·
Flejmy netowe są jednak pożyteczne, bo człowiek się czegoś dowiaduje. Dziś na przykład natrafiłem na fun fact z dziejów krycia pedofilów przez polski kościół. Wiedziałem, że po wyjściu na jaw przestępstw Jankowskiego jakiś ciućmok w sutannie porównał go do prześladowanego Chrystusa, z czego było dużo (słusznego) oburzenia i nieco (słusznego) śmiechu, a także całkiem sporo żeny, bo różne rzeczy o Jezusie wypada księdzu mówić, ale nie zrównywać go z gwałcicielem dzieci. Nie wiedziałem jednak, że ów ciućmok szedł stópka w stópkę w ślady Wojtyły!
W 1995 roku opinia publiczna w Austrii zmusiła do ustąpienia faworyta Jana Pawła II, ponurego, konserwatywnego mnicha, którego wyjął ze schowka na szczotki i zrobił arcybiskupem Wiednia. Kardynał Groer, co było powszechnie wiadome w kościele, przez kilka dekad molestował i gwałcił (liczbę jego ofiar, dorosłych i niepełnoletnich, które nazywał „swoimi małymi aniołkami”, ocenia się na zawrotne 2 tys.!). Papież w końcu przyjął – nader przyjacielsko - jego dymisję, ale potem posłał do austriackich biskupów absolutnie obrzydliwy list: Jacek Dehnel
n1tS3hi cgpfgoolldnsrozr.ed ·
Flejmy netowe są jednak pożyteczne, bo człowiek się czegoś dowiaduje. Dziś na przykład natrafiłem na fun fact z dziejów krycia pedofilów przez polski kościół. Wiedziałem, że po wyjściu na jaw przestępstw Jankowskiego jakiś ciućmok w sutannie porównał go do prześladowanego Chrystusa, z czego było dużo (słusznego) oburzenia i nieco (słusznego) śmiechu, a także całkiem sporo żeny, bo różne rzeczy o Jezusie wypada księdzu mówić, ale nie zrównywać go z gwałcicielem dzieci. Nie wiedziałem jednak, że ów ciućmok szedł stópka w stópkę w ślady Wojtyły!
W 1995 roku opinia publiczna w Austrii zmusiła do ustąpienia faworyta Jana Pawła II, ponurego, konserwatywnego mnicha, którego wyjął ze schowka na szczotki i zrobił arcybiskupem Wiednia. Kardynał Groer, co było powszechnie wiadome w kościele, przez kilka dekad molestował i gwałcił (liczbę jego ofiar, dorosłych i niepełnoletnich, które nazywał „swoimi małymi aniołkami”, ocenia się na zawrotne 2 tys.!). Papież w końcu przyjął – nader przyjacielsko - jego dymisję, ale potem posłał do austriackich biskupów absolutnie obrzydliwy list:
https://www.vatican.va/.../hf_jp-ii_let_19950908...
Przypomnę: mleko się wylało, skandal jest olbrzymi, artykuły, zeznania, Austriacy masowo opuszczają kościół, do ustąpienia Groera wzywają świeccy i księża. Wojtyła o tym wszystkim wie, to nie jest coś, co mógł przed nim „ukryć Dziwisz”. I wiedząc to pisze, że Groera „świątobliwego arcybiskupa Wiednia” i innych „zaatakowano bez względu na jego ludzką godność, nie mówiąc już o godności kościelnej.” Ale to jeszcze nic. Zaraz potem mówi o „ciosach spadających na kościół” i porównuje Groera, bezwględnego gwałciciela, do Chrystusa, który również był „prześladowany”. Tak. Już po wszystkim, wiedząc o gwałtach, Wojtyła całym swoim autorytetem uderzał w ofiary jako oszczerców, a gwałciciela porównał do prześladowanego za niewinność Jezusa. Dodał też – wielu biskupów będzie to po nim powtarzało przy kolejnych skandalach seksualnych – że oskarżenia to „próba zniszczenia kościoła w Austrii”. Na koniec łączy braterski uścisk dla wszystkich biskupów i szczególnie ciepło żegna Groera. Oraz dodaje, że Matka Boska z Mariazell czuwa z nimi w tym cierpieniu. No strasznie go zabolało, aż dziw, że do Jezusa i Marii nie wciągnął jeszcze w obronę Groera świętego Józefa, miałby komplet.
