Twój ból jest lepszy niż mój

Sprawa Pawłowicz pokazała plan przejmowania prywatnych hoteli przez PiS.
Oto fragment z „Kariery prokuratora Żółcia” opisujący plan partii rządzącej przejmowania majątku prywatnego. Książka opisuje fikcje, ale fikcja coraz częściej zamieniana jest przez PiS w rzeczywistość.
Książka została napisana latem zeszłego roku. Obecnie plan wywłaszczenia jest realizowany przez PiS w stosunku do hoteli. I niektórzy korzystają z kruczków prawnych aby uzyskać możliwość oferowania usług hotelowych, a obecność prominentów z PiS uniemożliwia ich kontrolę. Inni mają zbankrutować, aby tym łatwiej można ich wykupić.
„(...)
– Powiem tak, cały czas się uczymy. Rano się uczymy, wieczorem się uczymy, za dnia się uczymy i w nocy się uczymy. Uczymy się na lądzie, morzu, powietrzu, a nawet w metrze pod ziemią. Ja jako prezydent będę niezłomnie działał, abyśmy wszyscy mieli wiele pieniędzy, wielkie domy, bogate firmy. Ale własność tego wszystkiego nie może być pozostawiana samej sobie i należeć do przypadkowych ludzi, którym w ten czy inny sposób się udało. Własność powinna należeć tylko do tych, którzy zasłużyli na nią pracą dla Polski. Dlatego też ja, jako prezydent, po uzgodnieniu tego z prezesem zaproponuję, aby przedsiębiorstwa i duża własność nieruchomości mogły należeć wyłącznie do osób, które zdadzą specjalny egzamin państwowy. Kto go nie zda, będzie musiał zbyć swoje przedsiębiorstwo lub nieruchomość w terminie 30 dni osobie, która uzyskała stosowne uprawnienia. Jeżeli ktoś nie sprzeda, to wojewoda z mocy prawa
przejmie własność takiego majątku i sprzeda go na przetargu przy udziale syndyków.
– Brawo – zakrzyknął Kilbowski.
– Precz z bogaczami – zawtórował mu minister Butela, który był odpowiedzialny za spółki Skarbu Państwa.
– Tylko ludzie uczciwie pracujący na rzecz państwa mają prawo do dobrych zarobków – zakrzyknął Osrajtek, prezes państwowego koncernu, który zarabiał milion euro rocznie.
Prezydent kontynuował:
– Już tylu ludzi zostało oszukanych i wykorzystanych przez niemających żadnych zasad etycznych przedsiębiorców i właścicieli, że czas położyć temu kres. Polska własność musi być w odpowiedzialnych rękach, a nie w rękach tych, którzy od tylu lat wykorzystują biednych ludzi. Jeżeli ten wspaniały projekt kontroli państwa nad sposobem wykorzystywania majątku uda się co do dużych firm i nieruchomości, być może wprowadzimy go co do małych firm oraz domów i mieszkań. Tutaj jednak dotychczasowi właściciele będą mogli pozostać w swych byłych nieruchomościach do czasu, aż gmina wskaże im nowe lokale. Budową tych nowych lokali zajmie się państwowa spółka „DOM-BUD-POL”. Gdy rozmawiałem z panem prezesem, to powiedział, że stworzenie przy okazji tego projektu nowej elity finansowej jest warunkiem przetrwania naszej wspaniałej zmiany w Polsce. Bez tej nowej elity, osób, które zdadzą egzamin państwowy na posiadanie dużego majątku, może się zdarzyć, że nasze rządy okażą się kruchym epizodem. Dlatego z udziałem ojca, to znaczy biskupa, Tomasza będziemy musieli szybko zrekrutować jak największą grupę pewnych ideowo patriotów zdolnych do zarządzania majątkiem prywatnym, tak jak udało się nam to zrobić z majątkiem państwowym.”
Oni naprawdę to chcą zrobić. Wywłaszczyć przedsiębiorców, a na ich miejsce dać swoich.
