Salonowa bolszewia marzy o Polsce bez katolików. Jak zrealizują swoje upiorne marzenia?
„Krytyka Polityczna” najwyraźniej przygotowuje się do ogólnopolskiego plebiscytu na najbardziej spektakularne samozaoranie. W nowym tekście, tym razem autorstwa niejakiej Pauliny Januszewskiej, pojawia się „świetlana” wizja Polski bez religii. W treści oczywiście nic nowego, ale trzeba przyznać, że natężenie typowo lewicowej naiwności i abstrahowania od faktów robi wrażenie.
Pani Januszewskiej podpadł pisarz Stefan Chwin, który na łamach „Gazety Wyborczej” odważył się wypowiedzieć kilka oczywistości na temat cywilizacyjnej roli religii katolickiej, twierdząc, że bez niej nie byłoby „etyki, moralności, sztuki i piękna”. Autorka tekstu 8 rzeczy, które zyskalibyśmy, gdyby jutro w Polsce zniknął katolicyzm rozpoczyna swój paszkwil apelem do „Gazety”, aby otworzyła na swych łamach „kącik katolicki”, gdzie umieści wszystkie „felietony uprzywilejowanych mężczyzn”, tak by ona – czytelniczka reprezentująca bardziej zaawansowany etap Rewolucji – mogła je en masse pominąć.
Gdyby przełożyć ów apel na mniej zawoalowaną mowę, brzmiałby mniej więcej tak: „Gazeto Wyborcza”, jak śmiesz publikować wywiad, w którym twój gość wyraził swoje zdanie?! Nie wstyd ci, że światło dzienne ujrzał materiał, w którym znany pisarz podejmuje REFLEKSJĘ na temat religijności? Weź się w garść, Gazeto, Rewolucja nie toleruje dialogu, niuansów i odmiennego zdania – Rewolucja to toporna siła moździerza, a kto szanuje przeciwnika, zginie!
Tekst pani Januszewskiej jest wręcz upstrzony minami rażącymi siłą samozaorania, których wystarczy tknąć, by spowodować detonację. Ot, choćby „uprzywilejowany mężczyzna” Chwin. Ciekaw jestem, jakimi przywilejami cieszy się znany pisarz. W każdym razie, jeżeli jakiś rodzaj dodatkowej estymy uprzedza jego osobę na salonach, to niechybnie jedynym powodem są jego talent i praca (tak, Towarzyszko, praca!), a nie… płeć.
Płakałabym po gotyckich katedrach dopiero wtedy, gdyby nie gwałcono w nich dzieci i płacono podatki – konstatuje autorka. Czy można w sposób bardziej „moździerzowy” rozgnieść w zarodku własną próbę namysłu nad dwiema ważnymi kwestiami: zbrodniami zboczeńców w sutannach i kwestią tego, czy społeczność Króla świata ma płacić podatki królom ziemskim (zresztą historycznie rzecz biorąc, często Kościół te podatki płacił, aby nie narazić się na podejrzenie o brak szacunku dla władzy świeckiej).
Dalej oczywiście musiała paść rytualna litania „zbrodni” Kościoła: palenie ateistów i kobiet na stosach, wojny religijne, inkwizycje, zakaz używania prezerwatyw podczas epidemii AIDS, a wreszcie potępienie dla aborcji przyczyniły się do śmierci setek tysięcy ludzi.
Skoro religia spowodowała wojny i palenie na stosie i dlatego należy ją wyrugować, to należałoby tak samo wyrugować władzę jako taką, ziemię i własność prywatną, złoża ropy, a na końcu najlepiej w ogóle ludzką naturę, bo przecież to wszystko również powodowało wojny i to w dużo większym stopniu, niż pobudki religijne. Ostatecznie będziemy musieli dojść do wniosku, że należy w ogóle zakazać człowieczeństwa, albo dokonać zbiorowego samobójstwa.
Jak absurdalne są wynurzenia pani Januszewskiej, pokazuje choćby oczywisty fakt, że najpotworniejsze totalitaryzmy naszych czasów były w swojej istocie ateistyczne, socjalistyczne i – dla uproszczenia, ale nie bez kozery, dodajmy – lewicowe. I to one pochłonęły (i do dziś pochłaniają) nie setki tysięcy, a dziesiątki milionów ofiar.
