12°C

2
Powietrze
Wspaniałe powietrze!

PM1: 0.90
PM25: 1.35 (9%)
PM10: 1.50 (3,34%)
Temperatura: 12.20°C
Ciśnienie: 1019.19 hPa
Wilgotność: 53.30%

Dane z 11.05.2024 19:15, airly.eu

Szczegółowe dane meteoroliczne z Mińska Maz. są dostępne na stacjameteommz.pl


facebook
REKLAMA

Forum

kumak ruski troll - czy warto z nim dyskutować ?

2579 postów
Żabodukt Postów: 78446
kumak
Żabodukt, postów: 78446
Niedziela, 8 maja 2022 21:25:12
-3
0 -3
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
ЗСУ йдуть у контрнаступ та звільняють села
Post edytowany
Żabodukt Postów: 78446
kumak
Żabodukt, postów: 78446
Poniedziałek, 9 maja 2022 23:18:31
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Джавелины, байрактары И МНОГОЕ ДРУГОЕ. Какое оружие помогает украинцам победить СИЛЫ ЗЛА — ICTV
Post edytowany
Żabodukt Postów: 78446
kumak
Żabodukt, postów: 78446
Wtorek, 10 maja 2022 20:45:45
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Wojna w Ukrainie, poza wieloma innymi rzeczami, pokazuje nam też, że ludzie wolni zwykle wygrywają ze zniewolonymi. Post inspirowany artykułami Fredericka Kagana z Timesa, Piotra Pacewicza z oko.press oraz Ziemowita Szczerka z Polityki, które linkuję w komentarzu. Znowu wyszła #refleksja.
Przypomnijcie sobie pierwsze dni wojny, gdy rosyjskie kolumny na raz wdarły się w terytorium Ukrainy z kilku stron i miały błyskawicznie zdobyć Kijów, wymienić władzę i wchłonąć Ukrainę, lub przynajmniej jej część, do Rosji. A potem przypomijcie sobie te wszystkie filmiki ze zdezorientowanymi sołdatami, zagubionymi gdzieś w polach i lasach, którzy z trzęsącym się nogami negocjowali z ukraińskimi obrońcami poddanie się. I te masowo niszczone Bayraktarami, Javelinami i zwykłą artylerią kolumny. I niezwykłą mobilizację społeczną Ukraińców, którzy oddolnie zorganizowali obronę, pomoc humanitarną, transport, logistykę, oprawę informacyjną itd. I porównajcie to z tymi rozstrzęsionymi 20-latkami, którzy nawet nie wiedzieli gdzie są i co tam robią. To nie było tylko złe zarządzanie inwazją. To był efekt systemowej choroby, toczącej od zawsze Rosję. Choroby, którą Ukraina co najmniej od roku 2004, a już na pewno od 2014, intensywnie zwalczała. Z sukcesem mierzonym setkami spalonych rosyjskich pojazdów i tysiącami zabitych rosyjskich żołnierzy. A imię tej choroby to zniewolenie.
Spójrzmy na Ukrainę. Nawet jeśli odrzucić patoprawicowe (oraz rzadziej: patolewicowe) i zbieżne z kremlowskimi nararcje o „upadłym państwie”, ciężko nie zauważyć, że Ukraina była przez lata państwem targanym wieloma problemami, niewystępującymi w Europie zachodniej. Społeczeństwo było podzielone na tle językowym, narodowościowym, różne sentymenty historyczne kreowały tożsamość we Lwowie i w Doniecku. Gospodarką rządzili kontrolujący całe jej sektory oligarchowie, którzy urastali do rangi udzielnych książąt na swoich włościach, z prywatnymi armiami „ochroniarzy”. Wielu polityków było wprost marionetkami owych oligarchów, realizującymi ich partykularne interesy, a nie interes państwowy. Całe regiony siedziały w owych oligarchów kieszeni, co skutecznie uniemożliwiało rozwój. W związku z tym państwo było niezwykle skorumpowane, czego widzialnym dowodem była masowo wymuszająca łapówki milicja oraz inspekcja drogowa (DAI), która na każdym kroku ogołacała obywatela z pieniędzy, jak jakaś mafia. Z tego z kolei wynikała wielka niemoc państwa w ogarnięciu prostych nawet rzeczy, jak na przykład jakakolwiek modernizacja postradzieckeij infrastruktury. Ukraina była państwem silnie zdecentralizowanym, niezdolnym do prowadzenia wielu, normalnych i oczywistych w innych państwach, przedsięwzięć. Dławione tym stanem rzeczy ukraińskie społeczeństwo było, po radziecku, apatyczne, niemrawe i pełne rezygnacji. A społeczeństwo obywatelskie występowało w skali szczątkowej. Trochę jak Polska w latach 80., gdy wszystko się już waliło. Tak było i nie ma co udawać, że nie. Fakt, że wiele z tych zjawisk było spadkiem po Związku Radzieckim, nie zmienia faktu, że tak to po prostu wyglądało. Amen.
Teraz spójrzmy na Rosję. Kraj, który nie ma w swojej historii żadnego doświadczenia z demokracją, społeczeństwem obywatelskim czy oddolną inicjatywą społeczną. Kraj, którego jedyny (i niezwykle chaotyczny) eksperyment z wolnością trwał raptem 9 lat, po czym ster przejął były oficer KGB, homo sovieticus z krwi i kości, który z powrotem wziął wszystkich za mordę i wrócił do jedynej znanej na tym terenie metody sprawowania władzy: dyktatury. I w miarę jak Putin dokręcał śrubę, a Rosja spadała we wszystkich rankingach demokracji w towarzystwo egzotycznych satrapii, Ukraina szła w dokładnie przeciwną stronę, próbując zrzucić z siebie to samo paskudne dziedzictwo. Potrzeba było dwóch majdanów, w 2004 i 2014, oraz rosyjskiej aneksji Krymu i inwazji na Donbas, by w Ukrainie powstało to, czego w Rosji zawsze brakowało: składające się z wolnych ludzi społeczeństwo obywatelskie.
I przyszedł rok 2022. I te dwa różne modele skonfrontowały się na polu bitwy. I model Ukraiński, wolnościowy, wygrał z rosyjską satrapią w cuglach. Na jaw wyszło to, co obserwatorzy Rosji wiedzieli od lat: że centralnie zarządzany i skorumpowany od góry do dołu (czyli odwrotnie niż gdzie indziej) opresyjny system, jest niezdolny do skutecznego konkurowania z systemem otwartym, gdzie wysoce zmotywowani ludzie działają dla siebie i dla dobra wspólnego. I nie muszą czekać z każdą decyzją na ukaz naczalnictwa, mają zdolność tworzenia oddolnych strutkur wspomagających wspólny wysiłek oraz - co być może najważniejsze – chcą ten wysiłek wspomóc. Z jednej strony mamy więc ukraińskie SPOŁECZEŃSTWO, które w sposób kreatywny organizowało oddziały obrony terytorialnej, zakłócało rosyjską łączność, podnosiło sobie wzajemnie morale, stawiało opór w okupowanych miasteczkach, udostępniało wojsku własne samochody czy domy, wpłacało pieniądze na armię, karmiło i opatrywało żołnierzy. Z drugiej zaś, rosyjskich NIEWOLNIKÓW, którzy pchali się transporterami w Kijowszczyznę czy wschodnią Ukrainę, bo tak im kazano, pod groźbą „rozmowy” z zaporowym oddziałami Kadyrowców. I ci niewolnicy nie wiedzieli gdzie są (bo im nie powiedziano), nie chcieli walczyć (bo nie wiedzieli po co), zostawiali swoich rannych i zabitych kolegów na placu boju (bo traktowali ich tak, jak władza traktuje ich, czyli jak mięso armatnie).
Krótko mówiąc: Ukraińcy walczą za siebie, a Rosjanie nie chcą walczyć za reżim.