Roman Giertych
PS „Kariera prokuratora Żółcia” za darmo do pobrania na stronach www.Ecoredonum.pl

"Platforma od 3 lat działa nielegalnie, niezgodnie ze statutem, czyli niezgodnie z prawem. Budka nie jest legalnym przewodniczącym partii. PO nielegalnie od 3 lat pobiera miliony subwencji.... I co?"
To tylko rozważania, spekulacje, co by było, gdyby było? Czy wyobrażacie sobie (szczególnie te pytania kieruję do fanatyków PiS) co by "grało" od rana do wieczora TVP Info? Co na kolejnych konferencjach prasowych głosiłby Ziobro ze Święczkowskim?
Tak, Kaczyński, jego świta, stojąc na czele armii fanatyków, potrafią niszczyć każdego, kto im stoi na drodze.
A swoi?
I jeszcze sobie tak pomyślałem o tym, co by było, gdyby się okazało, że sędzia Trybunału Konstytucyjnego Andrzej Rzepliński, kiedy sprawował swoją funkcję, kąpałby się w SPA w winie w ***** hotelu podczas ogólnonarodowego lockdawnu, oczywiście wraz z rządową ochroną (poruszając się ekskluzywną rządową limuzyną)?
Pobujać w obłokach można.
A pamiętacie zachowanie PiSu w związku z wyjazdem na "Maderę", Ryszarda Petru? A pamiętacie z jakiego powodu rozjechano .Nowoczesną, pozbawiając ją 22 mln subwencji? Za "czeski błąd" na przelewie, skorygowany po kilku godzinach.
A co teraz będzie z subwencją dla Porozumienia Gowina i PiS?
P.S. Przeczytałem stenogram ze zjazdu Porozumienia, zgodnie z którym w 2017 dokoptowano do aktualnego zarządu nowych członków, których kadencja (zgodnie z stenogramem) kończy się razem z pozostałymi członkami władz. Czyli w 2018 skończyła się kadencja nie tylko prezesa ale wszystkich organów statutowych partii. Zamierzam powziąć odpowiednie kroki prawne, żeby wyjaśnić sprawę i ewentualnie złożyć do PKW wniosek o wykreślenie Porozumienia z rejestru partii, skoro od 3 lat nie ma władz statutowych? Zamierzam też złożyć w Senacie oświadczenie skierowane do Państwowej Komisji Wyborczej i ewentualnie wniosek w prokuraturze o ściganie, za nielegalne pobieranie pieniędzy z budżetu w ramach subwencji dla partii politycznych. Porozumienie pieniądze pobiera Porozumienie za pośrednictwem PiS, czyli istnieje podejrzenie, że PiS pobiera nielegalnie pieniądze z budżetu Państwa w ramach subwencji dla partii politycznych.
Wadim Tyszkiewicz

MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU!
MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU

MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU!
MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU! MEDIA BEZ WYBORU

Roman Giertych o tym, jak pokonać i rozliczyć PiS.
WOJNA ROMANA
„Newsweek” 8/2021, 22-28.02.21
Rozmawia Renata Grochal
Red. Ma pan déjá vu, patrząc, jak Kaczyński czołga Gowina?
R. G. Modus operandi jest taki sam, ale wkurzenie Kaczyńskiego jest większe. Zakładając w 2006 roku koalicję z Lepperem i ze mną, wiedział, że dostaliśmy się do Sejmu nie dzięki niemu, tylko wbrew niemu. Ziobro i Gowin weszli na jego plecach, a teraz stają mu okoniem i zamiast mieć rząd jednopartyjny, tak jak w pierwszej kadencji, prezes ma rząd koalicyjny. To jest fundamentalna zmiana, bo w zeszłej kadencji w każdym momencie mógł Ziobrę czy Gowina odwołać, a teraz nie może, bo nie ma większości w Sejmie i straciłby władzę. PiS udaje, że jest potęgą, a tak naprawdę, jest kolosem na glinianych nogach. Za chwilę może nie mieć premiera, prokuratora generalnego, a gazetami kupionymi przez Obajtka będzie zarządzał minister skarbu z PO.
