Okazuje się, że w samym środku PiS znakomicie się przechował system dawnego PRL-u - powiedział poseł Platformy Obywatelskiej Rafał Grupiński. Skomentował oświadczenie byłego prezesa spółki Srebrna, obecnie szefa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska Kazimierza Kujdy o tym, że mógł "podpisać jakieś dokumenty" dla Służby Bezpieczeństwa. "Mam świadomość, że był to mój wielki błąd". Były szef Srebrnej o kontaktach z SB Kazimierz Kujda,... czytaj dalej » Kazimierz Kujda jest bliskim i zaufanym współpracownikiem Jarosława Kaczyńskiego. W 2015 roku został powołany ponownie na szefa NFOŚ, w latach rządów koalicji PO-PSL był prezesem zarządu spółki Srebrna.
Nasz SB-ek, więc patriota...
Do czarnej serii afer oplatających PIS, jak macki ośmiornicy, dochodzi sprawa TW ,,Ryszarda’’, bliskiego współpracownika Jarosława Kaczyńskiego, a w PRL wieloletniego współpracownika SB.
Takich ludzi ciągnie do prawicy narodowej. To może wynikać z założenia, że tam się przechowają, nikt ich nie będzie z PRL-owskiej przeszłości rozliczał. Wtedy popierali ówczesny system, nie działali w opozycji, ani w Solidarności.
Chcieli przeczekać i doczekać spokojniejszych dla siebie czasów. Niektórzy mogli sobie dorobić do tego ideologię patriotyczną, że oni tak naprawdę zawsze byli za wolną Polską, demokracją i prawami człowieka. Tylko że nie chcieli okazać się pożytecznymi idiotami różnych KOR-owców, co może byli patriotami ale syjonizmu. A w innym wariancie: że chcieli służyć państwu polskiemu, obojętne w jakim wydaniu, bo to przecież obywatelski obowiązek Polaka.
Inkarnacją takiej postawy może być TW ,,Ryszard’’. Nie przyszło mu w młodości do głowy, żeby ten obowiązek spełniać, działając w podziemnej Solidarności lub wcześniej w opozycji demokratycznej. Tą, naprawdę patriotyczną drogą, poszła spora grupa dawnych członków PZPR, a nawet niektórzy oficerowie LWP i Służby Bezpieczeństwa.
Niektórzy zapłacili degradacją, wilczym biletem, więzieniem. I można by zamknąć ten rozdział naszej dramatycznej historii i zająć się przyszłością, gdyby nie to, że PiS i prawica zrobiły z lustracji naczelne hasło swych kampanii politycznych. To kogo w końcu dotyczą okrzyki z pisowskich wieców o ,,komunistach i złodziejach”?
Sprawa TW ,,Ryszarda’’ to kolejne wyzwanie dla PiS. Bo jakoś trzeba odpowiedzieć: tak czy nie? Zaskoczona pisowska wierchuszka, z prezesem na czele’’, zaklina się, że nic nie wiedziała o esbeckim rozdziale w życiorysie szef spółki Srebrna. Nie wiedziała, że jego papiery znalazły się w IPN-owskim katalogu zastrzeżonym. Nie wie, czemu bliski współpracownik Kaczyńskiego dostąpił przywileju wyłączenia spod lustracji.
Może i nie wie, ale co ma do powiedzenia obywatelom o całej sprawie? Czy to nie wstyd atakować Lecha Wałęsę za TW ,,Bolka’’, a tolerować TW ,,Ryszarda’’ i zlecać mu misje specjalnego znaczenia dla prezesa i partii?
Kaczyński dołożył przez lata wszelkich starań, by odebrać Lechowi Wałęsie autorytet i zasługi publiczne. W tej uporczywej kampanii dyskredytacji posłużono się przede wszystkim tym, że Lech był współpracownikiem SB, kryptonim ,,Bolek’’, czemu Wałęsa do dziś zaprzecza. Tymczasem z tego, co dotąd przedostało się do wiadomości publicznej, współpraca ,,Ryszarda’’ była o wiele dłuższa i bardziej intensywna, niż ,,Bolka’’.
Tylko że Wałęsa, kiedy zrobił swoje, czyli wprowadził braci Kaczyńskich na scenę polityczną, zaczął im zawadzać. Miał to nieszczęście, że został prezydentem i był popularny. Więc sięgnięto przeciwko niemu po (przynajmniej częściowo sfabrykowaną) teczkę.
TW ,,Ryszard’’ od konfitur politycznych trzymał się z dala, a wobec prezesa był ślepo lojalny. Ale nadszedł moment prawdy. Opinia publiczna chce wiedzieć, czemu prezes nie wiedział o sprawie TW ,,Ryszarda’’ i co o niej sądzi. Bez tych wyjaśnień wiarygodność prezesa zmaleje do zera.
https://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/kontakty-...