Przy okazji na jaw wyszły wszystkie, znane ekspertom od lat, aspekty choroby zniewolenia. Masowa korupcja, która pozbawiła armię sprzętu i amunicji. Fejkowe raporty o gotowości bojowej, pisane na zamówienie przełożonych. Fejkowe i hiperoptymistyczne raporty wywiadu, pisane na zamówienie Kremla. Brak decyzyjności. Podporządkowanie wszystkiego politbiuru, czyli de facto Putinowi, który, choćby chciał, to nie mógł tego po prostu samemu ogarnąć. Tam gdzie wyszkoleni na zachodnią modłę oficerowie ukraińscy twórczo rozwiązywali problemy, oficerowie rosyjscy stali bezradnie w lesie, czekając na rozkazy, które często-gęsto nie nadchodziły. Tam gdzie Ukraińcy łatali braki w zaopatrzeniu zorganizowaną siecią społecznej samopomocy, Rosjanie czekali na dostawę paliwa, którą ktoś znowu ukradł. Tam gdzie Ukraińcy działali ostrożnie, minimalizując własne straty, Rosjanie przeprowadzali słynne rozpoznanie bojem (bo przez systemową korupcję brakowało systemów zwiadu i łączności), poświęcając tysiącami swoich ludzi. Ukraińcy – co pokazują wszystkie sondaże – popierają rząd i wysiłek wojenny w prawie 100%. Rosjan do działania trzeba przymuszać batem. Z niewolnika nie będzie pracownika – to wie (powinien wiedzieć) każdy pracodawca. No więc żołnierza też nie.
Zniewolenie panujące w systemie putinowskim dobrze pokazuje też kwestia ewentualnej mobilizacji. Z jednej strony, z powodu wszystkich wymienionych wyżej powodów, Rosja jest niezdolna do wygrania tej wojny, a właściwie to ją już przegrała. Z drugiej, decyzja o powszechnej mobilizacji jest dla Putina niezwykle ryzykowna. Zełeński, który Ukraińców REPREZENTUJE, mógł już 24 lutego ogłosić mobilizację, na którą odzew był ogromny. Putin, który Rosjanom PANUJE, musi ze strachu przed rewolucją ukrywać przed Rosjanami informacje o prawdziwym przebiegu wojny i o poniesionych stratach. Dlatego celowo na front jadą głównie traktowani jak "podwójni niewolnicy" przedstawiciele mniejszości etnicznych, ci wszyscy Buriaci, Tuwieńcy, Kałmucy, Czeczeni oraz najemnicy z Syrii czy Libanu, bo ich ciał nie będą widzieli Rosjanie „właściwi” w Moskwie czy Petersburgu. Bo to mogłoby wywołać podobne emocje jak pełne Gruzów 200 samoloty, wracające 35 lat temu z Afganistanu. A za tym mogłaby pójść rewolucja, która by Putina zmiotła z tronu. Bo Putin, w odróżnieniu od Zełeńskiego lub jakiegokolwiek demokratycznie wybranego lidera, musi się rewolucji bać CAŁY CZAS. Dlatego na tyłach rosyjskiej armii krążą mobilne krematoria (służące także do tuszowania zbrodni wojennych). Dlatego każdą próbę kwestionowania kremlowskiej narracji wojennej musi brutalnie dławić w zarodku. Dlatego im dłużej ta wojna trwa, i im więcej jest tych strat, tym bardziej totalna musi być usprawiedliwiająca ją propaganda. Rosjanie na jakimś poziomie podświadomości wiedzą, że są masowo okłamywani, stąd wyniki sondaży, w których prawie 90% z nich, ze strachu przed represjami, w ogóle odmawia udziału w badaniu, a kolejne kilka procent rezygnuje w trakcie ankiety.
Te wszystkie problemy nie występują w państwach demokratycznych, opierających się na relacji obywatel-reprezentant. Są za to charakterystyczne dla satrapii, z wiodącą relacją poddany-władca. Nawet Ukraina, która – podkreślam raz jeszcze – jest demokracją młodą i borykającą się z tą samą postradziecką spuścizną antycywilizacyjną, takich problemów po prostu nie doświadcza. Zełeński, Arestowycz czy Podolak mogą każdego wieczoru opowiadać na live streamach o stratach, ofiarach cywilnych i zniszczonych miastach, bo nie muszą swoich obywateli okłamywać. Bo to są właśnie obywatele, którzy chcą tę wiedzę mieć, nawet jeśli jest bolesna. Doktryna opierania się na prawdzie, choćby trudnej, jest podstawą zachodnich społeczeństw otwartych. I Ukraińcy pod tym względem jak najbardziej wypełniają definicję społeczeństwa otwartego.
Rzućmy jeszcze okiem na rosyjską gospodarkę, która również przez dekady miała niewiele wspólnego z prawdziwie wolnym rynkiem, a znacznie więcej ze strukturą mafijną, która dławi wszelką inicjatywę i wolną myśl. To dlatego w Rosji prawie nic się nie produkuje – bo w interesie kasty oligarchów było rozkradanie petrodolarów, a nie otwieranie gospodarki dla drobnych przedsiębiorców. To dlatego w Rosji, poza paroma wyjątkami, zwykle z branży wydobywczej lub wojskowej, praktycznie nie ma znaczących ośrodków wymyślających i produkujących jakąkolwiek nowoczesną technologię. O tym ostatnim Rosja właśnie się boleśnie przekonuje, zamykając kolejne zakłady pracy, niezdolne utrzymania produkcji w realiach embarga na zachodnie technologie. To dlatego wreszcie setki tysięcy wysoko wykwalifikowanych Rosjan już z Rosji uciekło – i prawdopodobnie nie wróci, cofając ją w rozwoju o dekady. To jest wprost efekt autokratycznego modelu rządów, nie miejmy co do tego wątpliwości. Rosja pod rządami Putina zmieniła się w Wenezuelę, tyle że z rakietami nuklearnymi.
W zasadzie jedynym, co jeszcze utrzymuje Rosję na froncie, są: efekt skali (i wiążąca się z tym bezwładność) oraz zmuszający niewolników do walki zamordyzm. Rosja ma po prostu dużo sprzętu. W większości wyprodukowanego jeszcze w ZSRR, ale ma. I nawet jak odejmiemy sprzęt okradziony z optoelektroniki, systemów łączności czy nawet silników, oraz ten puszczony hurra do przodu, który Ukraińcy spalili na poboczach dróg, to zostaje go na tyle dużo, że będzie mogła Ukrainę jeszcze nękać miesiącami. Ale to tyle. Rosja ma znikome zdolności produkcyjne, które Ukrainie łatają dostawy sprzętu od innych wolnych społeczeństw Zachodu. Ma bardzo wątpliwe zdolności mobilizacyjne, których Ukrainie nie brakuje. Jest również cały czas zagrożona wybuchem społecznego niepokoju, a potencjalnie rewolucją, co demokratycznemu Kijowowi po prostu nie grozi.
Rosja już tę wojnę przegrała. Nawet jak zdobędzie jeszcze kilka miasteczek na Donbasie i trafi Iskanderami parę magazynów z paliwem – zwycięstwa już nie będzie. I ta porażka jest wprost pochodną autokratycznego systemu sprawowania władzy.
Wiecie, tego od przyjeżdżających na czas pociągów, wprowadzanego odgórnie porządku i rządów silnej ręki. Tego, który niby ma działać.
Nie działa.
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Środa, 11 maja 2022 09:46:34
0
0 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
mazgułowo by day pato-lewaku
Żabodukt Postów: 78446
kumak
Żabodukt, postów: 78446
Środa, 11 maja 2022 10:45:12
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Sailorze oni pokonają kacapów.
Żabodukt Postów: 78446
kumak
Żabodukt, postów: 78446
Środa, 11 maja 2022 19:00:42
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Rzeź!
Swołocz nie przeszła rzeki
Post edytowany
Żabodukt Postów: 78446
kumak
Żabodukt, postów: 78446
Poniedziałek, 16 maja 2022 12:59:03
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Niesamowite!