Red. To dlaczego Kaczyński zachowuje się jak skorpion z dowcipu – i tak ukąsi żabę, choć wie, że bez niej nie przepłynie rzeki?
R. G. Jego celem jest zbudowanie takiego państwa, żeby nie można było odebrać mu władzy. Tymczasem koalicjanci nie są tym zainteresowani, bo wtedy nie byliby potrzebni. I to doprowadza go do szału. Będzie robił wszystko, by ich złamać. Nie mam żadnych wątpliwości, że ani jeden poseł Porozumienia, który stanął po stronie Gowina, i ani jeden poseł Solidarnej Polski, który stanął po stronie Ziobry, nie znajdą się na listach PiS.
Red. Jedyną szansą jest dla nich samodzielny start w wyborach? Mają śladowe poparcie w sondażach.
R. G. Ziobro i Gowin za bardzo urośli, by znaleźć się na listach PiS. Te wszystkie ruchy Ziobry, skręt w prawo, próba przejęcia elektoratu Konfederacji, umizgi do ojca Rydzyka, to jest budowanie własnej pozycji. Gowin nie ma takiej opcji jak Ziobro, ale może porozumieć się z opozycją i to na pewno nastąpi. Pozostaje pytanie o moment. Gowin chciałby wybrać go tak, by mieć jak największe szanse na reelekcję, a także by jego wyjście z koalicji oznaczało koniec rządów Kaczyńskiego, co wcale nie jest oczywiste. Gdy ja wychodziłem ze swoimi posłami z rządu PiS, stając po stronie Leppera, wiedziałem, że jest po rządzie. Gowin takiego komfortu nie ma.
Red. Bo nie jest pewny swoich posłów?
R. G. Nie wie, czy Kaczyński nie zastąpi go Konfederacją, czy nie wyciągnie kogoś jeszcze i uciuła większość posłami Kukiza. Gowin testuje sytuację, winę za kryzys w koalicji zwala na PiS i jednocześnie używa konfliktu z Bielanem do wzmocnienia swojej pozycji w Porozumieniu. Bielan nie jest tam lubiany, zawsze był ciałem obcym, rozstrzygnięcie zobaczymy w najbliższych głosowaniach.
Red. Ile pan ma otwartych frontów z „dobrą zmianą”?
R. G. Już sam nie wiem, to jest nieustanny front. Bardzo istotne są sprawy Leszka Czarneckiego i korupcji w Komisji Nadzoru Finansowego oraz sprawa „dwóch wież”.
Red. Złożył pan wniosek, żeby Kaczyńskiego zbadać wariografem, czy dał 50 tys. złotych łapówki księdzu Sawiczowi, by ten poparł budowę „dwóch wież”.
R. G. Ale prokuratura go odrzuciła. Nawet nie przesłuchała Kaczyńskiego. Przesłuchano go za to w postepowaniu o zniesławienie, które wytoczył „Gazecie Wyborczej”, i włączono to zeznanie do naszej sprawy, po czym ją umorzono.
Red. Można przesłuchać kogoś w sprawie, w której jest pokrzywdzonym, i włączyć jego zeznania do sprawy, w której może być podejrzanym?
R. G. Nie można, to nielegalne. Współpraca z prokuraturą, która zachowuje się jak obrońca osoby podejrzewanej przez naszego klienta o popełnienie przestępstwa, jest niemożliwa
Red. Umorzenie kończy sprawę?
R. G. Ona wróci natychmiast, gdy tylko PiS straci władzę.
Red. Pana klient Gerald Birgfellner, który twierdzi, że Kaczyński nie zapłacił mu za przygotowanie inwestycji z wieżami, próbował wytoczyć mu sprawę w Wiedniu.
R. G. Próbował, ale nie można, bo przestępstwo zostało popełnione w Polsce.
Red. Na jakim etapie jest sprawa oferty korupcyjnej złożonej Leszkowi Czarneckiemu przez szefa Komisji Nadzoru Finansowego?
