Smród i robale. Kolejny atak Unii
Nie wiem czy to kolejna dyrektywa UE, czy tylko wymysł naszych domowych cwaniaczków, którzy fantastycznie potrafią korzystać i się bogacić na kretynizmach, które wymyśla banda świetnie zarabiających i o czym należy pamiętać – nieopodatkowanych – brukselskich nierobów.
Nie wiem także, czy to tylko spryciule w Gdyni, choć raczej wydaje mi się, że tu cała Polska zaczyna cierpieć, lecz nagle dokonuje się totalna rewolucja w odbiorze śmieci i odpadów z domów i mieszkań. A jeszcze do tego, bije nas wszystkich po kieszeni.
Było dobrze, a ma być jeszcze lepiej? Każdy maturzysta już wie, że – lepsze jest wrogiem dobrego.
Z tymi śmieciami to jest generalnie dziwna sprawa. W państwach jeszcze nie skażonych totalnie lewactwem, czyli bolszewią, władze nieco liczą się ze zdaniem, a nawet dobrostanem obywateli.
Lewactwo, które opanowało Europę, uważa, że już dostatecznie wyprało mózgi ludzkie i zrobiło z nich bezwolnych i bezmyślnych niewolników tak, że każdą bzdurę można im wcisnąć bez protestu. Tak jak, na przykład było z Acta 2.
A teraz nam się wciska robotę, którą musimy wykonywać za darmo i to pod przymusem drakońskich kar. Wszystko to w imię nowej bzdury pod nazwą "Zielona Planeta", gdzie mówi się nawet o przyznaniu obywatelstwa karaluchom, szczurom i moim ukochanym molom spożywczym.
Mamy po prostu babrać się w śmieciach. Każda rodzina bez wyjątku. A także samotne stare panny i dożywotni kawalerowie. Nie ma zmiłuj.
Nawet w takim serialu, jak "Rodzina Soprano" pokazano, że w Nowym Jorku, czyli również w całej Ameryce, gangi mafijne walczą ze sobą i nawet się zabijają, by zdobyć dla siebie obsługę sytemu odbioru śmieci od mieszkańców. Dlaczego? Bo na śmieciach świetnie zarabia. I zarabiało się nawet wtedy, gdy jeszcze recyrkulacja nie była modna. Śmieci to świetny biznes i każdy go chce.
Już w 2001 roku Gdynia i okolice zafundowała sobie, jak się wtedy mówiło – oczyszczalnię śmieci EKO DOLINA Sp.z o.o. Zakład przez te 20 lat charakteryzuje się tym, że często śmierdzi. I to nie tylko w sensie dosłownym, gdy wieje wiatr zachodni, a oni trzymają jakieś zdechłe ryby na otwartym terenie, tak że czuć to nawet na gdyńskich osiedlach oddalonych o jakieś 7 kilometrów, ale także od czasu do czasu w sensie prawnym. Jakieś podejrzenia o przekręty, jakaś korupcja, czy coś. Czyli normalka na szczeblu Polski samorządowej.
Praktycznie ten dwudziestoletni okres obsługi gospodarki odpadami przebiegał spokojnie, z jednym bałaganem i emocjonalnym wzmożeniem po wstąpieniu do Unii i rozpoczęciem segregacji śmieci.
Do tego roku odbiór śmieci od mieszkańców prowadziła firma SANIPOR i gdynianie byli raczej zadowoleni z tych usług.
Płaciło się nie wygórowaną opłatę. Segregujący oczywiście niższą. "Śmieciarze" mieli przejrzysty harmonogram odbioru, który przestrzegali.
A właściciele posesji gromadzili odpady w klasycznym pojemniku, który był wypróżniany raz w tygodniu, a śmieci segregowane, w sposób logiczny i nadające się do recyklingu, czyli osobno plastik, szkło, metale, papier i tzw. odpady zielone (np. skoszona trawa) zbierane w różnokolorowych workach plastikowych były zabierane mniej więcej co dwa tygodnie. I fajnie. Elegancja Francja.
I ... koniec. Od 1 stycznia 2020. Widocznie za mało na tym zarabiano. Widocznie mieszkańcom było już za dobrze i trzeba ich dowalić jeszcze dodatkową bezmyślną robotą, którą powinna wykonywać firma utylizacyjna, o której napisałem – i powinna świetnie na śmieciach zarabiać.
