Historyk z PAN: Stalinowska propaganda odżyła w „Wiadomościach” TVP
„Wiadomości” przestały być tylko relacją o wydarzeniach minionej doby – choćby pokrętną i zmanipulowaną. Bieżąca polityka staje się pretekstem do codziennego recytowania PiSowskiego katechizmu – napisał na swoim profilu na Facebooku Piotr Osęka, historyk z Instytutu Studiów Politycznych PAN.
https://www.newsweek.pl/polska/spoleczenstwo/propagand...
Obejrzenie ciurkiem kilkunastu wydań „Wiadomości” TVP to dla historyka propagandy wyjątkowe doświadczenie. Nie chodzi nawet o stronniczość – odkąd dobra zmiana zagościła w telewizji publicznej, dziennikarze (z reguły wymienieni na nowych) od razu przestali udawać, że próbują być obiektywni. Zamienili się w rzeczników rządzącej partii i wcale tego nie ukrywają. Interesujące jest natomiast inne zjawisko, którego jeszcze rok temu nie dostrzegałem: światopoglądowa spójność przekazu.
Analizując niegdyś kulturę polityczną stalinizmu, zwracałem uwagę na holistyczne ambicję propagandy. Każdy wątek musiał zawierać w sobie reprezentacje pozostałych narracji, składających się na ideologiczną wizję świata. Pisząc o sukcesach górnictwa, trzeba było docenić „troskę kierowników partii i państwa” a także podkreślić, że „każda tona węgla to cios w podżegaczy wojennych”. W reportażu o wakacyjnych plażach należało uwypuklić dokonania związków zawodowych i podkreślić, że za czasów sanacji wypoczywali tylko obszarnicy i fabrykanci. W dziale sportowym sławiło się walkę o pokój i „przodującą rolę Związku Radzieckiego”. Jeśli w prasie lub kronice filmowej potępiano sabotażystę albo spekulanta, zawsze informowano też, że ojciec służył u Andersa, a dziadek miał 30 hektarów. Robotnicy przekraczają normy i budują MDM – donosiła „Trybuna Ludu” - a tymczasem kuria krakowska zdradza Polskę za dolary.
No i ta tradycja odżyła. „Wiadomości” przestały być tylko relacją o wydarzeniach minionej doby – choćby pokrętną i zmanipulowaną. Bieżąca polityka staje się pretekstem do codziennego recytowania PiSowskiego katechizmu. Czy oglądamy materiał o reformie sądów, kampanii samorządowej czy o wynikach makroekonomicznych, dostajemy wciąż te same obrazy i te same zdania. Zamiast pogrupowanego wyboru informacji - jednolity słowotok, złożonych z peanów na część władzy i złorzeczeń pod adresem jej przeciwników.