Ukraińcy stosują system który pozwala w ciągu minuty precyzyjnie ostrzelać z armat wroga

Tak zniszczyli kiła dni temu ponad 70 czołgów, bwp i innych pojazdów nad rzeką Doniec Siewierski https://polskatimes.pl/doniec-tajemnica-sukcesow-ukra...
Żabodukt Postów: 78446
kumak
Żabodukt, postów: 78446
Wtorek, 17 maja 2022 21:08:15
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Doniesienia z putinowskiej Polski

#TydzieńWReżimie – odcinek 62
Oj działo się w tym tygodniu, choć nieco pod przykrywką. Pierwsze 6 punktów tego podsumowania traktujcie jako elementy większej całości, przedstawione niekoniecznie chronologicznie. Lecimy.
Najpierw tło. Otóż mniej więcej od stycznia, w łonie tzw. Zjednoczonej tzw. Prawicy trwa spór o ziobrowe deformy wymiaru sprawiedliwości. Przypomnę, że to od nich zależy odmrożenie unijnych środków na pocovidową odbudowę, czyli KPO, oraz potencjalnie także unieruchomienie całych środków z budżetu unijnego do roku 2027, czyli owych 770 mld złotych, którymi Partia chwaliła się dwa lata temu na billboardach. Przepychanki zasadniczo dotyczą wyboru jednej z trzech ustaw o Sądzie Najwyższym: Adriana, ziobrystów lub Partii. Żaden z projektów nie rozwiązuje całkowicie problemu Izby Dyscyplinarnej, a co najważniejsze, żaden nawet nie dotyka kwestii neo-KRS, która jest jądrem konfliktu praworządnościowego z Komisją Europejską i szerzej światem cywilizowanym. I wygląda na to, że w minionym tygodniu, doszło w tym sporze do przesilenia, które opiszę w kolejnych punktach.
Partia, z pomocą Kukiza i trzech sejmowych planktoniaków (w tym pantofelka Mejzy), przegłosowała Adama Glapińskiego na drugą kadencję na stanowisku szefa NBP. Przy czym należy pamiętać, że Glapa jest szefem NBP tylko z nazwy, gdyż w rzeczywistości pełni funkcję całkowicie posłusznego politbiuru kreatywnego księgowego. Takiego, który przymknie oko tam gdzie trzeba (np. na masowe pompowanie pieniędzy na rynek, w którym zresztą bierze udział, skupując obligacje PFR i BGK) oraz powie publicznie wszystko, co mu wyślą SMS-sem z centrali (np. że inflacja jest pod kontrolą i mamy kupę hajsu). Spodziewajmy się dalszego chaosu, wzrostu rat kredytów i szalejących cen, bowiem Glapa niedawno oznajmił, że NBP ma „nieprzebrane ilości gotówki”, a inflacja, sięgająca już 12.4%, "nie wymknęła się spod kontroli". Glapie przysługuje teraz kolejne 6 lat, prawie do 80-tki. [1][2]
Niestety, wybór Glapińskiego ma też drugie dno. Bowiem jeszcze tydzień temu, jego kandydaturę (przypomnę: wysuniętą przez Adriana 4 miesiące temu) blokowało Stronnictwo Polexitowe Zbyszka Ziobry i Prezesowi po prostu brakowało większości. Wiele wskazuje na to, że po miesiącach wojny podjazdowej oraz straszenia się wyborami, Partia i ziobryści doszli do porozumienia i klepnęli deal pt. „poparcie Glapińskiego w zamian za pozwolenie na dalszą dewastację wymiaru sprawiedliwości”. Bowiem na czwartkowym posiedzeniu Sejmu, w sposób nagły, w porządek obrad wrzucono głosowanie nad nowymi członkami neo-KRS (patrz pkt 1), których szybciutko i przy pełnej zgodzie obozu ZP przegłosowano. Czyli poczynione kolejny krok na drodze ku całkowitemu skłóceniu nas z UE oraz zwykłej dyktaturze.[4]
Co więcej: w środę, czyli dzień wcześniej, rzecznik tzw. rządu, pan Piotr Müller, ogłosił, że Partia i KE doszły do porozumienia w sprawie KPO. Przekaz był cokolwiek niejednoznaczny, bo z jednej strony ogłoszono, że porozumiano się w sprawie „kamieni milowych”, a z drugiej, że „KPO powinien być formalnie zaakceptowany w ciągu kilku dni”. Jak dla mnie, te dwa stwierdzenia nie są tożsame, ale ok, przyjmijmy, że doszło do JAKIEGOŚ porozumienia, nawet tak szczątkowego jak naszkicowanie podstawowej mapy drogowej dojścia do prawdziwego porozumienia. To było w środę. Tymczasem w czwartek, z zaskoczki, Partia przegłosowała nowych członków neo-KRS, która – znów patrz pkt 1 - jest jądrem całego problemu. Jeśli negocjatorzy KE nie wiedzieli o planowanym na następny dzień głosowaniu, to mogą się słusznie czuć oszukani, a całe porozumienie, jakie by nie było, może od tego upaść. Możliwe też, że zagrywka ta była kolejnym sprytnym ciosem Ziobry w Pinokia, który najbardziej obrywa medialnie za fiasko rozmów z KE. Opcją najgorszą jest, że Zachód wiedział o glosownaiu o neo-KRS, a mimo to poszedł z Partią na deal, bo już odpuścił Polsce. Mam szczerą nadzieję, że tak nie jest, choć z pewnością ucieszyłoby to i Prezesa i Ziobrę.[3]
Tuż przed dograniem dealu Partii z Ziobrą (czyli nie przypadkiem), ten drugi ogłosił, że szeregi SP zasili posłanka Partii Anna Maria Siarkowska. Tak, ta od antycovidowej szurii. Tym samym, ziobrystów zrobiło się nagle 20 sztuk, czym trzymają Prezesa za jaja jeszcze mocniej niż dotychczas. Dodajmy, że Siarkowska to klasyczna chorągiewka. Albo więc dokonuje bardzo złych ocen, albo wie, żena wykluczające Ziobrę z polityki wybory się nie zanosi. Wszystko to jest także element owego przesilenia. Prawdopodobnie tak jak ploteczki, które nagle obiegły internet, jakoby jedna ze słynnych asystentek Glapińskiego (ta od rusycystyki), miała go szantażować jakimś nagraniem, w domyśle intymnym. Fakt, że w sieci pojawiło się jej zdjęcie ze znanym z produkowania gówno-dokumentów i ujawniania taśm nieznanego pochodzenia Sylwestrem Latkowskim, tylko nakręciło spekulacje. Na ten moment nie wiadomo: albo byl to element „negocjacji” Partii i Ziobry, albo ten kto kontroluje Latkowskiego, od dzisiaj kontroluje też NBP. Obie opcje są dobre. [5] [11]
Wygląda więc na to, że Partia i Ziobro się dogadali, na pohybel Polsce i światu. Prezes pozwolił Ziobrze dalej niszczyć sądownictwo, prawdopodobnie także blokować unijne środki, a przy okazji walnąć pałką w Pinokia. A Ziobro pomógł Prezesowi zachować twarz i utrzymać swojego kolegę jeszcze z czasów PC na stanowisku Naczelnego Drukarza, na pohybel Polsce i naszym portfelom. Witamy w autokracji. Cebulą na torcie niech będzie plotka, wedle której do rządu ma wrócić jeden z najwierniejszych ziobrowych buldogów, czyli Janusz Kowalski. Ten od otwierającego się noża. Właściwy facet do Ministerstwa Rozwoju.
Tymczasem, a być może właśnie dlatego, Ziobro podejmuje próbę kolejnej ofensywy ustrojowej, która pozwoli mu poszerzyć władzę i wyjść poza wszelką kontrolę. Otóż grupa ziobrowych akolitów złożyła do Trybunału Polexitowego wniosek o zbadanie konstytucyjności ustawy o izbach adwokackich i radcowskich. Zostawmy oficjalne wytłumaczenie jako ciekawostkę i oczywiste kłamstwo (że niby rejonizacja Izb Adowkackich ogranicza wolność gospodarczą) i zacytujmy oficjalne uzasadnienie, w którym ziobryści rozpoznają „społecznie nośne problemy, pojawiające się ostatnimi czasy w przestrzeni publicznej, a związane z podejmowaniem uchwał czy przyjmowaniu praktyk przez organy samorządów zawodowych”. Tłumacząc na polski: Ziobrze nie podoba się, że Izby Adwokackie czasem wydają uchwały krytykujące jego kretyńskie deformy, więc pod pretekstem ograniczenia praw do prowadzenia działalności gospodarczej, będzie te Izby udupiał, wykorzystując do tego przejęty 6 lat temu Trybunał Konstytucyjny, stając tym poza nie tylko kontrolą, ale też krytyką. W powyższym zdaniu mamy do czynienia przynajmniej z pięcioma przykładami umafijnienia naszego państwa pod rządami Partii. Dodajmy do tego, że ziobryści uważają, że obecne przepisy prowadzą do „tyranii większości”, pod którym to pojęciem – na to wychodzi – rozumieją po prostu demokrację. [6][7]
