Historia dla rodziców na przestrogę!
Dwa dni temu mój 14- letni syn wracał ze szkoły i uprzytomnił sobie, że zapomniał biletu miesięcznego. Zadzwonił do mnie i pyta co ma zrobić, więc kazałam mu jechać pociągiem do domu, tłumacząc, że nawet jak dostanie mandat to następnego dnia wyślemy bilet do Kolei Mazowieckich i wszystko się wyjaśni, ale przecież musi wrócić do domu! Tak myślałam do tego mome
ntu... Jakie było moje rozczarowanie za kilka minut, kiedy syn do mnie zadzwonił, że Pan z Renomy spisał go ale chce go zabrać na komisariat do Mrozów bo nie ma legitymacji ( wspomnę, że mój syn jeździ na trasie Mińsk Mazowiecki - Barcząca) poprosiłam, żeby dał mi tego Pana do telefonu, syn powiedział, że ten Pan nie chce podejść do telefonu, w tle usłyszałam, że żadnych machlojek nie będzie. Powiedziałam synowi, że ma wysiąść w Barczącej i nigdzie dalej nie jechać a ten Pan jak chce to może wysiąść razem z nim i wezwać policję na potwierdzenie danych dziecka, syn na to, że ten Pan nie chce go wypuścić z pociągu..... Czujecie co poczułam w tamtym momencie....zostawię to bez komentarza na ten moment. Powiedziałam synowi, żeby przekazał temu Panu, że za chwilę będę na komisariacie w Mrozach. I teraz uważajcie.. Wybiegam z pracy, jadę do Mrozów i jakież jest moje zdziwienie, kiedy widzę mojego syna stojącego samego na chodniku w centrum Mrozów. Pytam się go gdzie jest kontroler, syn mi na to, że Pan wyprowadził go na komisariat 1 km od stacji PKP, potwierdził na Policji moje dane i zostawił na chodniku. Ludzie nóż mi się w kieszeni otworzył. Jak można wywieźć dziecko poza miejsce zamieszkania i zostawić w obcym mieście. Ale co było dalej. Wsiadamy do samochodu i jadę prosto na poczekalnie PKP a tam siedzi sobie zadowolony Pan kontroler z Renomy. Pytam się go jakim prawem wywiózł moje dziecko do Mrozów, a ten do mnie, że wzywa policję bo krzyczę....Wracam na komisariat z pytaniem jak można tak postąpić ale panowie policjanci nie byli tym bardzo zainteresowani....mówiąc mi że kontroler dzwonił na mnie ze skargą!
Moje pytanie brzmi" Co by było gdyby moje dziecko nie miało telefonu? Jaka jest rola policji w tej sprawie? Czy kontroler przekroczył swoje uprawnienia ?
To dla Was wszystkich na przestrogę, nie chcę nawet myśleć co by było gdyby syn do mnie nie zadzwonił i wszystko się działo bez mojej wiedzy. A tak na marginesie pytam się syna co by zrobił gdyby nie miał telefonu - odpowiedz - musiałbym wrócić na piechotę ( 16 km) bo na pociąg nie miałem pieniędzy....A co by było gdyby nie wrócił.....gdzie bym go szukała - pewnie w szkole no bo przecież tam pojechał.......