Doniesienia z putinowskiej Polski
·
Propagando trwaj!
Ledwie 4 (słownie: cztery) dni temu Glapa ogłaszał, że prawie osiągnęliśmy szczyt inflacji, jeszcze może w lipcu-sierpniu wzrośnie, a potem już łagodnie opadnie do dowolnej liczby z przedziału [6:12] procent. A już dziś NBP wydał raport, z którego wynika, że jednak będzie to 19% (w scenariuszu uznanym za najbardziej prawdopodobny) albo nawet 26% (w pesymistycznym). I nie w lipcu-sierpniu, tylko w grudniu-styczniu.
Jest parę możliwych wyjaśnień tego zjawiska. Albo w trakcie weekendu zadziały się jakieś straszne rzeczy, które postawiły piątkowe prognozy NBP na głowie. Albo autorzy dzisiejszego raportu po prostu się mylą. Albo Glapiński w piątek po prostu kłamał, by suweren usłyszał w telewizorze, że już ok, jeszcze chwilka i będzie z górki. Sami zdecydujcie, który scenariusz jest najbardziej prawdopodobny, ja tylko przypomnę, że takich raportów nie pisze się w jeden dzień.
Tomasz Piątek zwrócił kiedyś uwagę, że Partia nie używa języka polskiego w funkcji komunikacyjnej. Czyli gdy Prezes, Pinokio czy właśnie Glapiński coś mówią, to nie po to, by Polaków o czymś poinformować, tylko po to by wywołać w nich pożądaną z punktu widzenia interesu Partii reakcję. Gdy komunikat jest zbieżny z prawdą, mówią prawdę. Gdy nie - to nie. W obu wypadkach robią to bez mrugnięcia okiem, bo w ich przekazie w ogóle nie chodzi o prawdę, choć zdarza im się o nią otrzeć.
Dlatego Glapiński jedno mówi na transmitowanej na żywo konferencji, której fragmenty zobaczą miliony Polaków, a co innego wydaje w raporcie, który przeczyta garstka ekonomistów, maklerów czy dziennikarzy. Oczywiście, napiszą o tym w Business Insiderze czy innym Bankierze, ale - nic tym portalom nie ujmując - daleko im do zasięgów TVP. A przecież inni też transmitowali piątkową konferencję. To też element autokracji informacyjnej, o której już pisałem. Wszystkie reżimy tak robią. Interes państwa? Nie znam, nie słyszałem.
Jest jeszcze jedno potencjalne wyjaśnienie: że w NBP jest taki pożar w burdelu, że nikt już nie wie jak prognozować cokolwiek. Może krążą konkurujące prognozy, ta piątkowa i ta dzisiejsza? Może jedną albo drugą robił jakiś stażysta na śmieciówce, któremu spieszyło się do domu? Albo obie? Może wreszcie po prostu brakuje tam kompetentnych ludzi i politykę finansową 40-milionowego kraju prowadzą czyiś szwagrowie, wujkowie, koledzy z liceum?
Czyli albo prezes NBP, jedna z najważniejszych osób w państwie, świadomie kłamie, czym spowoduje wielkie straty gospodarcze...
...albo NBP, jedna z najważniejszych instytucji w państwie, nie potrafi wykonywać podstawowej pracy merytorycznej, która leży w jej obowiązkach, co spowoduje wielkie straty gospodarcze.
W obu wypadkach jest to pochodna systemu budowanego przez Partię. W obu wypadkach jesteśmy w d..