Jeśli ktoś nadal nie rozumie, czemu Partia tak intensywnie próbuje rozwalić wymiar sprawiedliwości i skundlić sądy, to uprzejmie donoszę, że niezależny od Ziobry czy Prezesa Sąd Okręgowy w Płocku uniewinnił Elżbietę Podleśną, oskarżoną o napisanie na kilku biurach Partii słów „PiS = PZPR”, a na chodniku przed kościołem jeszcze „Kaci Kobiet”. Rzecz miała miejsce w lipcu 2018, ale sprawa zakończyła się dopiero teraz, bo Ziobro robił wszystko, by z wykroczenia zrobić sprawę kryminalną. W tym celu np. zamiast zmyć napis z chodnika (albo zostawić do samoistnego wytarcia, co jest normalną praktyką), celowo zlecono wymianę chodnikowego bruku oraz folii na witrynach biur Partii, żeby sztucznie podbić koszty „wandalizmu” Podleśnej i móc ją nękać procesem. Wszystko to poszło jak krew w piach, bo sąd ją właśnie uniewinnił. Tak, Zbyszek prawdopodobnie złoży kasację. Tak, to jest pierdolone represjonowanie aktywistów. [10]
Konfederassija okazuje się być wprost bandą kremlingów, odcinek 12345. Niejaki Jakub Mierzejewski, konfiarska jedynka z Poznania, zareagował na incydent z Chorzowa, gdzie ktoś wywiesił w oknie flagę z ruską Z-tką. "Skoro można wywieszac flagę Ukrainy, to Rosji też można. Obie strony są winne w tym konflikcie" - oznajmił Mierzejewski. Pomijając, że Z nie jest oficjalną flagą FR (choć w sumie mogłaby być), to mamy tu do czynienia zarówno że złamaniem tzw. ustawy sankcyjnej (którą każe za propagowanie symboli wspierających inwazję na Ukrainę) oraz znacznie starszego paragrafu 117kk, który zabrania pochwalania wojny napastniczej. Nie muszę już dodawać, że godna papieża Franciszka brednia o „dwóch winnych stronach”, to wprost putinowska propaganda. [8]
#DworczykLeaks – odcinek 12345.Okazuje się, że Pinokio, jak na premiera 38-milionowego kraju przystało – był osobiście informowany o zwolnieniu Wojciecha Manna z radiowej Trójki. Zabawnie wyszło na jaw, że w procesie zawieszania i zwalniania Manna brało udział całkiem sporo ludzi, zarówno z Trójki, jak i z KPRM (niezastąpieni Tomasze: Fil i Matynia), ale też dziennikarze Michał Majewski czy Siergiej Szojgu, przepraszam Robert Mazurek (prawda, że podobny?). Całego maila do Pinokia pisze niejaki Jarosław Gajewski, dziennikarzyna drugoligowy, choć zaufany. Na tyle zaufany, że zgodnie z jego zaleceniami, Manna wtedy nie zwolniono, bo to byłby „strzał w stopę”. To niby pociesza, ale może nie zapominajmy, że clou sprawy jest fakt, iż premier ze swoją kancelarią ręcznie zarządza takimi detalami jak zatrudnienie jednego dziennikarza radiowego, choćby był nie wiem jak znany i lubiany. Fakt, że wszystko dzieje się na nieformalnym kanale komunikacji w czworokącie KPRM - Radio - Rada Etyki – randomowi doradcy, to już tylko wyższe piętro tego mafijnego torciku.[12]
CEBULA NA TORCIE
Wprawdzie Partia konsekwentnie putinizuje nasz kraj, to nie zapominajmy, że na marginesach naszego życia publicznego istnieją też najprawdziwsze prokremlowskie szurie, gorsze nawet od Konfederassiji. Otóż znany wszystkim Wojciech Olszański, ps. Aleksander Jabłonowski, ps. Jaszczur, wyszedł z aresztu i z marszu wrócił do śmierciowrogoojczyźnienia. Na boku, jeden z jego „kamratów”, niejaki Krzysztof Jóźwiak, były chorąży WP, napisał list otwarty do Putina, w którym – pomiędzy całkowicie losowo rozrzuconymi interpunkcją i Wielkimi Literami – wielokrotnie przepraszał za haniebny incydent z Siergiejem Andriejewem i czerwoną farbą. Jak bardzo chcecie, to w źródle znajdziecie treść całego listu, ale tak w ciemno mogę założyć, że nawet Putin rzadko czyta tak wiernopoddańcze pierdololo. [9]
#TydzieńWReżimie – odcinek 62
Oj działo się w tym tygodniu, choć nieco pod przykrywką. Pierwsze 6 punktów tego podsumowania traktujcie jako elementy większej całości, przedstawione niekoniecznie chronologicznie. Lecimy.
Najpierw tło. Otóż mniej więcej od stycznia, w łonie tzw. Zjednoczonej tzw. Prawicy trwa spór o ziobrowe deformy wymiaru sprawiedliwości. Przypomnę, że to od nich zależy odmrożenie unijnych środków na pocovidową odbudowę, czyli KPO, oraz potencjalnie także unieruchomienie całych środków z budżetu unijnego do roku 2027, czyli owych 770 mld złotych, którymi Partia chwaliła się dwa lata temu na billboardach. Przepychanki zasadniczo dotyczą wyboru jednej z trzech ustaw o Sądzie Najwyższym: Adriana, ziobrystów lub Partii. Żaden z projektów nie rozwiązuje całkowicie problemu Izby Dyscyplinarnej, a co najważniejsze, żaden nawet nie dotyka kwestii neo-KRS, która jest jądrem konfliktu praworządnościowego z Komisją Europejską i szerzej światem cywilizowanym. I wygląda na to, że w minionym tygodniu, doszło w tym sporze do przesilenia, które opiszę w kolejnych punktach.
Partia, z pomocą Kukiza i trzech sejmowych planktoniaków (w tym pantofelka Mejzy), przegłosowała Adama Glapińskiego na drugą kadencję na stanowisku szefa NBP. Przy czym należy pamiętać, że Glapa jest szefem NBP tylko z nazwy, gdyż w rzeczywistości pełni funkcję całkowicie posłusznego politbiuru kreatywnego księgowego. Takiego, który przymknie oko tam gdzie trzeba (np. na masowe pompowanie pieniędzy na rynek, w którym zresztą bierze udział, skupując obligacje PFR i BGK) oraz powie publicznie wszystko, co mu wyślą SMS-sem z centrali (np. że inflacja jest pod kontrolą i mamy kupę hajsu). Spodziewajmy się dalszego chaosu, wzrostu rat kredytów i szalejących cen, bowiem Glapa niedawno oznajmił, że NBP ma „nieprzebrane ilości gotówki”, a inflacja, sięgająca już 12.4%, "nie wymknęła się spod kontroli". Glapie przysługuje teraz kolejne 6 lat, prawie do 80-tki. [1][2]
Niestety, wybór Glapińskiego ma też drugie dno. Bowiem jeszcze tydzień temu, jego kandydaturę (przypomnę: wysuniętą przez Adriana 4 miesiące temu) blokowało Stronnictwo Polexitowe Zbyszka Ziobry i Prezesowi po prostu brakowało większości. Wiele wskazuje na to, że po miesiącach wojny podjazdowej oraz straszenia się wyborami, Partia i ziobryści doszli do porozumienia i klepnęli deal pt. „poparcie Glapińskiego w zamian za pozwolenie na dalszą dewastację wymiaru sprawiedliwości”. Bowiem na czwartkowym posiedzeniu Sejmu, w sposób nagły, w porządek obrad wrzucono głosowanie nad nowymi członkami neo-KRS (patrz pkt 1), których szybciutko i przy pełnej zgodzie obozu ZP przegłosowano. Czyli poczynione kolejny krok na drodze ku całkowitemu skłóceniu nas z UE oraz zwykłej dyktaturze.[4]
