Z ujawnionych założeń budżetu na 2021 rok wynika, że płaca minimalna zamiast 3 tys. zł ma wynieść prawie 300 zł mniej. Będą za to 13. i 14. emerytury, chociaż to koszt ok. 24 mld zł. Na takim budżecie najbardziej traci budżetówka i pracownicy o niskich zarobkach, zyskują emeryci
„Dziennik Gazeta Prawna” ujawnił plany Ministerstwa Finansów, na których podstawie powstanie ustawa budżetowa na 2021 rok. Jak podkreśla w rozmowie z „DGP” Łukasz Czernicki, główny ekonomista MF, to nie jest ostateczny plan, ale wyjściowa propozycja do dyskusji z partnerami społecznymi.
Nie ma jednak wątpliwości, że ten plan społecznym partnerom się nie spodoba. Najważniejsze założenia?
Podwyżka płacy minimalnej do 2716 zł brutto;
Utrzymanie 13. i 14. emerytury;
Utrzymanie waloryzacji emerytur o przynajmniej 70 złotych;
Zamrożenie podwyżek w sferze budżetowej.
To punkty, które mogą budzić największe kontrowersje. PiS przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku obiecał bardzo dynamiczne podnoszenie płacy minimalnej. W 2024 roku miałoby to być aż 4 tys. złotych. W 2021 – 3 tys. Teraz okazuje się, że podwyżka ma być znacznie niższa. Rząd, tłumacząc tę zmianę, może sięgnąć po argument z kryzysu, bez względu na to, czy jest on w pełni uzasadniony, czy nie – w 2020 roku polska gospodarka skurczy się według różnych szacunków o ok. 4 proc., MF zakłada w swoim planie 4,6 proc. Kryzys gospodarczy wymaga solidarnych wyrzeczeń od społeczeństwa – będzie mówił rząd.
„Wydaje mi się, że ludzie są w stanie zaakceptować mniejszą podwyżkę. Zamiast 3000 np. 2800 złotych. Jest kryzys, więc potrzebny jest kompromis i można uwzględnić też perspektywę pracodawców” – mówił w czerwcu w wywiadzie dla OKO.press prof. Ryszard Szarfenberg.
Problem w tym, że obecna propozycja nie ma niewiele wspólnego z solidarnością. Obietnice dla emerytów mają wyraźne pierwszeństwo przed obietnicami wobec pracowników.
„Gniew pracowników będzie uzasadniony”
„OPZZ nie otrzymało dotychczas formalnie założeń budżetu państwa na 2021 rok. Zresztą sam »Dziennik Gazeta Prawna« wskazuje, że to na razie plany Ministerstwa Finansów” – komentuje dla OKO.press Piotr Ostrowski, wiceprzewodniczący OPZZ.
Związkowcy czekają na oficjalną korespondencję ze strony rządu, która powinna niebawem nastąpić.
„Gdyby miało się okazać, że propozycja rządowa dotycząca płacy minimalnej na przyszły rok to 2716 zł, a więc tyle ile wynosi absolutne minimum, byłoby to ogromne rozczarowanie. Wszyscy pamiętamy zapowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, że płaca minimalna w 2021 roku wyniesie 3000 zł. Ogromna liczba pracowników w Polsce, otrzymujących wynagrodzenie na poziomie płacy minimalnej, mogło uwierzyć prezesowi Prawa i Sprawiedliwości i – kierując się tą obietnicą – oddało głos na PiS w czasie zeszłorocznych wyborów do parlamentu, a być może także na Andrzeja Dudę, przypieczętowując jego reelekcję jako Prezydenta RP. Z pewnością ich gniew związany z tym, że dali się nabrać, a obietnice lidera rządzącej partii były zwykłą kiełbasą wyborczą, będzie całkowicie uzasadniony” – mówi Ostrowski.
PiS i konsultacje
W opublikowanym 22 lipca rozporządzeniu ministra finansów ustalono, że Rada Dialogu Społecznego otrzyma założenia ustawy budżetowej do 31 lipca.
Projekt budżetu musi przejść konsultacje w Radzie Dialogu Społecznego, ale podczas prac nad kolejnymi ustawami antykryzysowymi rząd pokazał, jak w trudnej sytuacji traktuje partnerów społecznych. Ustawy trafiały do związków zawodowych z opóźnieniem, a sugestii strony społecznej nie słuchano, chociaż minister Emilewicz chwaliła się wielokrotnie, że związki na proponowane rozwiązania się godzą.
W 2019 roku PiS niespodziewanie postanowił podnieść płacę minimalną, dając związkom prezent, chociaż wynegocjowana ze związkami wysokość płacy minimalnej wynosiła 2450 złotych. Rząd pokazał w ten sposób, że decyzje podejmuje sam. Wówczas pieniędzy dał więcej, teraz wysokość płacy minimalnej obniża. Każda z tych decyzji była podejmowana arbitralnie.
24 mld zł na dodatki dla emerytów
Koszt wypłaty trzynastki i czternastki dla wszystkich uprawnionych (9,8 mln osób) to około 24 mld złotych. Podwyżka płacy minimalnej nie generuje dla budżetu państwa takich kosztów, bo to nie rząd jest w Polsce głównym pracodawcą. To jednak spora zmiana, bo w Polsce płacę w okolicach minimalnej (+/- 10 proc.) w 2017 roku otrzymywało 17 proc. pracowników. To dane z najnowszego raportu Eurofund. To czwarte miejsce w Europie, po Rumunii, Węgrzech i Portugalii. Dziś ten odsetek może być jeszcze wyższy: według nowego raportu z Diagnozy Plus – innowacyjnego badania rynku pracy – aż 26,2 badanych wciąż wskazuje na spadek dochodów w stosunku do miesięcy przed pandemią.
https://oko.press/pis-wbija-klin-w-spoleczenstwo...