@jakoby potajemnie zakopywali ciała uchodźców w masowych grobach przy granicy z Białorusią”.
sami sie zakopali?
jW CZASIE, gdy Polacy i Polki pomagają uchodźcom z Ukrainy na ogromną skalę, na granicy z Białorusią, gdzie przedłużony został stan wyjątkowy, polskie służby kontynuują praktykę wypychania. Grupa Granica niemal codziennie informuje o podejmowanych interwencjach. Zwiększony ruch ma mieć związek z faktem, że Białorusini próbują siłą "opróżnić" z migrantów ośrodek tymczasowy w Bruzgach.
Kilka dni temu działacze opublikowali materiały z iracką rodziną z szóstką dzieci. Straż Graniczna jedną z osób przekazała do szpitala, resztę - wypchnęła do Białorusi.
Nagranie na Twitterze skomentowała Janina Ochojska:
https://oko.press/ochojska-granica-uchodzcy
"Panowie Kamiński i Wąsik, nie wmawiajcie nam, że na granicy PL-BY rodziny z dziećmi są traktowane tak samo jak na PL-UA. Też zostaniecie osądzeni za te zbrodnie, które kojarzą mi się z nazizmem i rasizmem. Możecie donosić na mnie do prokuratury, ja będę mówiła prawdę".Na odpowiedź wiceministra Macieja Wąsika nie trzeba było długo czekać:
"Mi się Pani kojarzy z Putinem i ze zdradą Polski. Wspiera pani działania Łukaszenki i Putina zmierzające do destabilizacji Polski. I to podczas ataku Putina na Ukrainę!
Dosyć tego! Proszę przestać wspierać Putina i Łukaszenkę!" - napisał wiceszef MSWiA.
Gwoli ścisłości: 18 marca Ochojska oskarżyła Straż Graniczną o pobicie Albagira, uchodźcy z Sudanu, którego historię opisywała "Gazeta Wyborcza". W rzeczywistości został on pobity przez strażników białoruskich. Europosłanka przeprosiła za oskarżenie:"To kontynuacja mojej pracy"
Dominika Sitnicka, OKO.press: Minister Wąsik stwierdził, że kojarzy mu się pani z Putinem. I że jest pani zdrajczynią Polski. Co Pani myśli, kiedy słyszy takie słowa?
Janina Ochojska: Myślę, że to śmieszne. Tak mówią dzieci, kiedy nie mają argumentu: jesteś brzydki, jesteś głupia. Pan minister stosuje tę samą zasadę. Spodziewałabym się merytorycznej odpowiedzi, ale on jej niestety nie ma. Prawdą jest, że na tych granicach jedni są bohaterami, a innych się kryminalizuje. W jednej części stosuje się Konwencję genewską, w drugiej nie. W jednej organizacje mogą pracować, w drugiej nie. Na jednej granicy robi się wszystko, by pomóc wojennym uchodźcom, a na drugiej wyrzuca się ich do lasu. Do jednej jest bezpośredni dostęp, do drugiej zamknięty. Dlaczego? Wiceminister może sobie używać tych dziecinnych porównań do Putina, ale to nie zmienia faktu, że nie ma odpowiedzi na te pytania.O ile dobrze rozumiem jego reakcję, to była też odpowiedzią na to, że porównała go Pani do nazistowskich zbrodniarzy.
Kilka miesięcy temu już pan minister obruszył się na użyte przeze mnie słowa. Podobno zgłosił nawet do prokuratury, że obraziłam Straż Graniczną i służby. Przypominam, że powiedziałam, że te działania przypominają mi zachowania z niemieckich i sowieckich obozów. Ale tym razem moja wypowiedź była łagodniejsza. Niemniej, kluczowe w tej sprawie jest to, że ministrowi po prostu brakuje argumentów.
To może ja przytoczę ten główny argument. Rząd oraz służby mówią, że w Ukrainie teraz jest wojna, więc uciekający stamtąd Ukraińcy i Ukrainki to prawdziwi uchodźcy. My jesteśmy pierwszym bezpiecznym krajem, dlatego ich przyjmujemy. Te osoby, które zjawiały się na granicy polsko-białoruskiej, to nie uchodźcy, tylko migranci ekonomiczni. Przyjechali nie wiadomo skąd, a w dodatku umożliwiła im to specjalna operacja Łukaszenki, który w ten sposób próbuje destabilizować kraje naszego regionu.
