Zacznę od tego że jest to temat: "morze"!
Wszystko zaczęło się jeszcze za komuny, kiedy to ci którzy coś mieli byli źli, i trzeba było im wszystko zabrać, często nawet i życie. A ci co nic nie mieli, nic nie umieli, a gębę równo darli dostawali wszystko za darmo i to po tych którym zabrano. KOMUNA była po prostu takim (tu nasuwa mi się brzydkie słowo): „Janosikiem”. Jednym zabierała, a drugim dawała. Oprócz tego dbała o wszystkich, np. tym bogatym nie dawała pracy, a tym biednym nakazywała pracować pomimo że oni nie chcieli! W ten sposób wykształciła się warstwa społeczna cwaniaków, kombinatorów, i co tu dużo mówić: LENI, którym się wszystko należy, którzy sami nic nie zrobią, którzy tylko ciągle BIEGAJĄ (bo codziennie – mają dużo czasu) po urzędach i chcą żeby im coś „dać, bo im się należy”(cytat). Był jeszcze za komuny w latach 50-tych taki wynalazek jak „Dekret Bieruta”. Właściciel domu czy kamienicy, dostawał od władz „kwit”, z którego się dowiadywał że: od dzisiaj nie jest właścicielem! Fajne, nie?
Komuna w tamtych smutnych czasach wymyśliła pojęcie KWATERUNKU. Polegało to na tym że jeżeli ktoś miał dom, lub większe mieszkanie (a Bierut mu go nie zabrał), dostawał urzędowy papier że ma opróżnić część pomieszczeń (jemu często zostawał jeden pokój), a Kwaterunek „odzyskane” lokale dawał na dobry początek swoim działaczom (cwaniakom strzelającym do swoich), a potem innym którzy zdeklarowali się że są biedni. Ci lokatorzy „pokwaterunkowi” są do dnia dzisiejszego CHRONIENI PRZEZ PAŃSTWO! Nie można ich dowolnie wyrzucić ze swojego domu, nie można dowolnie im regulować czynszu itd. Właściciel ma ich we własnej własności i nic nie może zrobić! Przeważnie jest tak że Ci pokwaterunkowi nigdy nie dbali o mieszkania i domy w których mieszkali (mieszkają). Wręcz rąbali i palili wszystko co im podeszło pod ręce. Budynki i mieszkania przez te wszystkie lata uległy degradacji. Więc część „pokwaterunkowych” nie chce już mieszkać bez bieżącej wody i kanalizacji. Co więc robi? Wzywa systematycznie różne komisje, wzywa prasę, płacze że jest wilgoć, że leje im się na głowę, i ... systematycznie odwiedza burmistrza! I co się w tedy dzieje: BURMISTRZ IM DAJE MIESZKANIA SOCJALNE. Ale przecież burmistrz nie ma swojego prywatnego domu! To my wszyscy, SPOŁECZEŃSTWO w naszych wspólnych pieniędzy kupujemy mieszkania tym „pokwaterunkowym”! Dodam że wyżej opisany sposób myślenia jest tak mocno zakorzeniony w świadomości tych ludzi, że automatycznie przechodzi z pokolenia na pokolenie. Ci którzy obecnie chcą „żeby im dać”, są potomkami tych żyjących za komuny! Dzieje się tak od lat. Znam osobiście całe rodziny które „wychodziły” takie mieszkania. Rodziny którym nic nie brakowało. Rodziny które spokojnie tak jak reszta społeczeństwa mogły by wynająć inne mieszkanie, wziąć kredyt na zakup mieszkania, lub budowę domu. Ale nie! Im się przecież należy! Na dodatek wcześniej część z nich nawet nie płaciła i tak niskich bo regulowanych przez państwo czynszy (prawowitym właścicielom)! Czynsze były kiedyś tak niskie że nie pokrywały kosztów wywozu nieczystości.
Uważam tak:
Mieszkania socjalne powinny oczywiście być, ale:
-powinny być puste i czekać na zasiedlenie przez ludzi którzy nagle zostali doświadczeni przez los. Czyli na pogorzelców, powodzian, oraz tych którzy nagle przez moment nie mogą mieszkać w swoich domach (różne awarie);
- mieszkania socjalne powinny być przydzielane TYMCZASOWO, na z góry określony czas kiedy poszkodowani dojdą do siebie i coś zaczną robić SAMI ze swoim życiem. Mieszkania socjalne nie mogą być PREZENTEM od społeczeństwa na zawsze! Pula tych mieszkań nie może się ciągle zmniejszać.
- Mieszkania socjalne nie mogą być NAGRODĄ. One są POMOCĄ całego społeczeństwa dla potrzebujących. Nie muszą być umiejscowione w centrum miasta (i jeszcze przy parku - jak za komuny, jak za komuny :) ), nie muszą być piękne. Z takich mieszkań nikt nie będzie się chciał wyprowadzić. Mieszkania te mają zagwarantować PRZETRWANIE przez trudny czas. Miasto (władze, urzędy) w międzyczasie powinny starać się pomóc potrzebującym mieszkającym w lokalu socjalny. Ale jeżeli oni nie chcą sami sobie pomóc...? To oprócz tego za miastem powinny być baraki (kontenery) dla tych już niereformowalnych, nie płacących opłat i na dodatek demolujących!
- No i mieszkania socjalne nie mogą być za darmo. Ludzie muszą czuć że to nie jest ich i że ponoszą jakieś, ale zawsze, koszty.
Polecam Wam do obejrzenia filmik, na którym Ci „co im się należy” przy pomocy brata medialnej Pani od gotowania próbują wywrzeć nacisk na urząd i burmistrza:
http://www.youtube.com/watch?v=pX039ySjI0M
Może oglądaliście też reportaże z akcji w Warszawie, z bloków umiejscowionych przy torach kolejowych pomiędzy Rembertowem a dworcem Wschodnim. Jak to panie niepłacące czynszu były oburzone że mają kilometr do autobusu i sklepu i że żądają od miasta zmiany takiej sytuacji.
Przecież One nie zostały tam przeprowadzone w nagrodę! Opisany w reportażu był stan niedawno wyremontowanych bloków.
Co Wy na to?