Stan po Burzy. Kaczyński znalazł sposób na wykończenie Ziobry i Gowina. Czy dojdzie do wcześniejszych wyborów?Pogrążona w kryzysie Platforma Obywatelska nie ustaje w poszukiwaniach swego zbawcy. Do łask zaczyna wracać Donald Tusk, dla którego politycy PO przygotowali specjalny plan. Ferment nie tylko w Platformie. Do formacji Szymona Hołowni przyłącza się kolejny poseł, ale tym razem nie opozycyjny, tylko prosto z ław obozu rządzącego. Prof. Wojciech Maksymowicz zamienia Porozumienie Jarosława Gowina na Polskę 2050. Nie wygląda to jednak na wrogie przejęcie, a na rozgrywkę polityczną lidera Porozumienia, bez zgody którego Maksymowicz nie odważyłby się na taki krok. Gowin zaczyna negocjować z Hołownią, bo czuje, że Kaczyński próbuje go wykończyć. Prezes PiS wykorzystuje do tego Polski Ład, który jest próbą politycznego uśmiercenia koalicjantów. Czy czekają nas zatem przyspieszone wybory? O tym wszystkim posłuchają Państwo w najnowszym odcinku słuchowiska politycznego "Stan po Burzy", które prowadzą Agnieszka Burzyńska z "Faktu" oraz Andrzej Stankiewicz z Onetu.
Tusk na marszałka Senatu?
W Platformie Obywatelskiej przesilenie. Kierująca partią od ponad roku frakcja młodych — czyli 40-latkowie — traci na znaczeniu, wzmacniają się schetynowcy, do głosu zaczynają także dochodzić ci, którzy marzą o powrocie Donalda Tuska. Do byłego przewodniczącego Rady Europejskiej udają się pielgrzymki, by przekonać go do powrotu do polskiej polityki. Powstał nawet specjalny plan, który zakłada, że gdyby senator Lidia Staroń została z nadania obozu władzy Rzecznikiem Praw Obywatelskich, to powstałaby przestrzeń dla Donalda Tuska — mógłby wystartować w wyborach uzupełniających do Senatu. Dalszy krok to Tusk jako nowy marszałek Senatu. Jeśli w głowach polityków Platformy Obywatelskiej kiełkuje taki szalony pomysł, to opiera się on na jednym założeniu: wszyscy ważni gracze w partii musieliby zrobić miejsce Tuskowi i grać z nim w jednym zespole. Obserwując Platformę Obywatelską, o to może być trudno, bo każdy w partii ciągnie w swoją stronę, na czym zyskuje PiS. Ale może grono miłośników Donalda Tuska jest na tyle duże, że jego powrót doprowadzi do zwarcia szyków?
Kaczyński pacyfikuje koalicjantów
Poprzez Polski Ład szef PiS Jarosław Kaczyński próbuje zmobilizować własny elektorat. Jeśli kwota wolna od podatku wzrośnie do 30 tys., mniej więcej 10 mln ludzi przestanie płacić jakiekolwiek podatki. To emeryci, renciści i zatrudnieni na płacy minimalnej. To w dużej mierze elektorat PiS. Dociążona zostanie klasa średnia i wyższa klasa średnia — czyli elektorat opozycji. To dowód na to, że Polski Ład wcale nie jest programem solidarnościowym. Jego celem jest ulżenie elektoratowi PiS i dociążenie elektoratu opozycji. Jest też inny ukryty cel — pacyfikacja koalicjantów. Jeśli Gowin poprze Polski Ład i nie doprowadzi do zasadniczych zmian, uderzy tym samym w swój — i tak już kruchy — elektorat. To będzie gwóźdź do trumny Porozumienia. Jeśli Polski Ład poprze Zbigniew Ziobro, to jego formacja kompletnie straci sens. Cały elektorat socjalny trafi do Kaczyńskiego, choć Solidarna Polska powstawała dekadę temu jako formacja bardziej wrażliwa społecznie od PiS. W dodatku wyjdzie na to, że Ziobro firmuje program finansowany z pieniędzy unijnych, przeciwko którym protestował. W najnowszych wywiadach Kaczyński dodatkowo atakuje Ziobrę w innych obszarach — obciąża go choćby za fatalną sytuację w sądach i ślimaczące się śledztwo smoleńskie. Jednym słowem: całkowicie pozbawia go wiarygodności w elektoracie Zjednoczonej Prawicy.
Kaczyński nie jest dziś w stanie swobodnie rządzić, bo w wielu kwestiach koalicjanci mu wierzgają. Będzie więc próbował wykorzystać Polski Ład do spacyfikowania Jarosława Gowina i Zbigniewa Ziobry. Nie jest wykluczone, że na jesieni rzuci do Sejmu efektowne projekty ustaw, które od razu dadzą ludziom więcej pieniędzy. A na wiosnę - mając lepsze sondaże – zdecyduje się na przyspieszone wybory.