia w międzyczasie skutecznie zarżnęła energetykę wiatrową, bo Prezesowi bardziej opłacało się straszyć elektorat, że wiatraki to "przekleństwo polskiej wsi". Później zarżnięto również fotowoltaikę, czyniąc ją znacznie mniej opłacalną. A rządowe programy dopłat do wymiany pieców były i dalej są kompletną katastrofą.

Wiadomo również, że Partia po przejęciu władzy intensywnie zwiększyła import węgla z Rosji z niecałych 5 mln ton w 2015 roku do ponad 13 mln ton w rekordowym 2018 i do 9,5 mln ton w 2020. Oczywiście o tym Prezes czy Pinokio nie powiedzą na kolejnej konferencji, na której będą szczuli na Zachód, że ten finansował Putina, będąc współsprawcą wojny.

No i wybuchła ta wojna. Od kiedy wyjaśniło się, że Putin nie zagarnie Ukrainy w tydzień czy dwa, a doborowe jednostki jednak nie dojadą do Kijowa, wiadomo było, że prędzej czy później zostanie nałożone embargo na rosyjski węgiel. Jeszcze pod koniec maja Sasin zapewniał, że węgla nie zabraknie.

No i teraz Partia klei głupa i udaje, że nie wie skąd brakuje węgla i czemu jest taki drogi. Ano temu, tępe, autokratyczne dzidy, że przez lata uzależnialiście nas węglowo od Rosji, nie zrobiliście prawie nic w kierunku zmniejszenia udziału węgla w energetyce i ciepłownictwie (a jeszcze chcieliście budować nową węglową elektrownię w Ostrołęce), ani nie zmodernizowaliście, ani nie zamknęliście nierentownych kopalń, pieniądze z emisji zamiast na OZE wrzuciliście do budżetu, czyli pewnie na wyborcze prezenty dla suwerena, przy okazji zabiliście dwie główne gałęzie OZE, a ten znikomy % naszej energetyki, który nazywacie "odnawialnym", to głównie palenie drewnem i biomasą, co oczywiście dokłada się do emisji, czyli do cen energii.
Ale spoko, bo teraz po prostu wyjebiecie 12 miliardów na dopłaty do węgla, które to pieniądze po prostu ukryjecie poza budżetem, niech ze spłatą martwi się kolejna władza, bo po was choćby potop.

I zaraz zrobicie kolejne tournee po reżimowych mediach, w których będziecie opowiadali jak to zła, oszalała z eko-lewactwa Unia do spóły z Putinem zrobiła nam węgiel po 3000 za tonę i kilkusetprocentowe wzrosty cen energii, a co za tym idzie również rekordową inflację, którą też mamy zresztą jedną z najwyższych w UE. A można by dołożyć choćby kwestię gazu, którym zapełniliście przed embargiem magazyny w 85%, zapominając dodać, że te magazyny zapewniają surowiec na jakieś półtora miesiąca funkcjonowania polskiej gospodarki i już teraz musimy go kupować od Niemców, czyli pośrednio także od Rosji. Tych magazynów, w przeliczeniu na rozmiar gospodarki, mamy najmniej w całej UE.

Jeśli ktoś z Was dalej się zastanawia jak populistyczno-autokratyczna niekompetencja wpływa na realne, przyziemne problemy milionów ludzi - to tu macie dobry przykład.