Z netu..
Drodzy koledzy wieśmeni.
Osiem lat temu, ponad osiem lat temu, bez najmniejszego oporu ściągnęliście gacie w zamian za obietnicę bliżej nieokreślonych profitów. Naprawdę wierzyliście w te kretynizmy jakie pod waszą "wrażliwość" wygadywał genialny strateg?! Osobiście o produkcji rolnej mam bardzo mgliste pojęcie, ale już o produkcji jako takiej to cokolwiek wiem. To moje mgliste pojęcie od początku podpowiadało, że ten eksperyment musi się zesrać. No i się zesrał. Osiem lat, z gaciami w kostkach, i wypiętymi zadkami, za kawałek darmowej kiełbasy i plastikowy kubek darmowego piwa, klaskaliście tym, którzy krok po kroku burzyli, i niszczyli nasze życie. Dzisiaj zabolały was tyłki, a my osiem lat przestrzegaliśmy: bracia wieśmeni, nie idźcie tą drogą, podciągnięcie gacie albo chociaż zacznijcie się upominać o wazelinę. Tyłki bolą. Powoli zaczyna do was docierać, że zostaliście zwyczajnie wydymani. Bez wazeliny. Czy ja wam współczuję? Sam nie wiem. Jak na razie kompletnie nie rozumiem, dlaczego po tym osmioletnim dymanku lecicie do miasta po tabletkę dzień po, i to refundowaną!?
Drodzy przyjaciele na traktorach, to nie my wam te gacie ściągaliśmy. Nie my pastwiliśmy się nad waszymi wypiętymi tyłkami, obiecując dopłaty do każdej kurzej kupy. To nie my narobiliśmy wam tego gnoju. No to gdzie wy z tym gnojem?! Będziecie nam miasta paraliżowali, i drogi blokowali? Bo co?
Mieliście osiem lat. Przez te osiem lat my "pławiliśmy" się w dobrodziejstwach fundowanych nam przez waszych "mecenasów". Kto ponosił koszty tych waszych "darmowych" kiełbasek i piwa? Kto finansował płynące do waszej nieopłacalnej produkcji dopłaty? Gdzie byliście kiedy padały nasze firmy, którym nikt nic nie dopłacał? Doskonale znacie waszych dobroczyńców. Lokalnych i globalnych. Sami ich wybieraliście. Im gnojówki pod domy nie wylewacie? Podjazdów nie blokujecie? Kłonicami nie obiecujecie okładać?
Powiedźcie mi jasno, jak chłopu lub krowie na miedzy, czego od nas oczekujecie. Wtedy może zastanowię się czy wam współczuć. Jak na razie tylko budzicie moją irytację. Przez osiem lat podkreślaliście jak to teraz wasza władza robi i zrobi porządek z miastowymi darmozjadami, którzy pieniądze wyciągają z bankomatu. W tym swoim samozadowoleniu z dziejowej sprawiedliwości jaka nas dosięgnęła, zapomnieliście o jednym, i chyba najważniejszym, że nie ma takiej siły, która zmusi niechcącego kupować, do kupowania. Nie? A mnie się wydaje, że wy sami jesteście tego najlepszym dowodem. A może!?! Postulujecie żeby kupować tylko to co polskie i w Polsce produkowane. Rozumiem, że wasze traktory...i cała reszta jest tylko polska.
Dobra, chłopaki, powiedźcie jak już prosiłem w czym wam mogę pomóc, a ja się nad tym zastanowię.
W oczekiwaniu, miejsce traktora jest na polu. Bardzo proszę wypieprzać z miasta.
Tak przy okazji i na marginesie, wasze zbratanie się ze zwyrodnialcami wyposażonymi w noktowizory i snajperki, nazywającymi siebie myśliwymi, nakazuje mi zastanowić się czy na pewno macie równo pod beretem.
To chyba tyle.
A teraz idę do Lidla kupić ziemniaczki, bo te które sobie onegdaj kupiłem na bazarze, bezpośrednio od producenta, to trochę robaki miały. Wszystkie poszły do kosza.