W Olsztynie zadyma na całego z policją... Znowu... Mało im było wstydu za szarganie 14-latki... Policjanci - nie wiedzieć czemu - uderzyli do mnie pierwszej dosłownie 3 minuty po tym jak podeszlismy pod ratusz. Nic nie zdążyliśmy zrobić, ludzie dopiero się zbierali. Schodzili. Interweniowała w mojej obronie posłanka Lewicy Monika Falej. Funkcjonariusz, który do mnie podbił nie stosował się do procedury. Miałam dowód w ręku, ale nie chciałam się dać wylegitymować, dopóki mi nie poda nazwiska i faktycznej podstawy do podjęcia czynności wobec mnie. Funkcjonariusz podał nazwisko na początku, ale tak, żeby nie było go słychać. Gdzies w bok do ludzi, nie do mnie. I rzucił kilka numerów paragrafów na odczepnego, ale nie powiedział, co będzie podejmował za czynności i dlaczego. Ja nie ustąpiłam, bo jest procedura i policjant ma obowiązek się jej trzymać, a nie działać w oparciu o zastraszenie. I mam prawo poznać jego nazwisko i powody, dla których mnie chce legitymować i spisywać. Funkcjonariusz wobec tego uparł się na zastosowanie środków przymusu, żeby mnie doprowadzić do radiowozu. Najpierw mnie ciągnął za plecak, potem popychał, potem ciągnął za ramię. Szarpnął mnie, bo szłam do radiowozu po prawej zamiast do radiowozu po lewej, choć mi nie powiedział, do którego mnie pcha/wlecze/ciągnie. Monika Falej dosłownie mnie tym razem zasłaniała własnym ciałem. Funkcjonariusze chcieli mnie zawinąć do auta, ale absolutnie się na to nie zgodziłam. Interweniowała funkcjonariuszka, kobieta, jej się dałam wylegitymować. Monika dopilnowała, by zdezynfekowali mój dowód. Mój dowód był też nagrywany, w ogóle policja nagrywała wszystko na kilka kamer. Funkcjonariusze NIE POINFORMOWALI mnie, dlaczego mnie w ogóle zatrzymywali i legitymowali, nie wiem do tej pory, jak nazywał się funkcjonariusz, który tak gorliwie przystąpił ze mną do wykonywania czynności. Bo celowo mówił nazwisko tak, że nie dało się usłyszeć i zrozumieć, nie miał też naszywki z nazwiskiem na mundurze. Nie poinformowano mnie, że mogę złożyć zażalenie na sposób działania i potraktowania mnie przez policję. Po zakończeniu czynności [przebieg w relacji live u posłanki na fanpeju] poszłyśmy zobaczyć, co z innymi. Posłanka interweniowała, ja nagrywałam działania policji, sprawdzałam co u innych legitymowanych osób. Udzielałyśmy kolejno wywiadów dla TVN24, najpierw Monika, potem ja. Monika czekała na mnie z Agatą Szerszeniewicz Agata i z nastoletnią działaczką z Młodych Razem. Policja przyczepiła się do nastolatki, która ma zaledwie 16 lat. Monika znów interweniowała - tym razem w jej obronie. Skończyło się to szarpaniną. Uwaga, żebyście dobrze zrozumieli - funkcjonariusz Policji Polskiej SZARPAŁ posłankę na Sejm RP, która 1) ma immunitet, wylegitymowała się, 2) prowadziła w tym momencie interwencję poselską ‼Funkcjonariusze nie pozwolili posłance jechać z niepełnoletnią działaczką, wsadzili ją w nieoznakowane auto kryminalnych, odwieźli do domu. Dziewczyna bała się wsiąść do auta z policjantami, my też bałyśmy się o nią i robiłyśmy wszystko, żeby nie została sama. Posłanka Monika Falej nie odpuszczała aktywistki na krok, dlatego funkcjonariusz zastosował wobec niej metody siłowe (!) Nastolatka podobnie jak ja była popychana i ciągnięta za rękę do auta.
W tej chwili jest bezpieczna w domu z rodzicami. Ma opiekę prawną. Jest w dobrej formie. Zaopiekowana. My też jesteśmy już wszystkie bezpieczne w domach. Ale to, co się dziś wydarzyło w Olsztynie, to jest po prostu HAŃBA.