cholera, miałam taką sytuację, chciałam dać lekarce mojej babci upominek za dobry zabieg (laparoskopem, nieważne zresztą). Weszłam na wizytę odebrać wyniki, było to co prawda przed wakacjami, ale babcia wdzięczna pod niebiosy to lecę. Spod pazuchy wyjęłam czekoladki ferrrero, bo lekarka takim łasuchem była, mówię jej dziękczynną litanię babciną, a ona przyjęła to i ciach, połowę pralin oddała mi, tłumacząc się, że nic nie ma dla babci, bo fajna z niej pacjentka. Buraka strzeliłam, to mi jeszcze powiedziała, że nie znosi takich sytuacji, kiedy ktoś jej dziękuje nie tylko słowami. Traktuje każdego tak samo i każdy jest dla niej fajny jak moja babcia. To mnie nauczyło. Mówię dziękuję i jestem miła i to wystarczy. Ważne co mam w środku, czyli harmonię płynącą z tej relacji pacjent- doktor. Pozdrawiam cieplutko, bo wieje!!!!!