@Lubelszczyzna to twoim zdaniem Ukraina?- Głupie pytanie.Lubelszczyzna jest polska a Lwów ukraiński.Nasz problem polega na tym że nie potrafimy zrozumieć że są rejony Polski gdzie mieszka etnicznie różna ludność- tak mamy historię.CZĘSTO ODWIEDZAM ŁUCK i tam jest sporo Polaków i nikt im nie przeszkadza w rozwijaniu związków z Polską I Dbanie o polskie tradycje.na święta miejscowa telewizja transmituje mszę i nie ma problemu żeby ktoś zwrócił uwagę że tu Ukraina i tu się mówi po ukraińsku.
OSTATNIO NAWET SĄ ROZMOWY -NIECH Polacy SOBIE CHODZĄ Z ŁOPATAMI I SZUKAJĄ SZCZĄTEK SWOICH.Ja za tym-SKOŃCZĄ SIĘ BREDNIE O 200 000 POLSKICH OFIAR RZEZI WOŁYŃSKIEJ.oczywiście ofiary były ale nie tyle
https://nto.pl/polacy-w-sluzbie-iii-rzeszy/ar...
Z samego Górnego Śląska wcielono do armii niemieckiej około 250 tysięcy "nieetnicznych Niemców" - mówi prof. Ryszard Kaczmarek, dyrektor Instytutu Historii Uniwersytetu Śląskiego, autor książki "Polacy w Wehrmachcie".
- Przez lata uczono nas, że Polacy tym się różnią od innych europejskich nacji, że nie bili się podczas wojny u boku Hitlera. Tymczasem pana książka o Polakach, żołnierzach Wehrmachtu, to opasły tom liczący blisko 450 stron. Aż tak masowe było to zjawisko?
- Polaków w Wehrmachcie było rzeczywiście wielu. Wynikało to stąd, że prawie połowa ziem okupowanych przez Niemcy w roku 1939 została wcielona do Rzeszy. Część mieszkańców tych ziem w 1941 roku stała się obywatelami Niemiec, a to pociągało za sobą obowiązek służby wojskowej. Polacy mogliby zostać na tym obszarze jedynie jako robotnicy przymusowi, nie posiadając praw obywatelskich ani politycznych. Uznano więc, że część ludności, jaka mieszka na tych terenach - ze względów rasowych i etnicznych - jest ludnością pochodzenia niemieckiego i można jej nadać niemieckie obywatelstwo. Ale kształtowanie zasad, według których to się odbywało, trwało prawie dwa lata, do marca 1941, czyli do dekretu o Niemieckiej Liście Narodowościowej (Deutsche Volksliste). Powołania do służby w Wehrmachcie zaczęły się wcześniej, już w roku 1940.
- Ilu Polaków służyło w III Rzeszy?
- Z samego Górnego Śląska wcielono do armii niemieckiej około 250 tysięcy "nieetnicznych Niemców". Nie są to dane bardzo precyzyjne. Te urywają się jesienią 1943 roku. Potem jesteśmy zdani na szacunki polskiego ruchu oporu. Przy czym w mojej książce rozdzielam obywateli polskich będących członkami mniejszości niemieckiej od etnicznych Polaków. Polacy z Górnego Śląska w Wehrmachcie byli dużą grupą, ale procentowo była ona i tak o połowę mniejsza niż żołnierze z Rzeszy. Tam przez armię przewinęła się połowa męskiej populacji, czyli jedna czwarta całego społeczeństwa. Dla Górnego Śląska procent ten wynosi 13 do 15. Część mieszkańców Rejencji Katowickiej znalazła się z powodów formalnych poza volkslistą, część, szczególnie starszych, nie trafiła do wojska z powodów ekonomicznych. Jako robotnicy wykwalifikowani byli potrzebni do pracy w górnośląskim przemyśle ciężkim.
- Podpisanie volkslisty w Polsce źle się kojarzy. Wszyscy z filmów o okupacji wynieśliśmy przeświadczenie, że volksdeutsch to zdrajca. W Warszawie pewnie rzeczywiście niemal zawsze tak było, a w Katowicach i w innych miejscowościach przedwojennego polskiego Śląska?
- Volkslista w Warszawie była czymś zupełnie innym niż w Katowicach, choć zasady rasowe jej przyznawania były formalnie takie same, oparte na zasadach więzów krwi. Oznaczało to, że Niemcami mogą zostać tylko ci, w żyłach których płynie krew germańska. Tyle że na Górnym Śląsku przyjęto dla niemal całej ludności zasadę, że ma ona takie pochodzenie rasowe, które umożliwia nadanie jej obywatelstwa niemieckiego, choć pod odpowiednimi warunkami. Osoby należące przed wojną do mniejszości niemieckiej dostały bez zastrzeżeń grupę 1. i 2. DVL i obywatelstwo niemieckie. Największa część ludności - zwana grupą pośrednią, czyli Zwischenschicht - ze względów rasowych i etnicznych dostała DVL 3 i obywatelstwo warunkowo, na 10 lat. Jej posiadaczy mobilizowano jednak do armii niemieckiej. Zaledwie pięć procent uznano za grupę czwartą, nie dając jej obywatelstwa. Wreszcie poza volkslistą znaleźli się ci, których uznano za Polaków.
