Mariusz Rozpędek dodał nowe zdjęcie do albumu: Polityka.
dtSs22p oacgunimsaoiorlrefjae o h11d:r44h ·
Nie umilkły jeszcze echa niedawnej krytycznej awarii polskiej sieci energetycznej, gdy gruchnęła wieść o wyroku TSUE – nakazującym Polsce wstrzymanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów. Jest to związane z powództwem jakie stronie polskiej wytoczyły Czechy.
Osobom niezorientowanym może się to wydawać atakiem na polskie górnictwo węgla brunatnego. Zwłaszcza że, w taki właśnie sposób, sprawa ta jest obecnie przedstawiana przez propagandystów. Jednak w rzeczywistości chodzi tam nie o węgiel, lecz o wodę.
Kopalnia w Turowie jest kopalnią odkrywkową. To po prostu głęboka dziura w ziemi. Kopalnie tego typu muszą stale osuszać złoża i okolice odkrywki – aby uniknąć jej zalania. W efekcie powodują drastyczne obniżenie lustra wód podziemnych. Odkrywki węgla brunatnego, w centralnej Polsce, spowodowały również takie obniżenie wód gruntowych i są jedną z istotnych przyczyn susz na terenie Wielkopolski. Ale ta sprawa pozostaje w naszej polskiej, nieco patologicznej „rodzinie”. Tymczasem polskie odkrywki w rejonie Turowa wpływają na stosunki wodne w państwach sąsiednich. Wystarczy popatrzeć na linię granicy, by dostrzec charakterystyczny „worek” – zagłębiający się w głąb terytorium Czech. Wielu ludziom mieszkającym w okolicznych rejonach Czech po prostu brakuje wody. A brak wody to oczywiście bardzo poważny problem. Wysychają studnie i inne ujęcia wody pitnej. To co tam się dzieje to szkody górnicze – które właściciel kopalni jest zobowiązany naprawić.
Na płaszczyźnie prawnej rzecz polega na tym, że gdy jakiś obiekt przemysłowy wpływa istotnie na środowisko, to jego właściciel musi sfinansować prace kompensujące straty środowiskowe w okolicy. Te wydatki powinny stać się częścią kosztów uzyskanego przez niego efektu biznesowego – a więc wpływać na ocenę opłacalności danej działalności gospodarczej. Tego problemu zapewne nie byłoby, gdyby – przedłużając koncesję na wydobycie – przestrzegano dyrektyw środowiskowych. Jednak polski rząd wolał iść na skróty i ominął kilka istotnych elementów procesu koncesjonowania. Strona czeska podnosiła tą kwestię od dłuższego czasu. Istotną częścią tego sporu są uchybienia prawne i nieudolna polityka międzynarodowa. Konsultacje transgraniczne zostały przez polską stronę przeprowadzone niewłaściwe. Czeskie ministerstwo środowiska złożyło skargę, w ramach procesu oceny oddziaływania na środowisko – ze względu na wadliwe przeprowadzenie konsultacji transgranicznych oraz niewystarczających planów zabezpieczenia dostępu do wody pitnej dla mieszkańców. Plan przedłużenia koncesji dla odkrywki w Turowie został oprotestowany również kilka tysięcy osób, mieszkających w miejscowościach przygranicznych na terenie Czech i Niemiec. Pomimo tych protestów konsultacje przerwano. Wydana przez polskiego Ministra Klimatu 6–letnia koncesja nie uwzględnia decyzji środowiskowej oraz, przeprowadzonych w ramach procedury oceny oddziaływania na środowisko, konsultacji społecznych. Decyzja ta została zatem wydana z pominięciem unijnej dyrektywy w sprawie oceny oddziaływania na środowisko. Decyzja środowiskowa, wydana w styczniu 2020 r. przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska, została zaskarżona do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska – w związku z czym nie może być uznawana za ostateczną. Toczący się proces odwoławczy tworzy bowiem sytuację, w której decyzja ta może zostać uchylona – jako niezgodna z prawem. Istnieje zatem ryzyko prowadzenia wydobycia na podstawie nieważnej decyzji środowiskowej.