Udawanie, że Wojtyła „o niczym nie wiedział” zasadza się na głównym kłamstwie – oto ten „wielki umysł”, rzekomo znakomity intelektualista, bystry, zręczny polityk, poeta, filozof, facet, który bez mała sam obalił komunizm (1989) i wprowadził Polskę do UE (2004), równocześnie ma być biednym zagubionym staruszkiem, który nie wiedział nic o tym, co działo się w kościele, choć stał na czele tej organizacji.
Prawda jest taka, że jeśli jakikolwiek ksiądz w zapadłej wiosce na końcu świata mówił np. że należy znieść celibat, pozwolić na prezerwatywy albo błogosławić pary jednopłciowe, to wściekły konserwatysta Wojtyła wyśledziłby go, upokorzył i wywalił nawet w osadzie za Pernambuco. Ale jak ten ksiądz gwałcił dzieci, to nagle niczego nie widział, nie słyszał, nie interesował się.
O ile jednak ktoś naiwny mógłby sądzić, że JP2 „nie wiedział” o zarzutach, które trafiały do tajnych watykańskich kancelarii, że „Dziwisz oszukał, Sodano zataił”, o tyle przykład Groera pokazuje, że nawet jak wszystko było publicznie wiadome, całym swoim papieskim autorytetem chronił gwałciciela i atakował ofiary.
Wszystko to wisi na oficjalnej stronie Watykanu. W najlepsze. A nadal „nie wiedział, nie miał pojęcia, ale skądże, jak można?!”.
(na obrazku koledzy Wojtyła i Groer)
Przypomnę: mleko się wylało, skandal jest olbrzymi, artykuły, zeznania, Austriacy masowo opuszczają kościół, do ustąpienia Groera wzywają świeccy i księża. Wojtyła o tym wszystkim wie, to nie jest coś, co mógł przed nim „ukryć Dziwisz”. I wiedząc to pisze, że Groera „świątobliwego arcybiskupa Wiednia” i innych „zaatakowano bez względu na jego ludzką godność, nie mówiąc już o godności kościelnej.” Ale to jeszcze nic. Zaraz potem mówi o „ciosach spadających na kościół” i porównuje Groera, bezwględnego gwałciciela, do Chrystusa, który również był „prześladowany”. Tak. Już po wszystkim, wiedząc o gwałtach, Wojtyła całym swoim autorytetem uderzał w ofiary jako oszczerców, a gwałciciela porównał do prześladowanego za niewinność Jezusa. Dodał też – wielu biskupów będzie to po nim powtarzało przy kolejnych skandalach seksualnych – że oskarżenia to „próba zniszczenia kościoła w Austrii”. Na koniec łączy braterski uścisk dla wszystkich biskupów i szczególnie ciepło żegna Groera. Oraz dodaje, że Matka Boska z Mariazell czuwa z nimi w tym cierpieniu. No strasznie go zabolało, aż dziw, że do Jezusa i Marii nie wciągnął jeszcze w obronę Groera świętego Józefa, miałby komplet.
Udawanie, że Wojtyła „o niczym nie wiedział” zasadza się na głównym kłamstwie – oto ten „wielki umysł”, rzekomo znakomity intelektualista, bystry, zręczny polityk, poeta, filozof, facet, który bez mała sam obalił komunizm (1989) i wprowadził Polskę do UE (2004), równocześnie ma być biednym zagubionym staruszkiem, który nie wiedział nic o tym, co działo się w kościele, choć stał na czele tej organizacji.
Prawda jest taka, że jeśli jakikolwiek ksiądz w zapadłej wiosce na końcu świata mówił np. że należy znieść celibat, pozwolić na prezerwatywy albo błogosławić pary jednopłciowe, to wściekły konserwatysta Wojtyła wyśledziłby go, upokorzył i wywalił nawet w osadzie za Pernambuco. Ale jak ten ksiądz gwałcił dzieci, to nagle niczego nie widział, nie słyszał, nie interesował się.
O ile jednak ktoś naiwny mógłby sądzić, że JP2 „nie wiedział” o zarzutach, które trafiały do tajnych watykańskich kancelarii, że „Dziwisz oszukał, Sodano zataił”, o tyle przykład Groera pokazuje, że nawet jak wszystko było publicznie wiadome, całym swoim papieskim autorytetem chronił gwałciciela i atakował ofiary.
Wszystko to wisi na oficjalnej stronie Watykanu. W najlepsze. A nadal „nie wiedział, nie miał pojęcia, ale skądże, jak można?!”.
(na obrazku koledzy Wojtyła i Groer)