Krótki update z frontu, bo sporo się dzieje.
Wygląda na to, że wyłom którego Ukraińcy dokonali kilka dni temu na północ od Łymana, został poszerzony i tym samym w zasadzie okrąża miasto od północy. Rosjanie w Łymanie rzekomo dostali kilka dni temu rozkaz walki do końca, ale już dziś pojawiają się informacje jakoby się wycofywali. Rzut oka na mapę i widzimy, że jak się nie wycofają, to zostaną otoczeni. Zdobycie miasta to raczej kwestia max kilku dni.
Łyman jest bardzo ważny. Po jego wyzwoleniu Ukraińcy mogą kontynuować ofensywę na północ, czyli między rzekami Oskoł (na której skończyli ofensywę 2 tygodnie temu) i Żerebec, aż do granicy z Rosją (ok 2000 km2 do wyzwolenia), co pewnie zostałoby wsparte atakami z przyczółków na Oskole. Mogą to rozwinąć bardziej na wschód i oprzeć się o nastepną rzekę, czyli Krasną, co potencjalnie wyzwoliłoby bliżej 4000 km2. Następna opcja to ofensywa na północny wschód przez Swatowe, w kierunku Starobielska, głęboko w okupowanej części obwodu ługańskiego, co zagrażałoby samemu Ługańskowi. A jeszcze inny scenariusz, niewykluczający się z tamtymi, to atak wzdłuż Dońca na Siewierodonieck i Lisiczańsk. Będzie ciekawie.
Dużo zależy od tego, jak wyglądają dalej rosyjskie linie obrony. Ale sposób w jaki broniono Łymana sugeruje, że może być z nimi kiepsko. W takim scenariuszu może nas czekać spore zwinięcie frontu i wyzwolenie dużych obszarów, podobnie jak na początku września.
Dodatkowym argumentem jest to, że siły ukraińskie w okolicy Łymana i Kupiańska trafiły już na... mobilizowanych w ostatnim tygodniu rekrutów. Tak. Wielu wysłano na front po przeszkoleniu trwającym dzień czy dwa, a niektórych w ogóle bez! Jakkolwiek może to być efekt legendarnego ruskiego bardaku, to ciężko nie dostrzec w tym desperacji. Mobiki zwykle dostają amunicję, hełmy, nie zawsze broń, mundury i wio do przodu. Oczywiście ich wartość bojowa jest ujemna, więc giną lub się poddają. Wyobraźcie sobie, że dziś Was mobilizują, a w piątek jesteście już na froncie. Czemu to miałoby nie działać?
Rekordzista poddał się Ukraińcom 3 doby po mobilizacji. Druga armia świata
Dlatego (i nie tylko dlatego) Rosjanie masowo uciekają przed poborem. Szacuje się, że w ciągu tygodnia z Rosji uciekło 250-300 tysięcy mężczyzn. Ilu się ukrywa, nie wiadomo. A lada moment może uciec więcej, bo Kreml zapowiedział wręczanie wezwań w pracy, co z pewnością nie dołoży się do kryzysu.
Są oznaki oporu. W wielu miejscach doszło do przepychanek i bójek z policją, ale koniec końców mogiłków się w te autobusy wpycha. Jedynym miejscem gdzie doszło do poważniejszych rozruchów jest Dagestan, gdzie służby kilka razy musiały użyć broni palnej, gazu łzawiącego i pałek, a Kreml musiał wysłać na miejsce dodatkowe oddziały Rosgwardii. Miejscowy RPO wprost nazwał mogilizację elementem ludobójstwa kulturowego, a reprezentujący jedną z większych w Dagestanie grupę etniczną Kumyków imam wezwał do jej przerwania. Do rewolucji jeszcze daleko, ale przynajmniej coś się dzieje.
Na granicy z Gruzją stoi 16-km korek uciekających Rosjan. Więc władze organizują punkt poboru na przejściu.
W międzyczasie na terenach okupowanych odbyły się pseudoreferenda. Tu się nie ma co rozwodzić: wyniki były z góry znane. Putin prawdopodobnie oficjalnie przyłączy te ziemię do Rosji pojutrze, czego oczywiście nikt nie uzna. Ale jemu da pretekst do straszenia bronią jądrową.
Zełeński ogłosił, że referenda i aneksja zamykają jakiekolwiek negocjacje pokojowe. Natomiast Blinken dodał, że Ukraina oczywiście może używać zachodniej broni na tych terenach.
W niedawno wyzwolonej miejscowości Kozacza Łopań odkryto masowy grób z około 100 ciałami. Póki co nie można przeprowadzić ekshumacji, bo miejsce jest w zasięgu rosyjskiego ostrzału.
Zakończono z kolei ekshumację masowego grobu w Iziumie. Okazało się, że było tam tylko 22 żołnierzy i 425 cywilów, w tym 215 kobiet i 194 mężczyzn. 11 zwłok było tak zmasakrowanych, że nie udało się nawet ustalić ich płci.