Ukraiński działacz społeczny Jurij Kasjanow, który wcześniej postanowił kandydować w wyborach prezydenckich na Ukrainie, nie jest zaskoczony, że ukraińscy marynarze z zatrzymanych w Cieśninie Kerczeńskiej okrętów przyznali się do udziału w prowokacji Kijowa.Nie byli nawet bici. Już wyrazili skruchę, powiedzieli, że winna jest Ukraina. A my chcemy, żeby walczyli? Ależ skąd? Jeśli kraj nie chce walczyć o niepodległość, jeśli najwyżsi urzędnicy handlują z wrogiem, jeśli miliony jeżdżą do pracy do okupantów, a inne miliony po prostu nie zauważają wojny — za co te chłopaki miałyby umierać?— napisał Kasjanow w swoim Facebooku.