R. G. Są dwie sprawy. Zawiadomienie, które złożyłem w sprawie pana Sokala, czyli plan przejęcia banków Leszka Czarneckiego, zostało całkowicie zignorowane przez prokuraturę. Od dwóch lat próbuję doprosić się o jakiekolwiek informacje. Druga sprawa skończyła się zarzutami dla byłego szefa KNF Marka Chrzanowskiego. Akt oskarżenia wpłynął do sądu, ale wciąż nie wiem, czy będziemy mieć status pokrzywdzonego. No i jest sprawa Leszka Czarneckiego, w której sąd oddalił wniosek o areszt za aferę GetBack, prokuratura odwołała się, decyzja sądu ma być 8 kwietnia.
Red. Adam Hofman, PR-owiec i lobbysta, którego zatrudnił Czarnecki, zapowiadał pozew przeciwko panu po tym, jak oskarżył go pan o złożenie Czarneckiemu propozycji korupcyjnej.
R. G. Nic mi nie wiadomo o żadnym pozwie od Hofmana. Miałem siedem doniesień dyscyplinarnych prokuratora krajowego pana Święczkowskiego, który chciał pozbawić mnie prawa do wykonywania zawodu.
Red. A gdy się nie udało, miał pan trafić za kraty…
R. G. Kolejne sądy miażdżą podejrzenia prokuratury, stwierdzając, że w sprawie nie ma żadnego przestępstwa. Sądy wprost wskazują indolencję prokuratorów. Ale to jest charakterystyczne dla Zbigniewa Ziobry, że bierze prokuratorów rejonowych i awansuje na najwyższy szczebel do prokuratur regionalnych. Daje im skomplikowane sprawy gospodarcze, o których nie mają bladego pojęcia, ale są tak wdzięczni za awans, że ślepo wykonują polecenia. Kiedy przyszło do mnie CBA i przeczytałem decyzję o zatrzymaniu, od razu wiedziałem, że to lipa.
Zresztą, odkąd wyszedłem z polityki i otworzyłem kancelarię, zawsze miałem z tyłu głowy, że muszę być przygotowany na taką sytuację. A kiedy PiS doszło do władzy w 2015 roku, wiedziałem, że prędzej czy później po mnie przyjdą, by się zemścić za to, że doprowadziłem do upadku ich rządów w 2007 roku. Bardzo skrupulatnie przestrzegałem więc wszystkich przepisów, nie korzystałem z optymalizacji podatkowej, płaciłem najwyższe podatki, żeby nikt nie mógł mi niczego zarzucić.
Sprawy „dwóch wież” i KNF pokazały istotę tej władzy – że nie chodzi o państwo, tylko o budowanie potęgi PiS, o posady w spółkach i ciemne interesy. Moje zatrzymanie miało być początkiem całej fali zatrzymań opozycji, które planowało PiS. Jednak sądy, których nie udało się przejąć, pokrzyżowały te plany, dezawuując działanie prokuratury.
Red. Jako adwokat od spraw gospodarczych, bo obrona polityków opozycji to raczej hobby, zarobił pan miliony. Ma pan rozdzielność majątkową z żoną jak premier Morawiecki?
R. G. Mam od ponad 20 lat. Żona tez jest adwokatem i naukowcem, zajmuje się sprawami cywilnymi oraz karnymi gospodarczymi i zarabia własne pieniądze. Ostatnio wyszła jej książka z zakresu prawa finansowego.
Red. Ziobro i Kaczyński liczą na to, że nikt ich nie rozliczy, tak jak za pierwsze rządy PiS w latach 2005-2007?
R. G. Kaczyński ma tak dużo na sumieniu w sprawach łamania demokracji, że nie boi się już niczego. Próbuje wciągnąć ludzi w sytuację bezalternatywną, gdy będą już tak uwikłani w niepraworządność, że nie będą mieli innego wyjścia, niż mu służyć. Gdy umoczy się ludzi w swoje złe czyny, robi się z nich wspólników i ci muszą działać na rzecz tego, by nie stracić władzy w obawie przed karą.
Red. Ale Ziobro ma 50 lat i dłuższą perspektywę.