Co więcej: w środę, czyli dzień wcześniej, rzecznik tzw. rządu, pan Piotr Müller, ogłosił, że Partia i KE doszły do porozumienia w sprawie KPO. Przekaz był cokolwiek niejednoznaczny, bo z jednej strony ogłoszono, że porozumiano się w sprawie „kamieni milowych”, a z drugiej, że „KPO powinien być formalnie zaakceptowany w ciągu kilku dni”. Jak dla mnie, te dwa stwierdzenia nie są tożsame, ale ok, przyjmijmy, że doszło do JAKIEGOŚ porozumienia, nawet tak szczątkowego jak naszkicowanie podstawowej mapy drogowej dojścia do prawdziwego porozumienia. To było w środę. Tymczasem w czwartek, z zaskoczki, Partia przegłosowała nowych członków neo-KRS, która – znów patrz pkt 1 - jest jądrem całego problemu. Jeśli negocjatorzy KE nie wiedzieli o planowanym na następny dzień głosowaniu, to mogą się słusznie czuć oszukani, a całe porozumienie, jakie by nie było, może od tego upaść. Możliwe też, że zagrywka ta była kolejnym sprytnym ciosem Ziobry w Pinokia, który najbardziej obrywa medialnie za fiasko rozmów z KE. Opcją najgorszą jest, że Zachód wiedział o glosownaiu o neo-KRS, a mimo to poszedł z Partią na deal, bo już odpuścił Polsce. Mam szczerą nadzieję, że tak nie jest, choć z pewnością ucieszyłoby to i Prezesa i Ziobrę.[3]Tuż przed dograniem dealu Partii z Ziobrą (czyli nie przypadkiem), ten drugi ogłosił, że szeregi SP zasili posłanka Partii Anna Maria Siarkowska. Tak, ta od antycovidowej szurii. Tym samym, ziobrystów zrobiło się nagle 20 sztuk, czym trzymają Prezesa za jaja jeszcze mocniej niż dotychczas. Dodajmy, że Siarkowska to klasyczna chorągiewka. Albo więc dokonuje bardzo złych ocen, albo wie, żena wykluczające Ziobrę z polityki wybory się nie zanosi. Wszystko to jest także element owego przesilenia. Prawdopodobnie tak jak ploteczki, które nagle obiegły internet, jakoby jedna ze słynnych asystentek Glapińskiego (ta od rusycystyki), miała go szantażować jakimś nagraniem, w domyśle intymnym. Fakt, że w sieci pojawiło się jej zdjęcie ze znanym z produkowania gówno-dokumentów i ujawniania taśm nieznanego pochodzenia Sylwestrem Latkowskim, tylko nakręciło spekulacje. Na ten moment nie wiadomo: albo byl to element „negocjacji” Partii i Ziobry, albo ten kto kontroluje Latkowskiego, od dzisiaj kontroluje też NBP. Obie opcje są dobre. [5] [11]
Wygląda więc na to, że Partia i Ziobro się dogadali, na pohybel Polsce i światu. Prezes pozwolił Ziobrze dalej niszczyć sądownictwo, prawdopodobnie także blokować unijne środki, a przy okazji walnąć pałką w Pinokia. A Ziobro pomógł Prezesowi zachować twarz i utrzymać swojego kolegę jeszcze z czasów PC na stanowisku Naczelnego Drukarza, na pohybel Polsce i naszym portfelom. Witamy w autokracji. Cebulą na torcie niech będzie plotka, wedle której do rządu ma wrócić jeden z najwierniejszych ziobrowych buldogów, czyli Janusz Kowalski. Ten od otwierającego się noża. Właściwy facet do Ministerstwa Rozwoju.
Tymczasem, a być może właśnie dlatego, Ziobro podejmuje próbę kolejnej ofensywy ustrojowej, która pozwoli mu poszerzyć władzę i wyjść poza wszelką kontrolę. Otóż grupa ziobrowych akolitów złożyła do Trybunału Polexitowego wniosek o zbadanie konstytucyjności ustawy o izbach adwokackich i radcowskich. Zostawmy oficjalne wytłumaczenie jako ciekawostkę i oczywiste kłamstwo (że niby rejonizacja Izb Adowkackich ogranicza wolność gospodarczą) i zacytujmy oficjalne uzasadnienie, w którym ziobryści rozpoznają „społecznie nośne problemy, pojawiające się ostatnimi czasy w przestrzeni publicznej, a związane z podejmowaniem uchwał czy przyjmowaniu praktyk przez organy samorządów zawodowych”. Tłumacząc na polski: Ziobrze nie podoba się, że Izby Adwokackie czasem wydają uchwały krytykujące jego kretyńskie deformy, więc pod pretekstem ograniczenia praw do prowadzenia działalności gospodarczej, będzie te Izby udupiał, wykorzystując do tego przejęty 6 lat temu Trybunał Konstytucyjny, stając tym poza nie tylko kontrolą, ale też krytyką. W powyższym zdaniu mamy do czynienia przynajmniej z pięcioma przykładami umafijnienia naszego państwa pod rządami Partii. Dodajmy do tego, że ziobryści uważają, że obecne przepisy prowadzą do „tyranii większości”, pod którym to pojęciem – na to wychodzi – rozumieją po prostu demokrację. [6][7]
Jeśli ktoś nadal nie rozumie, czemu Partia tak intensywnie próbuje rozwalić wymiar sprawiedliwości i skundlić sądy, to uprzejmie donoszę, że niezależny od Ziobry czy Prezesa Sąd Okręgowy w Płocku uniewinnił Elżbietę Podleśną, oskarżoną o napisanie na kilku biurach Partii słów „PiS = PZPR”, a na chodniku przed kościołem jeszcze „Kaci Kobiet”. Rzecz miała miejsce w lipcu 2018, ale sprawa zakończyła się dopiero teraz, bo Ziobro robił wszystko, by z wykroczenia zrobić sprawę kryminalną. W tym celu np. zamiast zmyć napis z chodnika (albo zostawić do samoistnego wytarcia, co jest normalną praktyką), celowo zlecono wymianę chodnikowego bruku oraz folii na witrynach biur Partii, żeby sztucznie podbić koszty „wandalizmu” Podleśnej i móc ją nękać procesem. Wszystko to poszło jak krew w piach, bo sąd ją właśnie uniewinnił. Tak, Zbyszek prawdopodobnie złoży kasację. Tak, to jest pierdolone represjonowanie aktywistów. [10]
Konfederassija okazuje się być wprost bandą kremlingów, odcinek 12345. Niejaki Jakub Mierzejewski, konfiarska jedynka z Poznania, zareagował na incydent z Chorzowa, gdzie ktoś wywiesił w oknie flagę z ruską Z-tką. "Skoro można wywieszac flagę Ukrainy, to Rosji też można. Obie strony są winne w tym konflikcie" - oznajmił Mierzejewski. Pomijając, że Z nie jest oficjalną flagą FR (choć w sumie mogłaby być), to mamy tu do czynienia zarówno że złamaniem tzw. ustawy sankcyjnej (którą każe za propagowanie symboli wspierających inwazję na Ukrainę) oraz znacznie starszego paragrafu 117kk, który zabrania pochwalania wojny napastniczej. Nie muszę już dodawać, że godna papieża Franciszka brednia o „dwóch winnych stronach”, to wprost putinowska propaganda. [8]
#DworczykLeaks – odcinek 12345.Okazuje się, że Pinokio, jak na premiera 38-milionowego kraju przystało – był osobiście informowany o zwolnieniu Wojciecha Manna z radiowej Trójki. Zabawnie wyszło na jaw, że w procesie zawieszania i zwalniania Manna brało udział całkiem sporo ludzi, zarówno z Trójki, jak i z KPRM (niezastąpieni Tomasze: Fil i Matynia), ale też dziennikarze Michał Majewski czy Siergiej Szojgu, przepraszam Robert Mazurek (prawda, że podobny?). Całego maila do Pinokia pisze niejaki Jarosław Gajewski, dziennikarzyna drugoligowy, choć zaufany. Na tyle zaufany, że zgodnie z jego zaleceniami, Manna wtedy nie zwolniono, bo to byłby „strzał w stopę”. To niby pociesza, ale może nie zapominajmy, że clou sprawy jest fakt, iż premier ze swoją kancelarią ręcznie zarządza takimi detalami jak zatrudnienie jednego dziennikarza radiowego, choćby był nie wiem jak znany i lubiany. Fakt, że wszystko dzieje się na nieformalnym kanale komunikacji w czworokącie KPRM - Radio - Rada Etyki – randomowi doradcy, to już tylko wyższe piętro tego mafijnego torciku.[12]
CEBULA NA TORCIE
Wprawdzie Partia konsekwentnie putinizuje nasz kraj, to nie zapominajmy, że na marginesach naszego życia publicznego istnieją też najprawdziwsze prokremlowskie szurie, gorsze nawet od Konfederassiji. Otóż znany wszystkim Wojciech Olszański, ps. Aleksander Jabłonowski, ps. Jaszczur, wyszedł z aresztu i z marszu wrócił do śmierciowrogoojczyźnienia. Na boku, jeden z jego „kamratów”, niejaki Krzysztof Jóźwiak, były chorąży WP, napisał list otwarty do Putina, w którym – pomiędzy całkowicie losowo rozrzuconymi interpunkcją i Wielkimi Literami – wielokrotnie przepraszał za haniebny incydent z Siergiejem Andriejewem i czerwoną farbą. Jak bardzo chcecie, to w źródle znajdziecie treść całego listu, ale tak w ciemno mogę założyć, że nawet Putin rzadko czyta tak wiernopoddańcze pierdololo. [9]
Żabodukt Postów: 78446
kumak
Żabodukt, postów: 78446
Środa, 18 maja 2022 08:06:14
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Za zestrzelony ✈

