„Pandemia” zaczyna konfliktować naród gorzej niż komunizm
I jak przy każdym kryzysie znów pokazały się grupy zawodowe z największym poziomem skretynienia.
1. Dziennikarze.
2. Lekarze.
3. Nauczyciele.
4. Prawnicy.
5. Artyści.
..... i UBeckie bękarty w togach.
To się praktycznie nie zmienia.Dla mnie numero uno to "dziennikarze" oderwanie od rzeczywistości największe.Grupa najbardziej zakompleksionych i nieporadnych życiowo ludzi. Wykształcenie (często kupione), które "zdobyli" nie dodało im mądrości i inteligencji.Wręcz przeciwnie,teraz wyszła z nich cała życiowa podłość.
.........to są ludzie, którzy powinni ząpi...dlać w usługach ważnych dla ludzi, a tym czasem wyłudzają kupę kasy za pić na wodzie i jeszcze kwękają jak księżniczki na ziarnku grochu - banda darmozjadów
„Pandemia” zaczyna konfliktować naród gorzej niż komunizm
Żyjemy w czasie „kwarantanny” to wszyscy przesadzają, ale moja tytułowa teza niestety przesadą nie jest. W krótkim okresie czasu z ludźmi tak się porobiło, że za komuny było lepiej, no niestety. Jestem z tego pokolenia, które doskonale pomięta czasy PRL-u, trudno nie pamiętać, gdy się spędziło w tej zonie absurdu 19 lat. Mam przed oczami zjazdy KC PZPR, kiedy w TV nie było praktycznie nic innego poza relacjami z komunistycznych spektakli nie do przetrawienia. Receptą i odskocznią dla ludzi była „Wolna Europa”, taki paradoks, dziś się te wszystkie wartości europejskie kojarzą fatalnie, wówczas „Wolna Europa” konkurowała tylko z radiem „Luxemburg”, gdzie leciały wszystkie zakazane przeboje.
Tak, czy inaczej w PRL-u garstka ludzi żyjąca z tej paranoi naprawdę szczerze paranoję popierała, cała reszta niekoniecznie się buntowała, ale żyła po swojemu. Mieliśmy kilka klas społecznych dwie pożądane: proletariat i chłopi/chłoporobotnicy, czyli ludność pracującą miast i wsi. Klasą samą w sobie była władza ludowa, potem zauważono inteligencję, ale tutaj zaczynały się pierwsze zgrzyty. Część inteligencji szła z partią, natomiast druga część była elementem podejrzanym, choć nie tak bardzo jak: burżuazja, prywaciarze, kułacy, wrogowie ludu, szpiedzy. Mniej więcej tak to wyglądało i w czymś takim trzeba było żyć. Jak? Ludzie stworzyli sobie własne zasady, a wśród nich jedna naczelna – niczego nie wynosić z domu. Młodszym wyjaśnię w czym rzecz i wcale nie chodzi o wynoszenie mebli, czy innych precjozów przeznaczonych na przepicie.
Nie wynosiło się tego o czym się w domu mówiło i co się w domu działo. Pamiętam jak dziś, szedłem z ojcem do sklepu, nawiasem mówiąc sekretarzem POP PZPR, który jak nigdy spytał mnie, co robi mama, nawiasem mówić przewodnicząca NSZZ „Solidarność”. Odpowiedziałem bez namysłu: „słucha Wolnej Europy”. Dodam, że pytanie padło na wysokości Komisariatu Milicji w Chojnowie, a lat wówczas miałem nie więcej niż 6. W wyniku zajścia zebrałem burę od sekretarza POP PZPR w miejscowym POM i przewodniczącej NSZZ „Solidarność” w pobliskiej szwalni odzieży skórzanej. Potem jeszcze dziadkowie z obu strony pomogli rodzicom i od tamtej pory nigdy „nie wynosiłem niczego z domu”. Mama to zagorzała katoliczka, nie pamiętam ile razy dostałem po uszach za absencje w obowiązkowych mszach, śp. ojciec był ideowym ateistą, ale na tle ideologicznym nigdy w domu do żadnych konfliktów nie dochodziło. Normalnie się odbywały chrzty, komunie, wesela, nawet na pasterki zdarzało się całą rodziną chodzić
Takie to było dziwne czasy, ludzie zaszczuwani, poniżani absurdami, ale po pierwsze trzymali się razem i z domu niczego nie wynosili, po drugie tylko beneficjenci socrealistycznej zgnilizny bili władzy brawo, reszta budowała sobie własny świat, żeby nie zwariować. Teraz dożyłem takich czasów, w których podstawowa wartość, jaką jest rodzina i to co się w rodzinie dzieje, przestało mieć znaczenie i de facto stało się podporządkowane władzy. W tej chwili z domu wynosi się wszystko, dziecko potrafi odwrócić się od matki, mąż od żony, bo… „pandemia”. Nie sekretarze PZPR donoszą na wiernych, ale wierni na wiernych i to za pójście do kościoła. Przy wyjściu na zewnątrz do wyznaczonych zon, jak „Biedronki”, czy „Lidle”, ludzie na siebie patrzą jakby jeden drugiemu chciał serce wyrwać i zjeść na surowo. Krzyżowe spojrzenia pomiędzy nosicielami masek i beztroskimi nosicielami śmiercionośnego wirusa, mówią o nas wszystko.
W ciągu miesiąca około 80% społeczeństwa kompletnie zgłupiało, zatraciło nie tylko rozum, ale instynkty. Pytanie jak długo w tak gęstej atmosferze obłędu da się funkcjonować, żeby nie zdurnieć do końca i się nie pozabijać? Na to pytanie każdy musi sobie odpowiedzieć sam, bo politycy nigdy w tym nie pomogą, obojętnie jacy. Nawet jeśli rządzą nasi ulubieńcy, to oni zawsze i wszędzie będą dbać o władzę, potem długo, długo nic i dopiero na szarym końcu troska o społeczeństwo, ale tylko jako narzędzie do utrzymania władzy. Jeśli nie zadbacie o siebie, jeśli nie utrzymacie więzi rodzinnych, ale w sposób bezmyślny będziecie przyjmować kolejne dyscyplinujące komunikaty władzy, to przed niczym się nie uchronicie i wszystko stracicie, łącznie z życiem, bo co to za życie?
https://www.kontrowersje.net/pandemia_zaczyna_konfliktowa_n... (link is external)
Źródło:
https://niepoprawni.pl/blog/husky/pandemia-zaczyna-ko...
©: autor tekstu w serwisie Niepoprawni.pl | Dziękujemy! :).