Te osoby uciekają przed skutkami wojny z Jemenu, Afganistanu, z Syrii, z Iraku. Jest jakaś lepsza albo gorsza wojna? Jedni i drudzy są uchodźcami wojennymi. Te słowa, do których wszyscy się odnoszą, napisałam po zobaczeniu, co zrobiono z szóstką irackich dzieci, które razem z rodzicami zostały wyrzucone do lasu na granicę. W przypadku Ukrainy pokazujemy humanitarną twarz - to dobrze. Ale odmawiamy tego samego kilkudziesięciu osobom, które próbują przekroczyć granicę białoruską. To nieludzkie. Wiemy, że zginęło tam co najmniej dwadzieścia jeden osób. To już o dwadzieścia jeden osób za dużo. Cały czas pytam o to, co rząd chce ukryć, zamykając dostęp do tamtej granicy. Mnie to przeraża. Ci uchodźcy, którzy przeszli tę strefę opowiadają różne rzeczy. Trzeba oczywiście do tego podchodzić z pewną rezerwą, ale to niemożliwe, żeby wszyscy zmyślali i mówili to samo. Poza tym skąd wiadomo, że to uchodźcy ekonomiczni, skoro wyrzuca się ich na granicę bez rozmowy, przejrzenia dokumentów i dania możliwości złożenia wniosku o ochronę międzynarodową.
Od czasu kryzysu na granicy polsko-białoruskiej i Pani mocnych wypowiedzi na temat działań rządu w tej sprawie, jest pani cały czas obiektem silnej krytyki. Prawica twierdzi, że tymi wystąpieniami przekreśliła Pani swój dorobek.
Ja wiem, co w życiu zrobiłam. Jestem bardzo szczęśliwa, że miałam możliwość pomocy tylu ludziom w krajach dotkniętych wojnami i katastrofami. Uważam, że to, co robię i mówię jest tego kontynuacją. Pierwszy raz z uchodźcami zetknęłam się w 1993 roku, kiedy do Polski premier Hanna Suchocka sprowadziła osoby uciekające przed wojną w Bośni. Wtedy byliśmy początkującą organizacją, staraliśmy się pomóc tym ludziom. Przez te lata przewinęło się w moim życiu wiele historii uchodźczych. Pracowałam z nimi zarówno w krajach pochodzenia, jak i w Polsce. Wiem, co to oznacza. Gdy teraz myślę o tej wojnie, zastanawiam się cały czas, jak to się może rozwinąć. My też jesteśmy zagrożeni. My też możemy się stać uchodźcami. Czy chcemy, żeby nas wypychano do lasu, bo nie jesteśmy godni pomocy?
Poza tym nie każdy, kto poprosi o ochronę międzynarodową, dostanie ją. Ta rodzina z Iraku z szóstką dzieci po złożeniu wniosku o ochronę międzynarodową powinna była zostać przewieziona do ośrodka zamkniętego albo ośrodka otwartego. I powinna być wobec nich wszczęta procedura, która określa, czy mogą dostać ochronę. Jeśli nie, to przysługuje im odwołanie. Po ostatecznej decyzji sądów administracyjnych takie osoby mogą podlegać deportacji. Nikt, kto jest niebezpieczny, kto nie powinien korzystać z takiej możliwości, nie zostanie tu. A służby nie stosują procedur, wyrzucają ich i jeszcze udają, że nikogo tu nie było. Gdyby nie filmy udostępniane przez aktywistów i dziennikarzy w ogóle byśmy się o nich nie dowiadywali.
Jeśli ktoś mówi, że upominanie się o te osoby przekreśla mój dorobek, to po prostu nie rozumie tego, co robiłam przez te trzydzieści lat. Uważam, że każdej osobie, która o to prosi, należy się ochrona. Mamy od tego procedury.
Aktywiści muszą ukrywać się z pomocą dla tych osób, tylko potajemnie mogą ich przyjąć w domach, żeby mogli się umyć, ogrzać, najeść. A ci, którzy przyjmują rodziny ukraińskie, mogą się tym pochwalić na mediach społecznościowych. Mnie bardzo boli, że nas wepchnięto w takie ramki społeczeństwa, które boi się uchodźców i nie ma w sobie empatii wobec ofiar różnych wojen. Tak naprawdę od '89 roku żaden rząd w Polsce nie sprzyjał uchodźcom. Żaden rząd nie wspierał organizacji pozarządowych tak jak np. w Czechach. To powoduje, że nasze społeczeństwo obywatelskie ma niską świadomość.
Stać nas na gest pomocy. Podziwiam to i jestem z tego dumna. Nie wyobrażam sobie, że w tej sytuacji moglibyśmy w ogóle zachować się inaczej. Ale musimy przyznać, że to nie jest pełen obrazek.Swoimi słowami w Parlamencie Europejskim wywołała Pani kolejną burzę, mówiąc, że to nie rząd, tylko Polacy pomagają Ukraińcom i Ukrainkom. A do tego, że ta pomoc jest wybiórcza, bo dotyczy tylko osób z naszego kręgu kulturowego.
Ale takie są fakty. Oczywiście, że każdy chciałby być postrzegany jako wspaniały, szlachetny, ofiarny. Mieć tylko aureolę. Ale nie jesteśmy aniołami. Mamy na swoim sumieniu chociażby śmierć tych 21 osób. O tym też trzeba mówić. Jest przecież taki trend w historii, by mówić prawdę. Tak jest na przykład z Holocaustem. Możemy powtarzać, że tylko ratowaliśmy Żydów, ale wiemy, że było inaczej i w naszej historii są też wstydliwe karty. Jeśli będziemy takie rzeczy starać się przemilczeć, to narażamy się na powtarzanie tych błędów.