Dzisiaj odwiedziłam sklep VERA DONA w mmz chcialam kupic sobie kolczyki, gdyż szykuje mi sie wesele. Chodzilam troche, ogladalam nic mi sie nie podobalo... trzymalam sie w miare z dala od wieszaczkow bo widzialam ze sprzedawczyni dziwnie mi sie przyglada i nie chcilam zeby pomyslala ze krade, przyznam ze krecilam sie sporo po sklepie i mogla tak pomyslec, wiec dla jej spokoju ogladalam z daleka bez dotykania. W koncu wybralam jedne i udalam sie z nimi do kasy, facet tam siedzacy zwrocil uwage na moja branzoletke powiedzial ze bardzo ladna i czy byla droga, a ja ze nie wiem bo dostalam na dzien kobiet, na to ta babka "to od nas!" a ja ze raczej nie, bo kupiona w internecie. A facet ze nie maja takich, a babka ze maja i poleciala grzebac w szafce, facet na to "to chyba od wczoraj" przybiegla za chwile ta babka i z ulga wykrzyczala "nie, nie od nas byly trzy i sa trzy!" poczulam sie okropnie... Boze jak tak mozna:/ kretynka normalnie, zdenerwowalam sie zatkalo mnie i poszlam... Ostrzegam przed robieniem tam zakupów nikt chyba nie chcialby sie poczuc tak jak ja po tym jak mnie potraktowano