Posłuchajmy, jak wspomina tamte wydarzenia jedna z sióstr turkowickich, s. Hermana (Józefa Romansewicz)[2]:„… od samej wiosny odczuwało się skutki wojny domowej we wsi Turkowice. A to z tego powodu: przyszło zarządzenie od władz państwowych z powiatu, że wszyscy prawosławni mają przyjąć wiarę rzymskokatolicką i święta wielkanocne będą obchodzone w jednym Kościele – katolickim. Mieli prawosławni jeszcze małą drewnianą cerkiew na swoim cmentarzu, a obok mieszkały dwie siostry monaszki, co jakiś czas przyjeżdżał prawosławny ksiądz i odprawiał nabożeństwo. Kiedy przyjechała z Hrubieszowa policja i w jednej godzinie porąbali cerkiewkę, jedna rozpacz była dla prawosławnych i nam żal było, bo to były rodziny mieszane – polskie i ruskie – i żyli w zgodzie. Władze z gminy, kierownik szkoły Konstantynowicz i nasz ks. kapelan przemawiali do prawosławnych: że takie przyszło zarządzenie od władz, że jedna ma być wiara katolicka. Na końcu dość ostro powiedział kierownik Konstantynowicz: a kto się nie podporządkuje, to zostanie ukarany i wysiedlony z Turkowic! Z pomstą, dobrze zapamiętali te słowa! Ks. kapelan Dąbski wspomniał prawosławnym, że wszyscy jesteście z unickich rodzin. Wasi pradziadowie należeli do Kościoła rzymskokatolickiego. Siłą i mocą zmusili ich przejść na prawosławie. Same wasze nazwiska świadczą o tym, jak Podlaski, Dąbrowski itd. A ten krzyż przy waszym cmentarzu to dokument męczeńskiej śmierci waszych ojców. W kwietniu 1938 rozpoczęła się spowiedź prawosławnych. Przyjechali do pomocy księża z Hrubieszowa i Sahrynia. Widać było, że niektórzy przystępowali do Sakramentu tylko z musu, a wewnętrzny bunt nienawiści odbijał się na zbolałej twarzy. Powstała we wsi nienawiść. Jedni drugim wybijali szyby w nocy, w polu czynili szkody. Przyszło z powiatu zarządzenie, że na terenie Zakładu będzie wspólnie obchodzone święcone jajko. Przysłali na ten dzień świeże pieczywo, jajka. Ustawiło się na boisku w dwa rzędy stoły, przybrane świątecznie. Zeszli się ludzie z całej wsi, więcej z ciekawości niż z gorliwości. Zbolałe twarze prawosławnych smutny robiły nastrój świąteczny, raczej pogrzebowy. Mało który prawosławny zasiadł do stołu czy złożył życzenia dzieląc się jajkiem święconym. Prawie wszystkie pokarmy zostały na stole. Pragnęłyśmy jak najprędzej zakończyć tę uroczystość pogrzebową”.
http://wiez.com.pl/2018/07/13/jedna-rozpacz-i-nam...