nowa odmiana homosovietikusa to homopisus
PiS obejmujący po wygranych wyborach władzę w Polsce przywrócił stosowaną narracją polityczną o pierwszoplanowej w państwie roli „klasy pracującej” (robotniczej) ku zadowoleniu której skutecznie zdeprecjonował rolę elit intelektualnych, czego dosłownym przykładem są sędziowie, artyści, akademicy i pozostałe elity intelektualne przeciwne rządom PiS.
Batalia powracania przez PiS do umorzonych, lub prawomocnie zakończonych postępowań sądowych dotyczących osób z antyrządowej opozycji wznawianych obecnie w trybie nadzwyczajnym do ponownego procedowanie dochodzeń i rozpraw sądowych to kolejny ukłon władzy wobec „mas pracujących”.
Obecne kierownictwo CBA składa kuriozalne doniesienie do prokuratury na sędziego Wojciecha Łączewskiego (który nieprawomocnie skazał na 3 lata więzienia Mariusza Kamińskiego) rzekomo za naruszenie w tym procesie procedury tajemnicy państwowej. Po co? Skoro prezydent przerwał proces w II instancji ułaskawiając Kamińskiego.
Dwa lata temu ten sam sędzia naraził się władzy skazując na więzienie w zawieszeniu policjanta za brutalne skopanie manifestanta na Marszu Niepodległości (htt//www.tvn24).
Inny sędzia Dominik Czeszkiewicz z Suwałk, który uniewinnił działaczy KOD-u oskarżonych za słynny protest w 2005 r. przeciwko kompani wyborczej do senatu p. Anny Marii Anders na oficjalnej uroczystości państwowej też spotkał się z represją. Po zmianie prezesa tego sądu przez min. Ziobrę nowy prezes natychmiast wszczął postępowanie dyscyplinarne przeciwko sędziemu za wyimaginowane uchybienia zawodowe.
Takie przykłady można wprost przyrównać do szykanowania przez władzę PRL przedwojennej inteligencji za samo bycie inteligentem w przedwojennej Polsce.
Głośna obecnie batalia o kupieniu przez państwo zbiorów Czartoryskich ze słynną Damą z gronostajem Leonarda Da Vinci, to „rasowy” przykład zachowań ludzi o mentalności homosowieticus tak zdekonspirowane na pierwszej stronie „liberalnej” GW: „Po co wydaliśmy 100 milionów euro, za coś co było nasze”.
Ci mentalni socjaliści (homosowietikus) nie przyjmują do wiadomości, że przedmiot zakupu zbiorów nie był „nasz” tylko prywatnej fundacji:
„Muzeum Książąt Czartoryskich w Krakowie – jedno z najstarszych muzeów w Polsce, otwarte w 1878 roku. Jego początki sięgają roku 1801 i zbiorów księżnej Izabeli Czartoryskiej, prezentowanych w jej puławskim muzeum. Z końcem XIX wieku zbiory przeniesiono do Krakowa.
Muzeum Książąt Czartoryskich było własnością Fundacji Książąt Czartoryskich, a opiekę nad zbiorami sprawowało Muzeum Narodowe w Krakowie; 29 grudnia 2016 roku Fundacja Książąt Czartoryskich sprzedała Skarbowi Państwa całą kolekcję wraz z budynkami muzealnymi za łączną kwotę 100 mln euro (5% wartości zbioru.
Muzeum gromadzi dzieła malarstwa europejskiego XIII-XVIII w., zabytki europejskiego i islamskiego rzemiosła artystycznego od średniowiecza do XIX w., grafiki, sztuki starożytnej oraz militaria. Najcenniejszym dziełem w muzeum jest Dama z gronostajem Leonarda da Vinci”.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Muzeum_Ksi%C4%85%C5%BC%C4...
Ta mentalność jest w Polsce widoczna na każdym kroku choćby w debacie o reprywatyzacji tak mocno socjalistycznie
zideologizowanej przez komisję Jakiego.
Dostosowanie prezentacji w „Muzeum II wojny światowej” pod rządami nowego dyrektora z nadania PiS „do polskiego punktu widzenia” wyraźnie wpasowuje się w tę homosowietikusową narrację obecnej polityki historycznej z kompromitującym hasłem przewodnim „Polskiego Punktu Widzenia”, bo historia jest od takiego punktu widzenia niezależna.
Co ciekawe, że nowo otwarte rosyjskie Muzeum Katyńskie zostało rekomendowane przez Rosję, właśnie jako prezentacja zbrodni katyńskiej z „Rosyjskiego Punktu Widzenia” zrównującego śmierć radzieckich jeńców wojennych w Polsce z 1920 r. z mordem katyńskim polskich oficerów.
Słusznie krytykowane „rosyjskie widzenie historii” nie wzbudza we władzach polskich najmniejszych refleksji o podobieństwie ich polityki historycznej z rosyjską.
Oto wiele symptomów obecnej polityki polskiego rządy oddalających Polskę od unijnej wspólnoty z wyraźnym zwrotem ku meandrom polityki obecnej w Europie wschodniej.
Wygląda na to, że obecnym rządcom Polski bliżej do Wschodu niż do Zachodu!