Rząd czeski domaga się, aby Polska współuczestniczyła w kosztach rozbudowy infrastruktury zaopatrzenia w wodę w Kraju Libereckim. Chodziło m.in. o zbudowanie nowych ujęć w Uhelnej, Vaclavicach i Hradku nad Nysą – co miało kosztować 176 mln koron (30 mln PLN). Ponadto Czesi chcą powołania Funduszu Małych Projektów – który dbałby o zaopatrzenie w wodę w tym regionie (2,5 mln koron). Jednak, oprócz tego, czeskie plany przewidują również budowę kolejnych wodociągów – których łączny koszt to 836 mln koron (140 mln PLN). Zatem łączna kwota, planowanych w Czechach inwestycji kompensacyjnych, opiewa na ok. 200 milionów złotych. Niestety Polska uchyla się od partycypacji w dużej części przewidywanych kosztów inwestycji kompensujących. I to właśnie dlatego sprawa trafiła na wokandę europejskiego sądu międzynarodowego. Strona polska zgadza się jedynie na partycypację w niewielkiej części tych działań. Przy tym w takiej formule, która ma być zupełnie nie związana ze sprawą Turowa. Polskie władze, za wszelką cenę, chciały bowiem uniknąć przyznania się do tego, że odkrywka wpływa na stosunki wodne po stronie czeskiej.
Rząd w Pradze chciał negocjować te sprawy z Warszawą przez cały rok 2020. Bezskutecznie. Unikając negocjacji strona polska doprowadziła do eskalacji konfliktu. Skutkiem tego jest, ostatnio podane do wiadomości, orzeczenie TSUE. Zgodnie z nim Polska jest zobowiązana do wstrzymania wydobycia w rejonie Turowa – w celu zabezpieczenia powództwa strony czeskiej. To standardowa procedura prawnicza w sytuacjach, gdy jedna ze stron uporczywie odmawia polubownego załatwienia sporu. W obecnej sytuacji należy oczekiwać, że strona czeska dostarczy jednoznacznych dowodów wpływu odkrywki na środowisko. Wątpliwości z tym związane są bowiem jedną z linii obrony strony polskiej.
W związku z tą sprawą daje się zaobserwować bardziej intensywną aktywność prorządowych propagandystów w mediach społecznościowych. Rozpoczęła się nagonka na czeskie i niemieckie kopalnie odkrywkowe – mająca sprawić wrażenie, że wyrok trybunału europejskiego jest spolaryzowany i niesprawiedliwy. Zamiast granatów, używanych „aby sprawiedliwość była po naszej stronie”, stosowane są kłamliwe komentarze, wpisy udające „obiektywność” i inne podobne metody. Dokładnie tego należało spodziewać się po naszych „praworządnych inaczej” politykach…
Rzeczywistość jest jednak mało obiecująca. Należy przypuszczać, że brak ogłoszenia przyspieszonej daty zamknięcia elektrowni Turów i przeciąganie działalności kopalni odkrywkowej (do 2044 r.) pozbawi ten region możliwość ubiegania się o środki z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. Polityka klimatyczna Unii Europejskiej jest powszechnie znana i polega na szybkiej rezygnacji z wysokoemisyjnych źródeł energii. Jest to zgodne z wolą i poglądami zdecydowanej większości Europejczyków. Szybko rosnące ceny uprawnień do emisji CO2 prawdopodobnie podważą wkrótce ekonomiczny sens funkcjonowania kompleksu energetycznego w Turowie. Kontynuacja tej działalności, oraz brak planu sprawiedliwej transformacji regionu – spójnego z polityką klimatyczną UE – uniemożliwią skorzystanie z unijnych funduszy restrukturyzacyjnych. To może doprowadzić do upadku gospodarczego całego tego regionu.
Jednak – cokolwiek jeszcze się wydarzy – to pamiętajmy, że w tej sprawie nie chodzi tylmo o polski węgiel. To problem dostępu do wody dla tysięcy rodzin. Woda to kluczowy czynnik, bez którego nie da się normalnie żyć i funkcjonować. A ten kto poczynił szkody powinien je naprawić.
#Turów #węgiel #górnictwo #woda #energetyka #WęgielBrunatny #spór #Czechy #Polska #polityka