R. G. Mam podejrzenia, że Ziobro nie chciał brać udziału w podejmowaniu decyzji o moim zatrzymaniu. Zdecydowano się na to dzień po tym, gdy Kaczyński został wicepremierem, co może wskazywać, że to on wziął na siebie tę decyzję.
Red. Za rządów PO można było postawić Ziobrę przed Trybunałem Stanu, ale zabrakło głosów w Sejmie. Dlaczego teraz miałoby być inaczej?
R. G. Oni nie zostali wtedy rozliczeni przede wszystkim dlatego, że PO nie chciała ich rozliczyć. Działania wobec Leppera były przestępcze, ale w latach 2005-2007 nie zdążyli popełnić za dużo grzechów, bo odebraliśmy im władzę. Obecność Lecha Kaczyńskiego działała trochę mitygująco na Jarosława. Mnie wszyscy wypominają, że byłem w rządzie PiS, ale pamiętajmy, że w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza, czyli pierwszym rządzie PiS, byli Sikorski, Religa, Zyta Gilowska, Stefan Meller. To nie był taki rząd jak dziś, że wszyscy bezwzględnie wypełniają polecenia Kaczyńskiego. Nawet blisko wtedy związany z Kaczyńskim Ludwik Dorn, wówczas szef MSWiA, nie był tępym wykonawcą jego woli.
Red. Chciałby pan stanąć na czele komisji, która po zmianie władzy rozliczy rządy PiS?
R. G. Chciałbym mieć wpływ na strukturę wymiaru sprawiedliwości po PiS, bo będzie potrzebna generalna weryfikacja ludzi, którzy zachowywali się w sposób skandaliczny. Cały ten pion dyscyplinarny sędziowski będzie musiał być rozliczony. W prokuraturze powinna być taka weryfikacja jak w 1989 roku – wszyscy muszą przejść ją pozytywnie, by dalej pracować.
Red. Mam wątpliwość, czy jako ofiara PiS zachowa pan bezstronność. Czy nie będzie pan chciał się zemścić?
R. G. Czy zemstą byłoby stworzenie niezależnego, bezstronnego wymiaru sprawiedliwości? Karaniem za czyny popełnione przeciwko mnie musi zająć się niezależna prokuratura i niezależne sądy, a ja będę występował jako pokrzywdzony. Jeżeli ktoś podjął decyzję o wyznaczeniu CBA do prowadzenia sprawy przeciwko mnie, a sąd uznał, że CBA nie miało prawa jej prowadzić, to ten ktoś musi ponieść za to odpowiedzialność karną. Ale tego nie będzie się robiło z poziomu parlamentu, bo to jest z punktu widzenia całego państwa drobna sprawa. Ja bym chciał zająć się stworzeniem struktury zapewniającej niezależność wymiaru sprawiedliwości i zagwarantować, by prokuratura już nigdy nie stała się ramieniem zbrojnym partii rządzącej jak dziś.
Red. Ile ma potrwać rozliczanie takich rządów, przecież tych spraw są tysiące?
R. G. To będzie wielkie wyzwanie organizacyjne. Oprócz zmian systemowych powinien być powołany zespół, powiedzmy, 200 prokuratorów, którzy zajmą się rozliczaniem naruszeń prawa o charakterze kryminalnym. Tego jest mnóstwo na różnych poziomach. Najwięcej pracy będzie w spółkach skarbu państwa, bo często działają one nieracjonalnie, np. sponsorując różnego rodzaju gazetki pisowskie o niewielkim zasięgu, co nie ma nic wspólnego z gospodarnością. Takie sprawy będą rozliczane przez lata, ale tych przed Trybunałem Stanu będzie mniej.
Red. Kto powinien stanąć przed Trybunałem Stanu?
R. G. Morawiecki, Szydło, pytanie, czy będzie większość zdolna postawić przed TS Andrzeja Dudę za odmowę zaprzysiężenia sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Może nawet Kaczyński i Ziobro powinni odpowiadać przed TS.
Red. Ale Ziobro zalegalizował wszystkie działania, które po pierwszych rządach PiS były mu poczytywane za łamanie prawa.
