Eee, tam, może ja mam taki dar przekonywania :) ale nie zdarzyło mi się, żebym spokojnie stała nad pustym lub „otorbionym” miejscem, i - szczerze mówiąc - nawet bez szczególnej pyskówki-chamówki, po prostu stanowczo siadam, zdejmuję, zajmuję, w razie czego pytam, w czym jest problem – i koniec… polecam to rozwiązanie. Takie proste, a działa. Jak to mówią: „Smoka pokonać trudno, ale starać się trzeba” ;)