Ale na ich gruzach wyrosło coś, co można by określić jako „lewicę ślepego utopizmu”. Jest to konstrukt w najwyższym stopniu abstrakcyjny i tyleż emocjonalny. Gdy o niej myślimy, odzywają się miękkie dźwięki jej pieśni programowych, takich jak Imagine czy Heaven for Everyone. Niebo na ziemi, które ma zagwarantować mityczna „dobra wola” człowieka, który jest „z natury dobry”, tylko trzeba oddać mu przysługę na miarę wszech czasów i uwolnić go z więzów religijności. Lewackie totalitaryzmy zarżnęły niezliczone miliony ludzi, to my – lewacy pacyfistyczni – powiemy „nigdy więcej” i voilà – po problemie.
Takich uproszczeń mogą dokonywać jedynie naiwność i nienawiść. Naiwność wobec ludzkiej natury (o zwykłej ignorancji nie wspominając) i nienawiść do wszelkiej świętości, która mogłaby być zwierciadłem dla naszych wad i grzechów, narzucającym nam moralny imperatyw zmiany stylu życia.
Współczesna intelektualna lewica, gromadząca się wokół przyczółków rewolucyjnych w rodzaju „Krytyki Politycznej”, zdaje się mieć odpowiedź na wszystko. Tak prostą, że nieomal genialną: wszystko, co złe – to Kościół; wszystko, co dobre – to my. Gdyby życie mogłoby być tak nieskomplikowane!
Inna sprawa, że modernistyczny „odłam” katolicyzmu, który zdominował struktury Kościoła po Soborze Watykańskim II, bez zmrużenia oka podziela ową lewicową naiwność wobec ludzkiej natury. Jest to niestety jedna z głównych przyczyn, dla których właśnie po Soborze nastąpiło tak przerażające rozplenienie dewiacji i zbrodni seksualnych wśród homoseksualistów (i nie tylko) przyjmowanych do zreformowanych seminariów, gdzie ani dyscypliny, ani zdrowej doktryny i duchowości nie sposób już uświadczyć. Ale to są nasze „sprawy wewnętrzne”, natomiast każdy nieuprzedzony, również niewierzący, badacz (nie mylić z siepacz) może sięgnąć do literatury i samodzielnie wywnioskować, co należy do istoty katolicyzmu, a co jest jedynie przemijającą aberracją, tudzież skażeniem ludzkiej natury w danym momencie dziejów rzutującym na członków Kościoła, podobnie jak na członków każdej innej społeczności.
Po przeczytaniu kilku akapitów tekstu zamieszczonego w „Krytyce Politycznej” już można by sporządzić elaborat w odpowiedzi na wyssane z palca i zupełnie ahistoryczne zarzuty. Tymczasem przed nami jeszcze szumnie zapowiedziane w tytule TOP 8 proroczych rad dla Polaków! Pomińmy więc, jakże pasjonujący, wstęp i przejdźmy do właściwego moździerza.
A więc co według pani Januszewskiej mielibyśmy, gdyby z Polski zniknęła religia katolicka:
1. Mniej skrzywdzonych dzieci.
To prawda – gdyby Kościół powrócił do swej właściwej dyscypliny i wiary, to mielibyśmy mniej skrzywdzonych dzieci. Z tym że nie jest to argument przeciwko Kościołowi, a przeciwko liberalnej sekcie modernistów, czerpiących swoje wzory ze świata i z lewicowych myślicieli.
2. Porządną edukację seksualną zamiast lekcji religii.
Brawo! A wraz z nią jeszcze więcej rozwodów i nieszczęść (tfu! co ja piszę, wszak tylko religia sprowadza na dzieci i rodziców nieszczęścia), jeszcze więcej niechcianych ciąż, rozwiązłości i „konieczności” zabijania jeszcze większej ilości nienarodzonych dzieci. Wraz z nią mielibyśmy też piękny kolorowy świat, w którym gwałciciele ogłaszają, że są kobietami i tak nie tylko unikają gehenny więzienia, ale i trafiają do utrzymywanego przez podatników kurortu dla pań będących na bakier z prawem. Zamiast mężczyzn kształtujących swój charakter mielibyśmy bandę niezdolnych do odpowiedzialnej relacji samogwałcicieli… Proszę wybaczyć, ale, jak przekonuje autorka, w sprawianiu sobie przyjemności nie ma nic złego, o ile odbywa się to we właściwych warunkach i nie służy regulowaniu emocji.
