Moja przejażdżka wczorajsza, ..dziesiąt kilometrów, głównie poza miastem, ale na kostce wzdłuż A2 raz szły cztery panie 55+, całą szerokością. Ok, rozumiem, nie nagadały się w pracy. Nie mam dzwonka na zamiejskiej bestii, więc podjechałem na odległość 3 metrów i: "Przepraszam!", "Uwaga", "Halo", nic. Wreszcie jedna się odwróciła i standard zamieszanie którędy mnie przepuścić. ech..
Potem w mieście, szeroki chodnik, podzielony na drogę dla rowerów i dla pieszych. Idzie kolejna 50+, oczywiście po ładnej rowerowej kostce. Wykorzystałem moje ulubione zagranie. Bez pedałowania podpłynąłem i zza głowy krzyknąłem "BUU". Jakżeż się za mną darła.. może zapamięta bo po minięciu pokazałem jej ręką gdzie ma iść.
Sam natomiast na rondzie Wyszyńskiego/Tartaczna chyba wymusiłem pierwszeństwo na złotej hondzie, za co przepraszam, ale no mógł się zebrać a nie rozglądać.