Przychodnia CENTRUM Matki i Dziecka

w centrum to jest naprawdę jakaś wielka masakra z tymi zapisami. Nigdzie tak nie ma żeby nie można było przyjść z chorym dzieckiem w danym dniu tylko wyznaczanie terminów na przyszłość. Kto jak kto, ale dzieci?

Ostatnio sie dowiedziałam, że koleżanka też miała dziecko chore i chciała zapisać na ten dzień to Pani przez telefon jej powiedziała, że nie ma numerków. Ale jak przyjdzie rano o 7 to zapisze dziecko. Jakaś maskara z PRL-u, że trzeba lecieć rano żeby zapisać chore dziecko bo przez telefon nie ma numerków ale jak Pani przyjdzie osobiście to sie znajdą. A jak ktoś ma do przychodni 10 km i nie ma czym dojechać na 7 rano albo nie ma z kim dziecka zostawić? Jakieś żarty sobie robią w tym CENTRUM.

O przychodni "Centrum" mam złe zdanie. Rok temu mając gorączkę 40 stopni dowiedziałem się w rejestracji, że lekarz przyjmie mnie w czwatrek. Byłem w poniedziałek. Tego samego dnia zmieniłem przychodnie. Po 2 godzinach byłem u lekarza.

To jest karygodne. Bo w takich nagłych przypadkach powinna być pomoc doraźna a nie człowiek ma czekać trzy dni. A już napewno powinni mieć na uwadze dzieci, że jak potrzeba to powinien być lekarz, który przyjmie od razu. Ale widać chyba nie zależy im na pacjentach.

A tak na marginesie - podobno Centrum ma być przeniesione, wiecie gdzie?

Ktoś tu już chyba pisał, ja słyszałam o budynku za kładką, przy przedszkolu. Ale tam to chyba jeszcze generalny remont by się przydał, to raczej nie prędko.

Też słyszałam, że podobno kupili ten budynek i tam mają zrobić przychodnię ale ile w tym prawdy to niewiem. Pożyjemy-zobaczymy.

nie wiecie czemu ... bo to co jest jest stanowczo za małe, zdrowe dzieci nie są oddzielane od chorych dlatego tak ograniczone są godziny przyjęć, tylko czy to coś zmieni ? bakterie i tak zostają, do tego palarnia na zapleczu jest w korytarzu w którym jest sala szczepień, więc jak dziecko nie złapie bakterii żadnej ani go nie przewieje to jest dobrze, nasze roczne maleństwo zawsze wraca z stamtąd zakatarzone

Po świetach poszłam do lekarza z 4 miesięczna córką. Temperatura dośc silny kaszel i katar. Nie było naszej Pani Doktor i niestety zostałam z córka odesłana z kwitkiem bo druga Pani stwierdziła ze nas nie przyjmie. Jestem w stanie zrozumieć gdyby odesłała mnie z moim 6 letnim synem ale nie z 4 miesięcznym dzieckiem.

Nawet z 6-letnim dzieckiem jak coś się dzieje to matka sie niepokoi i powinno zostać przyjęte. Zastanawia mnie czy musi się wydarzyć jakaś tragedia żeby wreszcie zaczęli poważnie traktować pacjentów.

przypominam że możecie wyrazić swoją opinię:

www.centrum.med.pl/ocen.html lub napisać maila do samego prezesa przychodni : pawel.zuk@centrum.med.pl

Czy coś się zmieniło przez te kilka miesięcy w przygodni dla dzieci? Sama jestem zapisana do tej przychodni, ale niewiele miałam z nią styczności, a niedługo na świat przyjdzie moje pierwsze dziecko i zastanawiam się, czy zapisać je również do Centrum czy szukać innej placówki.

Ja przepisałam dziecko na Kościuszki. W centrum byłam nie cały rok. Chciałam się dostać jednego dnia do naszej p pediatry, która tego dnia przyjmowała do 18 byliśmy o 16 powiedziała, że nas nie przyjmie bo już tylko wypisuje recepty. Dziecko wymiotowało, przelewało się przez ręce mimo to nie przyjęła nas a polecali ją wszyscy znajomi, że taka dobra itd...Zapisać dziecko do dzieci zdrowych to masakra 1,5 miesiąca czekania.ODRADZAM CENTRUM

Po prostu trzeba sobie "planować" chorobę dziecka np. za trzy dni:)
A tak poważnie, to nie ma się gdzie leczyć w Mińsku Mazowieckim! Człowiek płaci całe życie składki - niemałe zresztą, a jak przyjdzie co do czego, musi iść prywatnie. I też jest problem o dobrego lekarza.
A to Polska właśnie!

Dzisiaj dzwoniłam do przychodni Centrum chcąc zapisać się do ginekologa,nie będę roztrząsała na forum co mi jest,ale powiem,że problem nie cierpiący zwłoki i co się dowiedziałam?Do ginekologa zapisać mnie mogą na czerwiec,albo jak mi się bardzo spieszy to na kwiecień...do tego czasu mogło by być już za późno na leczenie,więc co?Zapłacę po raz kolejny składkę na NFZ i i tak pójdę prywatnie.Jedna wielka paranoja.

