Karierę polityczną Sylwii Spurek można podsumować słowami: kto bydłem wojuje, od bydła ginie
Lewaczka Sylwia Spurek, była zastępczyni i przyboczna Sorosowego pieska, Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara, dostała się do parlamentu z listy nieistniejącej już Wiosny pederasty Biedronia i, jak to często bywa, zupełnie odbiła jej palma. Spurek nie ukrywa, że chce, a wręcz żąda dla całej ludzkości przymusowego wegańskiego świata, a zwierzęta stawia ponad ludźmi.
Oczywiście ta nawiedzona lewaczka nie przyjmuje do wiadomości, że przymusowymi weganami jest niemal miliard głodujących ludzi na całym świecie. Gdyby zainteresowała się ich losem, to dowiedziałaby się od nich, że przeklinają ten przymusowy weganizm, zwłaszcza widząc swoje niedożywione i głodujące, zupełnie bezbronne dzieci. Na łamach „Warszawskiej Gazety” nieraz cytowaliśmy idiotyzmy jej autorstwa, zwłaszcza to zrównywanie ludzi ze zwierzętami. Szczególnym zainteresowaniem Spurek cieszą się mleczne krowy, które często zrównuje z kobietami. Oto mała próbka:
– Zmlekiem nie jest jak z moczem, nie daje się bez przyczyny. No, krowy są gwałcone, żeby zostać zapłodnione… Krowy są gwałcone po to, żeby zostać zapłodnione, po to żeby mogły urodzić i żeby dawać mleko. Żadna krowa, tak jak żadna kobieta, nie daje mleka… Proszę spojrzeć. Tutaj jest masa kobiet, one nie dają mleka po prostu – powiedziała dziennikarzowi podczas XI Kongresu Kobiet.
Oczywiście lewackie media uwielbiają takie polityczne osobliwości jak Spurek i nieustannie podtykają im mikrofony, by później nagłaśniać te wszystkie głoszone doskonałe recepty na życie w „nowym wspaniałym świecie” urządzonym na lewacką modłę. I tak rozkręca się spirala coraz bardziej idiotycznych wypowiedzi aż do przekroczenia kolejnych granic totalnej głupoty. Spurek odurzona popularnością doszła do wniosku, że aby było nadal głośno o jej oryginalności i nieprzeciętności, musi wymyślić coś jeszcze bardziej idiotycznego i bulwersującego. No i stało się. Postanowiła pójść „o jeden most za daleko” i w przeddzień Światowego Forum Holokaustu w Jerozolimie zamieściła na Twitterze grafikę przedstawiającą jej ukochane mleczne krowy ubrane w obozowe pasiaki przyozdobione gwiazdami Dawida i maszerujące wzdłuż zakrwawionej ściany.
No i zawrzało. Środowiskom żydowskim ani w głowie zastanawiać się, co głupia poetka i lewaczka z Polski miała na myśli. Dla nich obraz jest jednoznaczny. Oto ofiary Holokaustu ktoś śmiał porównać do bydła idącego na rzeź. Początkowy brak jakiejkolwiek reakcji Spurek na krytykę tak skomentowała na swoim portalu największa w Wielkiej Brytanii żydowska gazeta „Jewish News”:
– Polska eurodeputowana odmawia przeprosin za obrazek przedstawiający bydło w strojach więźniów nazistowskich obozów.
Złożenie skargi na Sylwię Spurek do Komisji Europejskiej natychmiast zapowiedział znany nam dobrze Jonny Daniels, prezes fundacji From the Depths. Prezes Stowarzyszenia Polskich Rodzin Ofiar Obozów Koncentracyjnych, Elżbieta Rybarska na antenie Radia Poznań stwierdziła:
– Dzisiejsze tak zwane elity dopuszczają się tak skandalicznych porównań. Po prostu zasługują tylko na ławę oskarżonych.
Forum Żydów Polskich określiło zachowanie lewaczki i weganki jako „międzynarodowy skandal” i podsumowało:
– To więcej niż bezmyślne barbarzyństwo, intelektualny i emocjonalny prymitywizm.
No cóż, karierę polityczną Sylwii Spurek można podsumować słowami: kto bydłem wojuje, od bydła ginie. A swoja drogą kochająca zwierzęta, a szczególnie bydło mleczne, europosłanka Spurek nie powinna się obrazić, jeżeli napiszę, że smutno i w atmosferze skandalu kończy się posyłanie lewackiego bydła do Parlamentu Europejskiego oraz nagłaśnianie go w mediach. Prostacka prymitywna słoma w końcu zawsze wylezie z ich cuchnących walonek.
https://polskaniepodlegla.pl/opinie/item/22456-kariere-poli...