3. Upadek patriarchatu.
Patriarchat – czyli system oparty na władzy odpowiedzialnych mężczyzn poświęcających się dla innych – upadł już dawno. Współczesnej kulturze i stosunkom społecznym, poza nielicznymi niszami, znacznie bliżej do matriarchatu, o czym autorka zapewne wie, ale czyniąc zadość obowiązującej agendzie musi przecież rżnąć głupa.
4. Więcej pieniędzy.
To argument tak absurdalny, że nawet nie wiadomo, jak na niego odpowiedzieć. Pomijając historyczny fakt, że to właśnie Kościół przyczynił się do rozwoju ekonomicznego ludzkości, to fakt wpłacania pieniędzy na poczet jego działalności w porównaniu z tym, ile pożera z naszych kieszeni lewicowy w swojej naturze i socjalistyczny aparat państwowy jest po prostu śmieszne.
5. Rozwiązanie problemu mieszkalnictwa.
Wow! Autorka się rozkręca. A chodzi oczywiście o konfiskatę ziem należących do Kościoła i rozdanie jej ludowi pracującemu miast i wsi. Potrzeba komentarza?
6. Mniej samobójstw, zaburzeń i chorób.
Dziwnym trafem największy odsetek tych problemów występuje w społeczeństwach ateistycznych, w których wobec tajemnicy życia i śmierci człowiek pozostaje całkowicie osamotniony.
7. Ochrona praw zwierząt i lepszy klimat.
O, czyli Kościół przyczynia się do „katastrofy klimatycznej”. Ciekawe.
8. Sądy zajmujące się tym, czym powinny.
Tu oczywiście musiało nastąpić rytualne pastwienie się nad sprawą jakiejś aborcjonistki, którą wymiar sprawiedliwości ośmielił się postawić przed sądem. Natomiast jak wyglądają „prawo i porządek” w wydaniu lewicy, to widzimy na całym świecie nie od dziś.
Powyższą listę przytaczam trochę w formie żartu, a na zawarte w niej tezy nie warto nawet obszerniej odpowiadać. Warto jednak zwrócić uwagę na kluczową cechę lewicowej postawy. W przypadku podobnych tyrad na temat rugowania religii odniesienie do bolszewizmu będzie istotne nie tylko w sferze sloganów, ale przede wszystkim w obszarze stosunku do cywilizacji. Ta bowiem nie powstaje w próżni, lecz wynika z ludzkiej natury, tak samo, jak wynika z niej potrzeba oddawania czci Stwórcy, czy też porządek społeczny, którego jednym z naturalnych (a nie „umowno-kulturowych”) gwarantów jest religia.
Jak bolszewia, depcząc brudnymi buciorami wszystko, co zbudowała ludzka cywilizacja, tak dzisiejsza lewica w swoich już nie tak umorusanych, a bardziej wysublimowanych sofizmatach, popada w takie samo barbarzyństwo i w taką samą negację ludzkiej natury; nie rozumiejąc przy tym, że zanegowanie podstawowej cechy człowieka, jaką jest religijność (stosunek istoty stworzonej do Stwórcy), oznacza upadek człowieczeństwa. I nawet jeżeli nie widać go w jednym indywiduum, czy w jednym pokoleniu, to jego skutki w sposób nieunikniony prowadzą do rozkładu społecznego, z którym mamy dziś powszechnie do czynienia.
W ostatniej zaś kwestii lewica dziwnym trafem nie ma do zaoferowania nic ponad tę utopijną radę: Bądź sobą i pozwól innym być sobą – buduj społeczeństwo powszechnej tolerancji [czyt. bezwzględnego wyeliminowania wszelkich śladów konserwatyzmu] i otwartości [znieczulicy na zło powodowane przez dewiacje seksualne], a jak czegoś ci zabraknie w pogoni za dobrobytem i przyjemnością, to nie martw się: zabierzemy innym i damy tobie!
Jak się kończy takie myślenie, wiemy z historii. Natomiast z jakich rozumnych pobudek współcześni utopiści próbują szukać nowych realizacji tych samych idei z kuźni marksizma-leninizma… trudno powiedzieć.
https://pch24.pl/salonowa-bolszewia-marzy-o-pol...