Sprawa mieszkań Nawrockiego. PiS przygotował grunt, by AFERA SIĘ bardziej PONIOSŁA
To najpoważniejszy kryzys w dotychczasowej kampanii kandydata PiS. Maska cwaniaczka, który wykorzystał starszego człowieka, może się już od Nawrockiego nie odkleić.
Wiele wskazuje na to, że "afera mieszkaniowa" Karola Nawrockiego może być najważniejszym wydarzeniem kampanii prezydenckiej, które dramatycznie zmniejszy szanse kandydata Prawa i Sprawiedliwości na dostanie się do Pałacu Prezydenckiego. Od kilku dni pożar stopniowo wymykał się sztabowi Nawrockiego spod kontroli, a od wtorku wizerunek kandydata musi być już chyba odbudowywany z poziomu spalonej ziemi.
Wszystko przez nowe informacje na temat sprawy. Z jednej strony - ujawnione za zgodą Sądu Najwyższego oświadczenie majątkowe kandydata, w którym wykazał on posiadanie nie jednego, nie dwóch, ale trzech mieszkań. Z drugiej - pełna wstrząsających oskarżeń w kierunku Nawrockiego rozmowa z opiekunką pana Jerzego w Onecie, zarzucającą prezesowi IPN, że ten w ogóle nie zajmował się seniorem i "nie zrobił dla niego nic poza przejęciem mieszkania".
Wszystko to rysuje obraz afery dla Nawrockiego politycznie katastrofalny. Możliwe, że prawnie sytuacja jest czysta, ale "kandydat obywatelski" dorabia się właśnie maski cwaniaczka, który wykorzystał starszego, schorowanego człowieka do przejęcia mieszkania. A to sytuacja zdecydowanie dla niego gorsza. Bo to afera dużo bardziej "intuicyjna" i emocjonalnie zrozumiała dla zwykłego wyborcy niż wszystko, co do tej pory pojawiało się w mediach jako zarzuty wobec niego.
Afera mieszkaniowa dotyczy delikatnej sfery relacji międzyludzkich
Nie lekceważę znaczenia informacji na temat życiorysu Nawrockiego i pracy na różnych stanowiskach, do których dotarły wcześniej media. Ale żadna z nich - z perspektywy "zwykłego" wyborcy - nie jest nawet blisko potencjalnego skandalu, który mógłby zagotować opinię publiczną, przekraczając trwale zarysowane podziały światopoglądowe czy partyjne.
Nie są takimi informacjami relacje byłych pracowników instytucji, którymi kierował Nawrocki, w których oskarżany był o mobberskie zachowania. Nie są nimi też powiązania prezesa IPN z osobami związanymi ze światkiem przestępczym.
To są sprawy, które przekreślają Nawrockiego w bańce liberalnych wyborców, wyznającej pewien szczególny etos państwowości i przywiązanej do określonego decorum, oczekującej od kadr politycznych pewnych etycznych standardów. Z takiej perspektywy Nawrockiego może krytykować inteligent. Ale "zwykły człowiek" rozumie, że ludzie miewają różnych znajomych, czasem nawet recydywistów. I skoro nie przekreśla z tego powodu kolegi lub krewnego, to także nie przekreśli polityka, którego z różnych względów, ideowych lub pragmatycznych, popiera.
Afera z panem Jerzym przenosi pytania o etyczną kondycję Nawrockiego na inny poziom; w obszar moralnej intymności i w bardzo delikatną sferę relacji międzyludzkich. Jest komunikatywna dla każdego wyborcy, bo dotyczy lęków i słabości, które wszyscy podzielamy, nawet jeśli tego, czego się boimy (jeszcze) nie doświadczamy. Mieliśmy, mamy lub będziemy mieć wśród bliskich osoby starsze. Większość z nas takimi starszymi osobami będzie. Sporo z nas już jest.
Nie znaczy to, że wskutek skandalu od Nawrockiego odwrócą się starsi wyborcy PiS. Ale jego szanse na mobilizację wyborców poza pisowskim betonem w drugiej turze trafiają na poważną przeszkodę w postaci sprawy emocjonalnie rezonującej ze zwykłym wyborcą. Nawet takim nieszczególnie politycznym.
Jakub Wencel - Gazeta Wyborcza, 06.05.2025 (fragmenty)
Cały artykuł:
https://wyborcza.pl/7,75398,31910626,sprawa-mieszk...