Mińskie PO - Zastanawiam się czy oni są normalni?

Nowi obrońcy ubeków.

Prezesa PiS i jego wyznawców od pewnego czasu przestały już razić przynależność do PZPR i związki z komunistycznym aparatem przemocy, czyli peerelowską prokuraturą i SB. Wszystko dla dobra partii.

Meandry zamierzchłej przecież przeszłości prezesa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej nie miałyby w gruncie rzeczy wielkiego znaczenia.

Nie miałyby, gdyby równocześnie prezes nie był prominentną postacią partii rządzącej, która to partia na dodatek właśnie z meandrów zamierzchłej przeszłości czyniła niegdyś swój mit założycielski i oręż do bezlitosnego zwalczania przeciwników.

PiS zawsze za koniecznością lustracji.

To przecież aktywiści Prawa i Sprawiedliwości (a wcześniej Porozumienia Centrum i innych grup narodowej prawicy) gardłowali za koniecznością zlustrowania, kogo się tylko da spośród pełniących co ważniejsze funkcje publiczne.

Co ważniejsze, przekonywali z całych sił, że archiwa policji politycznej PRL zawierają Prawdę, która Nas (Polaków) Wyzwoli. Odrzucali ostrzeżenia, że funkcjonariusze UB i SB mogli przecież manipulować aktami – czy to w ramach gier operacyjnych, czy ze zwykłego karierowiczostwa bądź lenistwa.

„Obrońcami ubeków” nazywali też tych, którzy zwracali uwagę na złożoność ludzkich losów i wyborów w sytuacji presji autorytarnego państwa.

Podobnym epitetem częstowali wskazujących na rozmaite niuanse kontaktów z ówczesną władzą i wielość taktyk w związku z tym przyjmowanych przez różnych ludzi i środowiska.

Obowiązywać miał jednoznaczny osąd, a nie subtelne rozważanie moralnych dylematów.

Przynależność do PRL już PiS-owi nie wadzi
Ostatnio jednak coś się zmieniło.

Prezesowi i kierownictwu PiS, a w ślad za tym partyjnym działaczom i sympatykom, przestała jakoś przeszkadzać nawet przynależność do partii rządzącej PRL i aparatu przemocy komunistycznego państwa (bo jego częścią była przecież ówczesna prokuratura).

Dowodem błyskotliwa kariera parlamentarna ekspezetpeerowca i eks-PRL-prokuratora Stanisława Piotrowicza.

Jakże więc się tu dziwić, że w poufnych partyjnych biznesach mógł pomagać człowiek, który w przeszłości otarł się o SB? https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1781732,...

Wszyscy którzy pamiętają tamten okres wiedza o jaka depesze chodziło p. Prezydentowi Lech Wałęsa.
żeby obiektywnie zrozumieć tamta sytuacje potrzebna jest analogia do dzisiejszej sytuacji politycznej. /Dla młodszych wiekiem internautów/.
Proszę sobie wyobrazić ze Premierem mniejszościowego wtedy rządu nie jest sp. J. Olszewski a M. Morawiecki rządzony jak dziś z tylnego fotela przez J.Kaczyńskiego ,sp Prezydenta L.Kaczyńskiego a przede wszystkim przez wtedy jeszcze wpływowego ministra Spraw Wewnętrznych A. Macierewicza i wschodząca gwiazdę służb specjalnych , Piotra Naimskiego.
Z ta różnicą ze wtedy większość parlamentarna nie miała Prawica a miał obóz liberalno- demokratyczny którego mocnym reprezentantem był p. Prezydent Lech Wałęsa.

Prezydentem Rosji był słaby wówczas Borys Jelcyn . To była jedyna okazja dla p. Prezydenta Wałęsy żeby zrealizować marzenie milionów Polaków o pozbyciu się Rosjan.
Zanim wiec Prezydent RP udał sie do Moskwy na rozmowy z Jelcynem dotyczące konkretnych uzgodnień wyprowadzenia wojsk sowieckich z terenu Rzeczpospolitej, najpierw odbył rozmowy z Premierem sp Janem Olszewskim i były inne ustalenia. O nieoczekiwanych zmianach Prezydent Wałęsa dowiedział się będąc już w Moskwie.
Przy czym depesza o której dziś mówi p.Prezydent zaprzeczała ustaleniom w Warszawie przed wyjazdem.
Moim zdaniem już wtedy PC z braćmi Kaczyńskimi i Macierewiczem chciała wpuścić w dyplomatyczne „maliny” Prezydenta RP.
W związku z tym Prezydent Wałęsa nie miał innej sytuacji jak zagrać va bank z Prezydentem Rosji.
I wygrał !
Może i musiał wypić wtedy mała wódkę z Prezydentem Rosji ale to co chciał załatwić i wymóc to załatwił.
Dyplomacja to tez wyczucie słabych punktów przeciwnika politycznego a Jelcyn lubił sobie zajrzeć do kieliszka.
Zgode na opuszczenie wojsk sowieckich z terenu Rzeczpospolitej po pół wieku okupacji załatwił p.Prezydent Lech Wałęsa
wprawiając w wściekłość braci Kaczyńskich i Macierewicza bo to oni chcieli sobie wtedy i dziś przypiąć nie swoje zasługi do swojej piersi.
sp Premier J.Olszewski był jowialnym sympatycznym politykiem ale Premierem był słabym ,nie mającym własnej linii politycznej i ulegający kierownictwu Porozumienia Centrum.
Nie można porównywać tamtego trudnego okresu transformacji Państwa gdzie komuniści mieli jeszcze ogromne wpływy co później zakończyło się zmiana Prezydenta RP na Kwaśniewskiego.
Teraz prosze sobie wyobrazić Prezydenta A.Dude jadącego do Moskwy na rozmowy z Putinem w sprawie wraku Tupolewa.....
A wtedy chodziło o wyprowadzenie wszystkich wojsk sowieckich i Układu Warszawskiego po pół wieku okupacji!!! https://www.rp.pl/Polityka/190219953-Lech-Walesa...