Ja miałam dwie takie sytuacje i zrobiłam tak: dowiedziałam się kiedy przyjmuje doktor Prusaczyk (on jest szefem) zapytałam czy mnie przyjmie mimo, ze nie jestem zapisana. Za każdym razem przyjął mnie bez problemu i nie dał odczuć, że jestem na doczepkę. Od tamtej pory jestem jego pacjentką. Cała sytuacja miała miejsce w przychodni w dębem wielkim, ale wiem, że on nie odmawia pacjentkom z problemem (z tego też powodu wiecznie się spoźnia do dębego, bo wcześniej przyjmuje w mińsku). Doktor będzie w dębem w najbliższą środę rano, w mińsku nie wiem kiedy. Moim zdaniem nim pojdziesz prywatnie powinnaś spróbować dostać się bez zapisu, jak nie w centrum to gdzie indziej. Pozdrawiam

Pamiętajcie, że to nie wina lekarzy a chorego systemu. Lekarz przyjmuje powiedzmy od 7.00 do 14.00, wiadomo, że i tak dłużej zostanie, bo zawsze jest jakoś poślizg. Potem recepty, więc zrozumcie człowieka, że też ma dzieci, dom, tysiące spraw na głowie.
Też jestem pacjentką Centrum (moje dzieci również) i doszłam do wniosku, że lekarze rodzinni, pediatrzy itp mają dwa razy więcej pacjentów niż powinni. Natomiast nasuwa się pytanie, czy można nowemu pacjentowi odmówić zapisanie się do przychodni - NIE, bo jest ubezpieczony, więc zanim zaczniemy się denerwować zastanówmy się na kim wyładować złość.Podkreślę, że wkurzają mnie do nieprzytomności sytuacje, kiedy dzwonię o powiedzmy 9.00 rano, bo dziecko ma mega gorączkę i wymiotuje od kaszlu i słyszę, że zapisy na przyszły tydzień, ewentualnie SOR. Tak, tyle, że SOR funkcjonuje od 18.00, a od 9.00 do 17.00 wiele się może wydarzyć. Chore po prostu.

Z całą pewnością to wina systemu.Będąc w ciąży latem 2011 napatrzyłam się i sama odczułam jak pacjentki stały w poczekalni ponad godzinę czekając na swoją kolej,często w zaawansowanej ciąży i ogromnym upale,a to tylko dla tego,że zapisywane były co pięć minut,wiadomo wizyta trwa o wiele dłużej.Tak mieli narzucone i tak zapisywali,teraz taki długi czas oczekiwania moim zdaniem jest dla tego,że sporo lekarzy odeszło z tej przychodni w Mińsku i po prostu ich brakuje.

zgadzam się z tym co tu napisane. Nałapali pacjentów, których nie są w stanie przyjąć. Przychodnia na Spółdzielczej - telefon rano w poniedziałek - pani mówi, że wizyta może być na przyszły tydzień!!! Poza tym po jaki gwint jest ta centrala????????????
kiedy pani z "linii" mówi, że numerów nie ma, ale jak pójdę bezpośrednio to mnie przyjmą. Gdzie my żyjemy??????
To po co ta infolinia jak i tak oczywistym jest, że trzeba tam iść, bo bez jasnowidza wiadomo, że pani powie, że numerów nie ma???????????
I co????? zostawić chore dziecko samo w domu i lecieć przez pół miasta???????
czy może ciągnąć przelewające się dziecko na zapis, a później na wizytę????

PRZYCHODNIO CENTRUM!
MAMY XXI W. MOŻNA TO ROZWIĄZAĆ INACZEJ, A PRZEDE WSZYSTKIM POUCZYĆ PANIE Z INFOLINII, ŻE TO ONE MAJĄ SPRAWDZIĆ CZY SĄ W DANYM DNIU JESZCZE NUMERY CZY NIE.

PACJENCI NIE MAJĄ BEZPOŚREDNIEGO NUMERU DO PRZYCHODNI, WIĘC NIE MOGĄ TEGO SPRAWDZIĆ PRZEZ TELEFON, A PANI Z INFOLINII MOŻE!!!!

JEŚLI PRZYCHODNIA NIE DYSPONUJE WYSTARCZAJĄCĄ LICZBĄ LEKARZY, TO PO CO PRZYJMOWAŁA TYLE DEKLARACJI????

Piszcie skargi do NFZ, można też mailem, bo dopóki tego nie będziemy pisać dalej tak będzie.

infolinia@nfz.gov.pl

mam takie same zdanie.... nie raz kłociłam się z panią przez telefon bo chciała chore dziecko zapisać za 3 dni masakra, poza tym nie mogę patrzeć na te ciężarne które siedzą w tej samej poczekalni co małe chore dzieci.... to jest masakra przecież powinni to jakoś rozdzielić.... dzieci maja różne choroby np.różyczkę i co wtedy.....