PO w 2014 nie chciała komisji śledczej w/s taśm. Po 5 latach jednak chce. Rychło w czas!
- "Potrzebna jest sejmowa komisja śledcza nt. Marka Falenty i afery podsłuchowej" - stwierdził kilka dni temu wice szef PO Tomasz Siemoniak. Inni politycy PO-KO domagają kompleksowego wyjaśnienia tej sprawy. Powiem tak - rychło w czas! Kiedy w 2014 roku padła propozycja powołania komisji śledczej, to politycy PO schowali głowy w piasek i zagłosowali przeciwko. Kiedy Donald Tusk dowiedział się o taśmach to obiecał, że odniesie się do nich na konferencji prasowej w ciągu dwóch dni. W rzeczywistości nie zrobił tego przez pięć kolejnych lat.
Przypomnijmy - dokładnie 5 lat temu, 14 czerwca 2014 roku, tygodnik "Wprost" publikuje kilka stenogramów z rozmów rządzących wówczas polityków. Nagrania kelnerów, z którymi mogła się zapoznać opinia publiczna, aż nadto pokazały jak wyglądała ówczesna bananowa republika platformianych kolesi. Członkowie PO, oligarchowie i inni przedstawiciele establishmentu podczas zarejestrowanych potajemnie rozmów debatowali o tym jak "zaj...bać opozycję" (tj. ówczesny PiS), czy dokonać skoku na kasę NBP by ratować notowania rządu.
Reakcja platformianej władzy na ujawnienie nagrań była bardzo nerwowa. ABW zrobiła nalot na siedzibę tygodnika "Wprost", a w Komendzie Głównej Policji powołano nawet specjalną grupa śledczych, która nielegalnie inwigilowała blisko 80 osób - dziennikarzy mogących znać treść wspomnianych nagrań. W Sejmie natomiast złożony przez PiS wniosek o powołanie komisji śledczej w sprawie afery podsłuchowej, która miałaby zbadać działania służb specjalnych, policji i samego rządu w związku z ujawnionymi w informacjami o nieprawidłowościach i korupcji, został przez posłów PO i PSL spacyfikowany stosunkiem głosów 242 vs 192.
Ewa Kopacz, tłumacząc powody takiej decyzji PO, stwierdziła, iż taka komisja byłaby "tylko i wyłącznie grą polityczną". Ówczesny marszałek Sejmu - Radosław Sikorski - powiedział z kolei, że nie widzi podstaw do powołania komisji śledczej ws. afery podsłuchowej oraz podkreślił, że komisje śledcze nie powinny "służyć czyjemuś interesowi politycznemu".
Cóż zatem się stało, że w 2019 roku członkowie PO zmienili zdanie i nagle zapragnęli powołania komisji śledczej w/s afery taśmowej? Wszak kilka dni temu wice szef PO Tomasz Siemoniak stwierdził, iż "potrzebna jest sejmowa komisja śledcza nt. Marka Falenty i afery podsłuchowej", a inni politycy PO-KO zaczęli się głośno domagać kompleksowego wyjaśnienia tej sprawy? Otóż "Gazeta Wyborcza" opublikowała list Marka Falenty (skazanego za zlecenie podsłuchów na 2,5 roku więzienia) do Jarosława Kaczyńskiego, w którym skarży się, iż nie został ułaskawiony i sugeruje, że prezes PiS mógł wiedzieć o nagraniach na długo przed ich opublikowaniem przez tygodnik "Wprost".
Powyższe pozwoliło redaktorom z "Wyborczej" wypuścić narrację, że za aferą taśmową stoi Kaczyński. W mojej opinii to kolejny opozycyjny kapiszon. Po pierwsze - sama afera taśmowa została już nieco zapomniana i nie wywołuje takich emocji, jak kiedyś (tym bardziej, że rządzi przecież "reżim PiS", który - zdaniem wielu przedstawicieli opozycji - dopuszcza się dużo gorszych "zbrodni"). Po drugie - należy sobie odpowiedzieć na pytanie: czy to Kaczyński kazał mówić politykom PO to, co kelnerzy nagrali na taśmach, czy też politycy PO robili to sami z siebie?
W mojej ocenie PiS powinien zgodzić się na powołanie takiej komisji i przy każdej możliwej okazji przywoływać fragmenty nagrań, w których Nowak mówi o "crossowaniu rachunków bankowych", Belka debatuje z Sienkiewiczem o skoku na kasę z NBP, a Sikorski rozważa jak skutecznie "zaje...ać" opozycję.
Źródło: Nie będzie komisji śledczej w sprawie afery taśmowej. Posłowie PO i PSL murem za Kopacz (PCH24.pl)
Źródło: Komisja śledcza ws. afery podsłuchowej? Radosław Sikorski: nie widzę podstaw (Wp.pl)
Źródło: Donald Tusk (Twitter.com)
http://niewygodne.info.pl/artykul9/04861-Zmienna-jak-Pla...