https://fb.watch/d4hy8pI6yv/
Post edytowany
Żabodukt Postów: 78446
kumak
Żabodukt, postów: 78446
Środa, 18 maja 2022 21:18:50
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Siły Zbrojne Ukrainy opanowują pancerne polskie „dziki”
Post edytowany
Żabodukt Postów: 78446
kumak
Żabodukt, postów: 78446
Wtorek, 24 maja 2022 09:10:09
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Doniesienia z putinowskiej Polski
Okazuje się, że można uprawiać dorosłą politykę międzynarodową, gdy się tylko na chwilę przestanie histeryzować, bić pianę o zamierzchłe czasy, utożsamiać się z przodkami i ogólnie uprawiać inszą magię. Popatrzmy.

Pisałem jakiś czas temu, że obserwujemy obecnie historyczne zbliżenie narodów polskiego i ukraińskiego. Przy czym zaznaczyłem, że w odróżnieniu od chłopców narodowców, ludzie rozumni wiedzą, że chodzi po prostu o miliony tworzących właśnie wspólne historie Polaków i Ukraińców, a nie o abstrakcyjne Narody. Nie napisałem natomiast, że za tym zbliżeniem na szczeblu społecznym i ludzkim powinno nastąpić analogiczne zbliżenie na szczeblu państwowym. I że oba procesy będą się nawzajem napędzały w dodatnim sprzężeniu zwrotnym, co wyjdzie nam wszystkim na dobre. Nie napisałem, bo nie byłem pewien czy tak rzeczywiście będzie. Na szczęście, wygląda na to, iż te obawy były nieuzasadnione. Bo to się chyba zaczyna dziać. I dużo nam mówi o różnicy między dwoma szkołami myślenia o państwie i społeczeństwie. O metodzie pragmatycznej, przemyślanej, świeckiej, wyrosłej z zachodniego oświeceniowego racjonalizmu i demokratycznego pojmowania dobra wspólnego. Oraz o metodzie magicznej, charakterystycznej dla wszelakich reżimów.

