fachowcy w sądach?
https://oko.press/kompetencje-nie-maja-juz-znacz...
KRS nie musi interesować się już kwalifikacjami kandydata. Może wskazać swojego kandydata nawet jeśli miał on np. negatywną opinię kolegium i zgromadzenia sędziów albo w ogóle się o nią nie starał. I nawet jeśli jego kontrkandydatem był profesor prawa orzekający od lat np. w sądzie okręgowym czy apelacyjnym i mający wyśmienitą opinie.
„I niczego już nie będzie” – jak mówił klasyk Kononowicz. W szczególności nie będzie konkursu na sędziów Sądu Najwyższego.
PiS z jednodniowym opóźnieniem zareagował – znany i wypróbowany sposób, czyli prawem nagłym – na zapowiedzi sędziów masowego zgłaszania się na wolne stanowiska sędziowskie w Sądzie Najwyższym. Do Sejmu wpłynął projekt ustawy, dla niepoznaki nazwany zmianą prawa o prokuraturze. Jak zwykle tego, co najważniejsze, należy szukać pod koniec, czyli w przepisach zmieniających inne ustawy i przejściowych.
Prawem o prokuraturze zmienia się tam m.in. prawo dotyczące wyboru sędziów do Sądu Najwyższego.
Według owego projektu – który zapewne zostanie uchwalony w ciągu tygodnia – każdy może zgłosić swoją kandydaturę do Sądu Najwyższego i nie musi dostarczyć żadnych dokumentów prócz zaświadczenia o stanie zdrowia.
Krajowa Rada może wszystkie kandydatury rozpatrzeć in gremio, nie dzieląc się na zespoły badające każdą z nich. Nie musi badać kompetencji kandydatów. W szczególności nie musi uwzględniać „doświadczenia zawodowego, w tym doświadczenia w stosowaniu przepisów prawa, dorobku naukowego, opinii przełożonych, rekomendacji, publikacji i innych dokumentów dołączonych do karty zgłoszenia” ani „opinii kolegium właściwego sądu oraz oceny właściwego zgromadzenia ogólnego sędziów”. W nowelizacji jest bowiem przepis, że Rada w przypadku naboru do Sądu Najwyższego jest zwolniona z tego obowiązku, który ustawa nakłada na nią w przypadku wyboru na stanowisko sędziego sądu powszechnego.
To oznacza, że Rada może w ogóle nie interesować się kwalifikacjami kandydata i wskazać arbitralnie zwycięzcę takiego „konkursu”. Nawet jeśli ów kandydat miał np. negatywną opinię kolegium i zgromadzenia sędziów albo w ogóle się o nią nie starał. I nawet jeśli jego kontrkandydatem był profesor prawa orzekający od lat np. w sądzie okręgowym czy apelacyjnym i mający wyśmienitą opinię. Innymi słowy,
KRS może wybrać, kogo zechce, i nie musi tego uzasadniać. I nikt nie ma prawa tego zakwestionować.