W sądzie w Poznaniu dzieje się historia. Sterowana przez władzę prokuratura domaga się ukarania 32 uczestników protestu w katedrze. Bronią ich pro bono poznańscy adwokaci - jak robotników i opozycjonistów w czasie PRL.
W czerwcu 1956 r., po robotniczym zrywie w Poznaniu, komunistyczny premier Józef Cyrankiewicz groził, że władza ludowa odrąbie każdą podniesioną na nią rękę. W 2019 r. prezes PiS Jarosław Kaczyński stwierdził zaś: „Kto podnosi rękę na Kościół, podnosi rękę na Polskę".
Prokuratura uznała, że rękę podniosło 32 uczestników protestu w poznańskiej katedrze. 25 października 2020 r. stanęli z transparentami przed ołtarzem, bo Kościół poparł drastyczne zaostrzenie prawa aborcyjnego. Abp Stanisław Gądecki, poznański metropolita, szef episkopatu, publicznie podziękował za to obecnej władzy.
Przed sądem w Poznaniu ważne pytania: czy można ingerować w przestrzeń kościelną, gdy Kościół ingeruje w życie Polaków, także tych niewierzących. I czy pokojowy protest w trakcie mszy można uznać za złośliwe przeszkadzanie w wykonywaniu aktu religijnego (taki zarzut z art. 195 Kodeksu karnego postawiła prokuratura).