Polacy po stronie Niemców
Autor: Jarosław Gdański
Okupacji niemiecka na ziemiach polskich wyróżniała się brakiem szerokiego frontu kolaborantów. Stało to w jaskrawej sprzeczności do sytuacji pod okupacją radziecką w latach 1939–1944. Dlatego też Niemcy nie mieli się na kim oprzeć. Nie oznaczało to oczywiście, że nie podejmowano prób znalezienia grup ludności lub powszechnie uznanych autorytetów, mogących stanowić oparcie do nawiązania współpracy. Spoiwem takiego współdziałania mogłyby być antyradzieckie nastroje polskiego społeczeństwa. Zajmiemy się tu tylko częścią takiego współdziałania – próbami współpracy zbrojnej.
W październiku 1939 r. powstało w Warszawie sprzysiężenie o kryptonimie NOR, dążące do porozumienia z Niemcami i sformowania armii polskiej u boku Wehrmachtu. Jednakże represje stosowane wobec Polaków przez aparat administracyjny terenów okupowanych oraz SS i policji, szczególnie w pierwszej połowie 1940 r., skutecznie odstręczały większość Polaków od współdziałania z Niemcami. Pomimo tego aż do wiosny 1940 r. strona niemiecka poszukiwała kontaktów i prowadziła rozmowy ze znanymi osobistościami z przedwojennej polskiej sceny politycznej.
Pierwszym krokiem do nawiązania współpracy była próba posłużenia się Wincentym Witosem. Według niemieckich zamysłów ten trzykrotny prezes Rady Ministrów w okresie międzywojennym miał zostać premierem rządu „Polski Szczątkowej" (Reststaat). Oparciem dla tych działań miały być antysanacyjne resentymenty na wsi polskiej i poglądy polityczne Witosa. Był on już stary i schorowany, ale przede wszystkim przeciwny jakiejkolwiek współpracy z Niemcami. W końcu Niemcy odstąpili od koncepcji zorganizowania organizmu państwowego i utworzyli na części okupowanych ziem polskich Generalne Gubernatorstwo.
Kolejną próbą było poszukiwanie kontaktu z kierownictwem Związku Walki Zbrojnej. W 1941 r. gestapo aresztowało szefa sztabu ZWZ płk. Janusza Albrechta. Zgodził się on przekazać Komendantowi Głównemu propozycję układu pomiędzy gestapo i ZWZ („spokój za spokój"), który mógł być podstawą szerszego porozumienia. Płk Albrecht został zwolniony przez Niemców, ale pod warunkiem (potwierdzonym oficerskim słowem honoru) dobrowolnego powrotu do więzienia. Nie został on dopuszczony do generała Roweckiego. Przekazano mu tylko polecenie „Grota" „honorowego wyjścia z sytuacji" i po kilku dniach przebywania poza więzieniem płk Albrecht popełnił samobójstwo1.
Następne próby podjęto po Stalingradzie. Były one związane z ogólną reorientacją w polityce Niemiec wobec ludności krajów podbitych. Okólnik ministra propagandy Rzeszy Josepha Goebbelsa z 15 lutego 1943 r. zapowiadał zerwanie z polityką dyskryminacji, rabunku i eksterminacji w stosunku do narodów znajdujących się poza Rzeszą. Jednakże Hitler nie zaakceptował zmian w traktowaniu „podludzi". Uważał on, że ustępstwa mogłyby być traktowane jako objaw słabości Niemiec, zwłaszcza po klęsce stalingradzkiej.
http://ioh.pl/artykuly/pokaz/polacy-po-stron...
https://ksiazki.wp.pl/czy-pod-tobrukiem-polacy-strze...
Czy pod Tobrukiem Polacy strzelali do Polaków?
Polacy w Afrika Korps. Przez lata był to temat tabu. – Za sprawą ”dziadka z Wehrmachtu” puściła tama. Przełamano strach przed mówieniem o swoich doświadczeniach - historyk, profesor Ryszard Kaczmarek opowiada o polskich żołnierzach wcielonych w szeregi niemieckiego Wehrmachtu w okresie II wojny światowej.Czy pod Tobrukiem Polacy strzelali do Polaków? *
Niestety tak. W szeregach Afrika Korps służyło wielu polskich żołnierzy wcielonych do niemieckich sił zbrojnych na terenach włączonych do Rzeszy – na Śląsku i Pomorzu. Jak wynika ze wspomnień walczących pod Tobrukiem Polaków z Brygady Karpackiej, mieli oni świadomość, że po drugiej stronie frontu, we wrogich okopach, siedzą ich rodacy.Czy pod Tobrukiem Polacy strzelali do Polaków? *
Niestety tak. W szeregach Afrika Korps służyło wielu polskich żołnierzy wcielonych do niemieckich sił zbrojnych na terenach włączonych do Rzeszy – na Śląsku i Pomorzu. Jak wynika ze wspomnień walczących pod Tobrukiem Polaków z Brygady Karpackiej, mieli oni świadomość, że po drugiej stronie frontu, we wrogich okopach, siedzą ich rodacy.
JEŚLI KTOŚ MA NIEDOSYT
https://pl.wikipedia.org/wiki/Polacy_w_Wehrmachcie