Odkąd szefostwo przejęło w tym sklepie młode pokolenie, bez żalu omijam ten sklep szerokim łukiem. Asortyment, owszem może i spory, ale takich królewien, nadąsanych, nieuprzejmych, gburowatych, jakie siedzą za kasą, to ze świeca szukać...nie wiem, skąd się bierze takie "rarytasy"... z hurtowni? czy też przebywanie wśród garnków i wiader ma jakiś tajemniczy wpływ na nastawienie do klientów? Panny mają ogromny problem z tym, żeby zrozumieć, że to klienci płacą im pensje....