R. G. To prawda, jest bardzo ostrożny. Dlatego pytanie brzmi, czy znajdą się dowody, by skazać jego i Kaczyńskiego. Nie jestem zwolennikiem naciągania prawa.
Red. Dalej pan popiera Szymona Hołownię?
R. G. Popieram wszystkie partie opozycyjne, a obecność Szymona Hołowni i jego ugrupowania jest najlepszą gwarancją tego, że PiS przegra następne wybory. PO wyraźnie sobie nie dawała rady, co widzieliśmy w ostatnich kilku wyborach. Głęboko negatywny elektorat PO uniemożliwiał poszerzenie bazy na tyle, by wygrać. Pojawienie się nowej formacji centroprawicowej czy centrowej jest warunkiem zwycięstwa.
Red. Wierzy pan w jedną listę opozycji?
R. G. Tak. Myślę, że gdyby były wcześniejsze wybory, wszyscy będą tym zainteresowani, bo wspólna lista PO, PSL i Hołowni bierze 50 procent i rządzi.
Red. Co z Lewicą?
R. G. Lewica Czarzastego mogłaby do wspólnej listy dołączyć, ale Wiosna i Razem pójdą osobno.
Red. Czy podbieranie partiom opozycyjnym posłów przez Hołownię nie utrudni współpracy?
R. G. Ludzie to nie są gruszki, które można zerwać z drzewa. Część posłów woli swoją przyszłość kształtować z panem Hołownią niż z panem Budką. To nie jest żadne podbieranie posłów, tylko decyzja wolnych ludzi. PO podebrała PiS Sikorskiego, Zalewskiego – wiceprezesa tej partii, Kluzik-Rostkowską, Ujazdowskiego, Kamińskiego, a z Lewicy – Arłukowicza, Huebner, Rosatiego i Nowacką. Nie traktujmy tych rozgrywek między PO a Hołownią bardzo poważnie. Póki nie będzie ataków personalnych i różnic programowych, wszystko mieści się w ramach rywalizacji o lepszą pozycję przed wspólnym startem, i to jest OK.
Red. Dlaczego pan uważał, że Hołownia może wygrać wybory prezydenckie, a Trzaskowski nie?
R. G. Trzaskowski był za bardzo wysunięty na lewo i to bardziej przez swojego wiceprezydenta pana Rabieja niż przez swoją własną działalność. Był łatwym celem ataku. Dlatego w sondażach Hołownia wygrywał w drugiej turze, a Trzaskowski przegrywał. Kaczyński dopuścił do wymiany Kidawy-Błońskiej, bo wiedział, że Trzaskowski ma mniejsze szanse niż Hołownia.
Red. Hołownia, biorąc Hannę Gil-Piątek z Lewicy i Joannę Muchę z PO, obie zwolenniczki liberalizacji dostępu do aborcji, przesuwa się w lewo.
R. G. Ale stara się unikać tych tematów i dobrze robi. Bardzo się dziwię PO, że wchodzi w pułapkę zastawioną przez Kaczyńskiego i ciągnie tematy światopoglądowe. To jest kontrskuteczne. O kwestiach światopoglądowych należy rozmawiać po pokonaniu PiS. Jeśli nie będziemy mieli demokratycznego państwa, to żadne spory światopoglądowe nie będą miały znaczenia, bo będzie je za nas rozstrzygał Kaczyński. Jeśli powie, że jest wegetarianinem i zakaże nam mięsa, to nie będziemy jedli mięsa. Nie będzie żadnej debaty. Jeśli opozycja chce się kłócić w sprawie aborcji, to działa na rzecz PiS. Powinna od rana do wieczora zajmować się rozliczaniem rządu w sprawie pandemii. To przez ich nieudolność i to, że codziennie umiera kilkaset osób, notowania PiS spadają, a nie z powodu aborcji.
Red. Ależ z pana konserwa, już nawet pański przyjaciel Radek Sikorski jest za liberalizacją aborcji.
