Rozbój i totalitaryzm władz PiS, która działa tak, by ja oderwać od "koryta władzy", bo są szkodnikami. Konstytucja nakazuje to zgodnie z art. 13..
Nadwyrężenie uprawnień władz kierowanie szkolonych bojówkarzy przeciwko Polakom ?Funkcjonariusze z Biura Operacji Antyterrorystycznych zostali oskarżeni o brutalne zachowanie w trakcie Strajku Kobiet. Sami odpierają zarzuty i twierdzą, że stali się ofiarami politycznej nagonki. – Żaden z nas nie idzie na taką manifestację z myślą, żeby bić kobiety. Policjanci zostali zaatakowani przez demonstrujących, więc naszym zadaniem było reagować – przekonują.- Bierzemy udział w wielu demonstracjach, byliśmy obecni na ulicach 11 listopada, gdzie walczyliśmy z kibolami. Naszym zadaniem jest zapewnienie bezpieczeństwa demonstrującym i innym policjantom – mówi nam jeden z funkcjonariuszy BOA
- Teraz odnoszę wrażenie, że zostaliśmy uwikłani w polityczną wojnę. Adresy i numery telefonów kilku naszych funkcjonariuszy wyciekły do mediów. Ci ludzie otrzymują pogróżki – dodaje
Zdaniem innego antyterrorysty policjanci z BOA zostali wysłani na akcję, do której nie byli dedykowani. - Zdyskredytowano lata pracy tej jednostki, która służyła z poświęceniem i przelaniem krwi – twierdzi
- Nikt już nie będzie mówił o tym, że tam ludzie ginęli w trakcie strzelanin z bandytami, tylko o tym, że na Strajku Kobiet walili pałą na oślep. Żal na to patrzeć - podkreśla
Więcej takich artykułów znajdziesz na stronie Onet.pl
W trakcie Strajku Kobiet, który odbył się w środę, ogromne kontrowersje wzbudziły działania nieumundurowanych policjantów z pałkami teleskopowymi, którzy starli się z protestującymi. Okazało się, że wśród nich byli funkcjonariusze z Biura Operacji Antyterrorystycznych, czyli elitarnej jednostki, która na co dzień zajmuje się zatrzymywaniem najniebezpieczniejszych przestępców w Polsce.
Sam fakt, że policjanci z BOA pojawiają się na demonstracjach, nie jest niczym nowym. Najczęściej stanowią zabezpieczenie dla oddziałów prewencji i zajmują się wyciąganiem z tłumu najbardziej agresywnych osób. Ich obecność jest uwzględniana również na wypadek ewentualnych ataków terrorystycznych.
Jak tłumaczą nasi rozmówcy z BOA – takie założenia były również w przypadku Strajku Kobiet, który odbył się w środę. Antyterrorystów oddelegowano tam na wniosek Komendy Stołecznej Policji, która dowodziła całą operacją. W związku z tym na miejscu to nie szef BOA dowodził akcją, tylko policjant z KSP. To o tyle ważne, że ostatnio to szefa BOA oskarżano o ewentualne nieprawidłowości, do których miało dojść w trakcie demonstracji.
– Każdy z policjantów BOA miał przy sobie broń. To standardowe działanie w takiej sytuacji. Jakie były nasze zadania? Po pierwsze, mieliśmy chronić manifestujących przed ewentualnymi atakami nacjonalistów lub innych grup, które chciałyby zakłócić ten protest. Po drugie, mieliśmy udzielać pomocy policjantom, którzy byliby atakowani w trakcie demonstracji. Sami z siebie żadnych czynności nie podejmowaliśmy – tłumaczy mi funkcjonariusz BOA, proszący o zachowanie anonimowości.
– Ja rozumiem, że te protesty mają społeczne poparcie i do mediów trafia teraz przekaz, że pojawili się tam antyterroryści, którzy bez powodu zaczęli okładać kobiety pałkami. Tyle że to nieprawda. Całe zamieszanie zaczęło się w chwili, gdy policjanci kryminalni postanowili wyciągnąć z tłumu człowieka z racą. W tym momencie część demonstrujących rzuciła się na tych funkcjonariuszy, zaczęła ich szarpać i okładać kijami od transparentów. Dopiero wtedy zareagowali nasi policjanci. Jeden z nich dostał najpierw kijem, a potem gazem w twarz i zaczął się wycofywać. Wówczas wyciągnął pałkę teleskopową, którą próbował mu wyrwać jeden z demonstrujących. Dlatego obrócił się i uderzył tego człowieka. Nie mógł sobie pozwolić na szarpaninę, bo miał przy sobie broń – relacjonuje antyterrorysta.
Demonstrujący tłumaczyli z kolei, że nie mieli pojęcia, iż mają do czynienia z policjantem. Mój rozmówca przyznaje, że to mogło wywołać konsternację wśród manifestujących. Przekonuje jednak, że sytuacja była dynamiczna. – Oczywiście, kiedy funkcjonariusz używa środków przymusu bezpośredniego, to powinien poinformować, że jest policjantem. Tylko w momencie, kiedy policjanci są atakowani, to reagujesz natychmiastowo. Jedni zdążyli założyć opaski policyjne, a inni nie. Nasz policjant zrobił dosłownie kilka kroków, dostał gazem w oczy i prawie nic nie widział. Dlatego zaczął się od razu wycofywać – twierdzi funkcjonariusz BOA.
Czy faktycznie tak było? Z nagrań, które udostępniono w internecie, widać, że jednemu z mężczyzn próbowano wyrwać teleskopową pałkę. Ten obrócił się i dwukrotnie uderzył manifestującego. Przewrócił też kobietę, która stała obok (policjanci twierdzą, że przypadkowo). Trudno stwierdzić, czy funkcjonariusz rzeczywiście został trafiony gazem. Poniżej filmiki, które przedstawiają tę sytuację z różnych perspektyw.
https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/kulisy-akcji-an...