Po pierwsze zmieniono dobrą i tradycyjną firmę SANIPOR, na całkiem nową KAMA.
Po drugie podniesiono opłatę za odbiór śmieci o około 100%.
Po trzecie pogrożono drakońskimi karami za nie stosowanie się do rozkazów miasta.
A po czwarte narzucono rodzinom kretyńską dodatkową pracę, oczywiście, za darmo. I o tym powiem trochę.
Dotychczasowy system segregacji śmieci w domu pozostał. Ale żeby nie było za fajnie nieco go poszerzono. Widocznie byliśmy za czyści i zadowoleni. A niby dlaczego? Pobabrajcie się trochę w gnoju, to wam głupi uśmiech zniknie z gęby.
Zostawiłbym w spokoju fakt, że muszę teraz kupić beczkę po ropie, albo coś takiego, bo popiół z domu muszę zbierać do METALOWEGO pojemnika. No dobrze, pewnie przesadna ostrożność pepoż. Nic to, że popiół dotychczas zbierałem do dużego wora i nic się nie zapaliło i nie spowodowało australijskich pożarów. Pies to drapał... Tylko muszę jeszcze znaleźć miejsce w ogrodzie, gdzie tę paskudną beczkę ustawić.
Poleceniem co wywołuje u mnie zimną wściekłość i frustrację i bezsilność wobec brukselskich idiotów jest segregacja BIO.
Właśnie dostarczyli mi dwa dodatkowe pojemniki.
Zresztą posłuchajcie, jeżeli jeszcze sami nie przeczytaliście, co zapewne wam urzędasy dostarczyły.
BIO (pojemnik – jk)
WYRZUĆ TU:
odpady żywnościowe pochodzenia roślinnego (np. obierki, części warzyw i owoców)
przetwory mączne (np. makaron, pieczywo)
fusy po kawie i herbacie
skorupki jaj
NIE WYRZUCAJ TU:
odpadów pochodzenia zwierzęcego (np. mięsa, wędlin, ryb, kości, nabiału i jego przetworów, jaj)
olei i tłuszczy
skoszonej trawy
gałęzi i zdrewniałych części roślin
odchodów zwierzęcych i ściółki dla zwierząt domowych
popiołu
artykułów higienicznych (np. pieluch jednorazowych, artykułów higieny osobistej.
Bardzo atrakcyjna jest uwaga, że odbierane co tydzień odpady BIO nie mogą być w żadnych opakowaniach i nie daj Boże w plastykowych torbach. Mają być wywalane prosto do pojemnika.
Co oznacza ni mniej ni więcej, że regularnie co tydzień MUSZĘ umyć dokładnie pojemnik BIO, jeżeli nie chcę sprowadzić na swój dom plagi robali, karaluchów, stonóg, ślimaków, szczurów, i co tam jeszcze.
Widzicie tych naszych czyścioszków, co karnie, co tydzień myją pojemnik na śmieci? Ja nie widzę.
Tych kretynizmów jest jeszcze więcej. Mam także zrywać wszystkie etykiety termokurczliwe (???) ze zwykłych śmieci. Ale w nagrodę mogę pozostawić taśmy klejące. Na koniec – opakowania muszą być puste! I trzeba je zgniatać.
No to fajnie. Na rok 2020 osobistym obowiązkiem każdej rodziny jest darmowa segregacja śmieci na sześć oddzielnych kategorii.
Na moje oko to jakieś 5 godzin pracy w tygodniu. Biorąc obecną urzędową stawkę godzinową za pracę, to niemalże stówa.
A za miesiąc cztery stówy.
Wniosek jest logicznie prosty – to nam miasto powinno płacić za segregację, a nie my, mieszkańcy miastu płacić podwyższoną o niemalże 100% opłatę za gospodarkę odpadami.
Tylko pewnie wtedy ktoś nie wybudowałby sobie eleganckiego domu, albo nie kupiłby wypasionej fury.
Źródło:
https://niepoprawni.pl/blog/jazgdyni/smrod-i-robale-k...
©: autor tekstu w serwisie Niepoprawni.pl | Dziękujemy! :).