Osadnicy niemieccy

"....jest jeden grób na cmentarzu w Mińsku często odwiedzany niestety zapomniałem nazwiska, Niemiec uratował wziętych przez wojska niemieckie zakładników w 1939, a syn jego był w AK"
- to historia rodziny Henke z Królewca. Niedaleko głównej bramy na mińskim cmentarzu jest pochowany Bogumił Henke człowiek który uratował w 1939r od zagłady mieszkańców Królewca i Arynowa. Jest pomysł aby jego imieniem i nazwiskiem uhonorować jedną z ulic w Królewcu. Słyszałem że nie wszystkim to się podoba, no bo jak to Niemiec ma być patronem ulicy? Niby z jakiej racji? Ludzie sa naprawdę niedouczeni. Bogumił Henke był Polakiem austiackiego pochodzenia a ożenił się z Niemką Anną Bork z Królewca, czyli wżenił sie w rodzinę Niemców. Jedyne dziecko z tego małżeństwa syn Paweł też uważał się za Polaka. Obaj zresztą należeli do Armi Krajowej. Tuż po wojnie gdy Bogumił zmarł rodzina sprzedała ziemię i wyprowadziła się do Warszawy. Potomkowie Pawła Henke mieszkają tam do dzisiaj. A w Królewcu no cóż..... pewnie powstanie ulica Jana Pawła II lub kolejna Mazowiecka (jak w każdej podmińskiej wsi). A szkoda, bo mieli w swoim gronie bohatera i nie potrafią się zdecydować czy go docenić czy nie. Zapominają przy tym że gdyby nie ów "Niemiec" to już dawno nie było by na świecie ich ojców i dziadków, a przez to i ich samych.