A czy znacie kogoś, kto dostał lokal komunalny na czas określony? Ja mam wrażenie, że niezależnie od sytuacji finansowej rodziny, mieszkania zostają dla nich na lata. Był budynek komunalny przy ul. Daszyńskiego, który z rąk miasta wrócił w ręce prywatne. Mieszkańcom odpowiadało, wynajmowali lokale od osoby prywatnej, jej płacili czynsz. Właściciel wręczył wypowiedzenia lokali, z wyprzedzeniem, bo budynek sprzedał. A mieszkańcy co? Wyprowadzić się nie chcieli, bo skoro miasto kiedyś im dało, to musi i teraz dać. Czekali, barykadowali się i dostali ładną kamienicę, ogrodzoną przy Ul. Rodziny Nalazków. I już kilkadziesiąt lat w mieszkaniu komunalnym...
Nie uważacie, że mieszkania komunalne powinny być ratunkiem w trudnej sytuacji a nie dożywotnią zapomogą? Czy nie powinno się na bieżąco kontrolować sytuacji rodzin tam mieszkających?