W tym tygodniu byłam świadkiem pewnej sytuacji, a dokładnie "spaceru" chyba żłobkowego. Nie wiem, którego żłobka był to tak mądry pomysł. Ale dokładniej.
Szłam ze swoimi dziećmi ze spaceru z parku w stronę ulicy Topolowej. Mijała nas grupa dzieci i "przedszkolanek". A wyglądało to tak:
pierwsza szła kobieta pchająca wózek x-lander, w wózku siedziało upchane dwoje dzieci z lizakami w buzi, z tyłu na wózku, chyba na dostawce wisiało kolejne dwoje (4 dzieci w wózku przeznaczonym dla jednego!!!), potem szło czworo dzieci, parami za rączki (także z lizakami w buziach), potem szła kolejna pani z dziećmi za ręce, i z tyłu szła kolejna trzecia pani z wózkiem spacerowym (tzw. parasolką!) i o zgrozo także upchaną czwórką dzieci! Każde dziecko miało po lizakach w buzi! Tak ma wyglądać "żłobek" czy przedszkole???????
Tak na marginesie ciekawe czy mamy tych dzieci wiedzą o upychaniu ich do wózków, o tym w jaki sposób są traktowane te dzieci i o tak naprawdę niszczeniu czyjejś własności, wózka.
To nie było śmieszne. Dla mnie, mamy dwójki dzieci to był widok tragiczny. Biedne dzieci...