Weźmy te lwy na Cmentarzu Orląt Lwowskich. Czy ktoś umie mi podać jeden dobry, racjonalny powód, dla którego były one przez lata zakryte paździerzowymi skrzyniami? Aha, bo było na nich napisane „Zawsze wierny tobie Polsko”, to jest ten powód. I to przez ten nieistniejący już napis ukraińscy nacjonaliści doznawali incydentu kałowego, porównywalnego tylko z tym przytrafiającym się polskim nacjonalistom, gdy zobaczą jakiś analogiczny niemiecki napis we Wrocławiu, Szczecinie czy Olsztynie. No bo jak to „tobie Polsko” na ukraińskiej ziemi, w Hałyczynie? Nie do pomyślenia, takie lewackie niuansowanie historii i wiązanie jej z miejscem, a nie Narodem. Jest to zrozumiałe, bo ukraińscy nacjonaliści – choć brzmi to przewrotnie – są przede wszystkim nacjonalistami, a dopiero potem Ukraińcami. A nacjonaliści wszystkich krajów są do siebie wkurwiająco podobni, bo w większości są po prostu idiotami. I tak kolejne polskie rządy zabiegały o to, by lwy wróciły na cmentarz (bo od lat 70. do 2015 w ogóle były gdzie indziej), a kolejne rządy ukraińskie (i władze samego Lwowa) lawirowały między utrzymywaniem dobrych relacji z Polską i niedenerwowaniem chłopców nacjonalistów. Oraz zwykłych Ukraińców, wychowanych w takich samych jak u nas „patriotycznych domach”, gdzie pozwala się wprawdzie myśleć, ale jednak głównie magicznie. Owi zwykli, ale wychowani patriotycznie, Ukraińcy również mogliby zareagować na odsłonięcie lwów histerią, zapewne okraszoną bajkami o polskim rewizjonizmie czy neokolonializmie. Oczywiście fakt relokacji lwów, a później ich zasłonięcia, do histerii doprowadzał polskich nacjonalistów (którzy są na tyle głupi, by ten rewizjonizm jednak czasem uprawiać), na co z kolei histerią reagowali nacjonaliści ukraińscy i tak w kółko. W efekcie publiczna debata o relacjach między dwoma sporymi krajami w centrum Europy była zdominowana przez kłótnię o:
Dwa.
Kurwa.
Kamienne.
Lwy.
Brzmi jak Bareja, ale tak było. Kto na tym zyskiwał? Przecież wiadomo.

