KARTKA Z KALENDARZA – zdarzyło się 12 marca
1944
Zbrodnia w PALIKROWACH
W Palikrowach (pow. Brody) zamordowano 365 Polaków.
Zbrodnia dokonana przez 4 Pułk Policji SS Galizien oraz miejscowe bojówki UPA i SKW. 365 Polaków zostało rozstrzelanych. W 1944 Palikrowy liczyły 1884 mieszkańców (360 zagród). 70% ludności stanowili Polacy, we wsi znajdowało się także kilkanaście rodzin uciekinierów z rzezi wołyńskiej. 12 marca w okolice Podkamienia przybył pododdział 4 pułku policyjnego SS wraz z bojówkami UPA i SKW. Część sił wzięła udział w szturmie na klasztor w Podkamieniu i wymordowaniu ukrywających się tam osób (w tym części mieszkańców Palikrów). Pozostała grupa napastników otoczyła Palikrowy. Po ostrzelaniu, wieś została zajęta przez Ukraińców. Na łące zebrano mieszkańców. Po oddzieleniu i wypuszczeniu Ukraińców, wszyscy Polacy zostali rozstrzelani z ciężkich karabinów maszynowych. Ocalało zaledwie kilka rannych osób. Po egzekucji polskie domy zostały spalone wraz z dobytkiem, którego część została wywieziona przez napastników. Odnalezieni w kryjówkach Polacy zostali zamordowani. Ustalono 265 nazwisk ofiar z łącznej liczby 365 zabitych.
Zbrodnia w PODKAMIENIU
Zbrodnia dokonana między 12 a 16 marca 1944 przez kureń UPA (kureń ≈ batalion; kureń składał się z 3-5 sotni, sotnia => setka żołnierzy) dowodzony przez Maksa Skorupśkiego ps. "Maks" przy pomocy 4 pułku policji SS złożonego z upaińskich ochotników pod dowództwem niemieckim, we wsi Podkamień w dawnym województwie tarnopolskim. Szacowana ilość ofiar waha się 400 do 600 Polaków.
Według relacji ks. Józefa Burdy o. Marcin Kaproń, który w sobotę, 11 marca 1944 był w gminie w Podkamieniu w sprawie urzędowej, usłyszał od woźnego, że szykuje się napad na klasztor. Po powrocie do zabudowań nakazał on zamknięcie bram. Faktycznie, tego samego dnia pod murami klasztoru pojawił się oddział podający się za partyzantkę radziecką (inne świadectwo – za oddział SS walczący z banderowcami) i zażądał wpuszczenia do klasztoru oraz wsparcia w postaci żywności. Dowodzący obroną klasztoru spuścili posiłek na linach, a na żądanie domniemanych partyzantów sowieckich wysłali do nich delegację, która jedząc go razem z oblegającymi miała udowodnić, że jedzenie nie jest zatrute. Delegaci zostali wypuszczeni tego samego dnia, rozpoznali oni, że oblegającymi są Ukraińcy z UPA. Sprawiło to, że obrońcy tym bardziej postanowili nie opuszczać klasztoru i w miarę możliwości umocnili jego bramy i okna. W tym czasie wewnątrz murów obiektu przebywało na stałe co najmniej 300 polskich cywilów. Pod osłoną nocy część ludności wymknęła się z klasztoru.
Następnego dnia, 12 marca, wobec kolejnej odmowy otwarcia bram, oblegający zaczęli ostrzeliwać klasztor i rąbać siekierami furtę. Powstrzymały ich jednak strzały z dwóch posiadanych przez Polaków karabinów maszynowych. Wówczas dowództwo ukraińskiego oddziału zażądało opuszczenia budynków przez wszystkich ukrywających się tam Polaków, z wyjątkiem zakonników, obiecując wypuścić ich wolno. Kiedy Polacy zaczęli wychodzić z klasztoru, upowcy otworzyli ogień. Powstało ogólne zamieszanie, w którym napastnicy przedarli się do wnętrza klasztoru.
W dalszym toku wydarzeń zamordowanych zostało ok. 100 Polaków, nie licząc osób ukrywających się poza klasztorem na terenie Podkamienia. Ciała ofiar były porzucane w miejscu zabójstwa lub wrzucane do klasztornej studni. Części osób udało się przetrwać w kryjówce na strychu.
Mienie klasztorne, stanowiące jedno z najbogatszych zbiorów precjozów i dzieł sztuki na ówczesnych Kresach, było przez kilka dni sukcesywnie i pedantycznie łupione, aż do zupełnego jego rozgrabienia, według kapłanów który ocaleli z tej rzezi skarby zrabowane przez Ukraińców sięgnęły kilku milionów dolarów. Pogromy przeniosły się także na teren miasteczka, gdzie trwały jeszcze przez kilka następnych dni. Bojówki banderowskie penetrowały zabudowania, ogrody i zagajniki, poszukując ukrywających się Polaków. Ewa Siemaszko szacuje, że w miasteczku zginęło więcej ludzi niż w samym klasztorze.
Osoby ocalałe z klasztoru podkamieńskiego (ks. Józef Burda, Paulina Reissowa) podawały liczbę ok. 150 zabitych. Publicysta Jacek Borzęcki relacjonując odsłonięcie pomnika ofiar mordu na portalu Wspólnoty Polskiej, mówił o ponad 120 ofiarach[5]. Wszystkie relacje brały jednak pod uwagę jedynie zabitych w samych zabudowaniach klasztornych. Ewa Siemaszko szacuje całkowitą liczbę zabitych w Podkamieniu na 400-600 osób[2]. H. Różański, H. Komański i Sz. Siekierka podają liczbę ok. 600 zabitych, pisząc zarówno o zamordowanych w samym klasztorze, jak i w czasie próby ucieczki z niego. Ci sami autorzy wskazują na związek między wycofaniem się UPA z Podkamienia a wejściem do miejscowości Armii Czerwonej, które nastąpiło 19 marca. Twierdzą też, że obok oddziału UPA w napadzie na klasztor brała udział 14 Dywizja Grenadierów SS.
W imię „przyjaźni” między naszymi narodami w 2009 roku z inicjatywy upaińskiej w miejscowości PODKAMIEŃ powstał pomnik ku czci .... UPA.