Akurat to, że budują nowe budynki w "centrum" to moim zdaniem dobrze. Przykładem niech będzie Kazikowskiego od Wyszyńskiego do Daszyńskiego. Gdyby więcej ulic było zabudowane tego typu budynkami tworzącymi szerokie ulice, byłoby nawet ładnie. Niestety, w Mińsku buduje się wszystko jak popadnie i byle jak. W jednej popularnej ostatnio kreskówce padło takie stwierdzenie: "U siebie rób jak u siebie, a u obcego - na odpierdol. Ja nawet u siebie zrobiłem na odpierdol". Tak samo jest w przypadku Mińska. Zarządzający miastem nie dbają w ogóle o nasze miejsce zamieszkania. Dwa place to nic, biorąc pod uwagę ogromną liczbę ulic czekających na remont (to tyczy się też dróg powiatowych i władz powiatu). Pal sześć jeszcze szarych ludzi, ale chociażby z powodu, że sami mieszkają w takiej dziurze, mogliby coś zrobić dla siebie. Nie, to za mało. Skoro robią to byle jak, to przynajmniej powinni robić to szybko i tanio. Też nie. Byle jak, drogo i długo. Inaczej się widocznie nie da. To jest ciekawe. Niewiele się dzieje, a dług rośnie. Wracając do tematu estetyki Mińska. Skoro nasze władze tak szastają forsą, że ciągle rośnie zadłużenie miasta, to co stoi na przeszkodzie zrobić jakiś porządny plan zagospodarowania przestrzennego, który w rygorystyczny sposób determinowałby co i gdzie może stanąć, żeby nie psuć otoczenia. Z tego co wiem, jakiś planik istnieje, ale pewnie tylko wskazuje max. wysokość budynku. Właśnie, a propos wysokości budynków. W wielu, wielu miastach, gdy zaczyna brakować miejsca w atrakcyjnych lokalizacjach, lub jest potrzeba zaoszczędzenia tegoż miejsca, buduje się budynki wzwyż, nie wszerz – tak jak w Mińsku. I tu pojawia się pytanie: dlaczego nie ma u nas bloków powyżej 4 pięter? Przecież takie budowle pozwoliłyby zachować mnóstwo terenów zielonych dookoła nich, a przy okazji nie byłoby tak ciasno. Może taki szary kloc nie jest piękny, ale wokół niego już nic nie powstanie. A ciasnotę tworzą długie i niskie bloki, zwężając perspektywę i zmniejszając przestrzeń. Wysoki budynek oszczędza miejsce, które zajęłoby kilka niskich obskurnych bloków. Idealnym miejscem dla wysokościowców jest Anielina. Tam aż się prosi o „wypierdzielenie w kosmos” kilku 40-metrowych 12-piętrowców. Więc jak to jest w Mińsku? Dlaczego przez całą komunę nie powstał ani jeden taki blok? Co było tego powodem? Jestem święcie przekonany, że nie z winy bliskości lotniska. W Malborku, położonym jeszcze bliżej lotniska wojskowego, jest zatrzęsienie 10-piętrowców. Czy może to wina słabych gleb lub niestabilengo gruntu, jak na przykład w Chełmie? Według mnie też nie, bo w pobliskim Wołominie przecież są wieżowce. Mińsk jest jednym z największych miast w Polsce pozbawionym takich budynków. Tylko wspomniany Chełm, Biała Podlaska i Otwock nas wyprzedzają. Wracając jeszcze na koniec do meritum. Dobrym pomysłem byłoby stworzenie od początku kolejnego parku. Miejsca ci u nas jeszcze dostatek na południowych rubieżach. Swego czasu w wizualizacji osiedla Anielina znalazło się miejsce dla jakichś drzew, tudzież parczku.