R. G. Ale on tak samo jak ja uważa, że teraz nie ma szans na zmianę ustawy, nie ma więc sensu o to się kłócić. Jak odsuniemy PiS od władzy, to sobie z panią redaktor porozmawiamy, kto jest lewakiem, a kto konserwą.
Red. Dla części ludzi, szczególnie młodszych, którzy wyszli na ulice, zaostrzenie prawa antyaborcyjnego jest zamachem na ich prawa człowieka, na wolność.
R. G. Kompletnie nie rozumiem, dlaczego ktoś uważa, że ta sprawa może pomóc w walce z PiS. Nie może, bo opozycja w tej sprawie jest podzielona i jej wyborcy są podzieleni. Nie tylko lewicowcy sprzeciwiają się Kaczyńskiemu. Są ludzie centrowi, centroprawicowi i stawianie tego tematu jako głównego w walce z PiS osłabia opozycję. A ponieważ Kaczyński ma w tej sprawie jednolite zdanie w swojej partii i elektoracie, to jemu to pomaga.
Red. A pan bardziej opozycji pomaga czy szkodzi? Jako ten, który reaktywował Młodzież Wszechpolską, dla części opozycyjnego elektoratu jest pan nie do zaakceptowania.
R. G. Donald Tusk w swej książce napisał, że mam więcej zasług w sprawie zwalczania PiS niż cała opozycja. Oczywiście po przyjacielsku przesadził, ale uważam, że gdyby nie twarde reprezentowanie spraw niektórych ludzi sprzeciwiających się PiS, myślę głównie o Birgfellnerze, to Jarosław Kaczyński zdobyłby nie 235 mandatów, ale 276, byłby blisko większości konstytucyjnej i zmienił nasz kraj w dyktaturę. Jeżeli ktoś powie, że działania w odniesieniu do pana Birgfellnera pomogły PiS, to znaczy, że jest złośliwym ignorantem.
Red. I Tusk, i pan macie duży elektorat negatywny. On zrezygnował z tego powodu z walki o prezydenturę, a pan nie został wybrany do Senatu w 2015 roku.
R. G. Ryszard Petru złośliwie wystawił przeciwko mnie kontrkandydata. Gdyby był jeden kandydat opozycji, zdobyłbym mandat. Niedawne badania pracowni Ibris pokazały, że jestem w pierwszej dziesiątce osób z najwyższym zaufaniem społecznym. Miałem zaufanie na poziomie 28 procent i z opozycji byłem trzeci. To prawda, że mam spory elektorat negatywny – 38-39 proc., przewyższający odsetek osób, które mi ufają, ale to jest standard. Wszyscy, którzy działają długo w polityce, mają większy elektorat negatywny. Ja mam i tak dwa razy mniejszy niż Kaczyński i Ziobro.
Red. Czy wystartuje pan do Sejmu?
R. G. Lub do Senatu. Duzy wpływ na tę decyzję miał Jarosław Kaczyński. W ostatnich wyborach nie startowałem, bo rodzina była bardzo przeciwna. Dzięki Kaczyńskiemu zmieniła teraz zdanie.
Red. Po co panu polityka? Ma pan pieniądze, dom pod Rzymem, może pan odcinać kupony od życia.
R. G. Po pierwsze, jestem patriotą i chciałbym się Polsce przydać. Nadto każdy, kto był w polityce, wie, że nic innego nie daje takiej adrenaliny do działania. Gdyby mnie się udało zapisać w historii jako ten, który przywrócił praworządność i odesłał PiS do lamusa, byłbym szczęśliwy. Jestem to winny swoim dzieciom.
Red. Nie chce pan zapisać się w historii jako ten, który reaktywował Młodzież Wszechpolską i przywrócił Polsce nazioli?
R. G. Każdy popełnił jakieś błędy w młodości, ale myślę, że już sporo zrobiłem, by odkupić winy. To Kaczyński, nie ja, wzmacnia nazioli. Już raz pozbawiłem PiS władzy i chcę się przyczynić do tego, że zostanie ostatecznie pokonane. https://www.newsweek.pl/polska/roman-giertych-byly-koa...