Aż wybuchła wojna, miliony Ukraińców i Polaków nagle się poznało z bliska, nikt nikogo nie kolonizował, ani nie zarąbał siekierą, więc mer Lwowa Andrij Sadowy wziął, skrzynki zdjął. I tyle je widzieli. I co? I nic. Lwy stoją. Okazało się, że wszyscy jesteśmy bardziej dorośli, niż się chłopcom nacjonalistom wydawało. I mniej skłonni do nawiązywania propagowanej przez nich transcendentnej więzi z Przodkami, choćby żyli i za króla ćwieczka. I bardziej zdolni do spokojnego, pozbawionego niepotrzebnych uniesień patrzenia na historię. I bardziej świadomi, że historia to, no...historia. I może nie ma się co tak nią w kółko masturbować. Pisałem parę razy, że ta wojna powiedziała w wielu kwestiach wielkie „sprawdzam”. No więc to jest ten mniej oczywisty przykład. Nagle wszystkim jest głupio, że przez tyle lat trwała tak kretyńska kłótnia o tak niepotrzebną rzecz. Bo okazało się, że wystarczyło o tym pomyśleć dosłownie kilka minut i te skrzynki po prostu zdjąć. I cyk, problem rozwiązany.

(A pamiętajmy, że nie wszystkim się ta prosta sztuka udaje, czego dowodem niech będzie Macedonia Północna, czyli była Była Jugosłowiańska Republika Macedonii. Nie, nie Macedonia. Czemu? Bo na dźwięk tej nazwy kałotoku doznawali nacjonaliści greccy, bo jak to, Macedonia, obok ICH Macedonii, niedoczekanie. Same shit, different state.)

To samo z Wołyniem. Może najpierw przypomnę, że ta rzeź miała miejsce 80 lat temu. Ok? Ok. Ja wiem, że pewnie żyją jeszcze jakieś sędziwe ofiary. Wiem, że traumę da się dziedziczyć. Ale trzeba być pękniętym dzbanem, by myśleć, że jedynym sposobem na „nie zapomnienie” jest histeryczne przypominanie, jakby ta zbrodnia wydarzyła się wczoraj. To samo dotyczy zresztą wspomnianych wyżej Orląt Lwowskich sprzed 104 (słownie: stu czterech) lat. To raz. Dwa: by nie rozumieć, że to właśnie takie nacjonalistyczne pierdololo, tyle że dociągnięte do absolutnej ekstremy, doprowadziło do tej rzezi, to trzeba naprawdę nie chcieć tego rozumieć. Jest to ten sam przeciwny rozumowi instynkt stadny, który skłania ludzi do wniosku, że ta cała hitlerowska okupacja to była zła, bo to ONI okupowali NAS. Trzy: trzeba naprawdę nie chcieć widzieć, że babranie się w tym krwawym konflikcie, tylko i wyłącznie generuje nowe konflikty tu i teraz. Bo każdą próbę pragmatycznego rozwiązania jakiegoś realnego problemu, dotykającego milionów ludzi, da się ekspresowo udupić i utopić w histerii. Nie ma to sensu, ale działa.

I znowu: jak tylko usiąść i chwilę pomyśleć, to człowiek widzi jakie to wszystko jest beznadziejnie płytkie i tępe. I oparte na – no sorry, ale innego słowa na to nie mam – magii. No bo przepraszam, ale co ten Wołyń ma wspólnego z - dajmy na to – legendarnymi korkami na polsko-ukraińskiej granicy? Wygląda na to, że nic, bo taki Adrian pojechał teraz do Kijowa (tak, chwalę, to było dobre przemówienie) i nagle się okazało, że dwa spore państwa jednak potrafią ogarnąć korek na granicy. Szok. No któż by się spodziewał, że wystarczy oddzielić pasy dla tirów i osobówek oraz wprowadzić wspólną kontrolę celną, oszczędzając tym samym miliony godzin roboczych miesięcznie i ułatwiając życie dziesiątkom tysięcy ludzi . Tak, to było tak proste, zawsze. Serio, przecież każdy z nas wpadłby na te pomysły w kilka minut. Tylko trzeba było wznieść się ponad wieczne myślenie o Przodkach i zająć się teraźniejszością. Racjonalnie, pragmatycznie, po zachodniemu. Trzeba było zrozumieć, że Państwo to nie jest tylko dodatek do Narodu. Tylko struktura, która zasadniczo ma ułatwiać życie swoim obywatelom. Problem też w tym, że nawet jak człowiek do takiego wniosku dojdzie, to przecież ONI, ci drudzy, ONI nie doszli, o nie, ONI ciągle chcą udawać, że zbrodni nie było. Albo nam o niej przypominać, zależy po której stronie granicy stoimy. Nie muszę dodawać, kto lubi szczuć NAS na ONYCH i vice versa.
Ale to nie wszystko. Teraz Zełeński zapowiedział ustawę, która da Polakom w Ukrainie specjalny status. Póki co szczegółów nie ujawniono, ale jest to z pewnością nie tylko gest (choć w tych czasach gesty też są ważne), ale realne działanie. A dopiero co dziś, pani wicepremier Iryna Wereszczuk powiedziała w Polsat News, że ekshumacja ofiar rzezi wołyńskiej to nie problem. No, bo nie jest. „Zrobimy wszystko, żeby szybko rozwiązać wszystkie problemy z przeszłości. Najważniejsze to mieć dobre chęci, a my mamy wolę i chęci” – dodała, udowadniając, że w trzeciej dekadzie XXI wieku, w Europie Środkowej, można jednak budować relacje międzynarodowe w oparciu o współpracę, a nie permanentne wytykanie sobie win.

Czyli da się, serio. Nasza Partia ma wprawdzie w tej kwestii rozdwojenie jaźni, bo jednak frakcja domyślnie szczująca na Zachód ma się w przekazie medialnym dobrze. Ale nawet ta banda melepet w końcu dała te czołgi i PESEL-e. I to się liczy, bo to są realne działania, które zmieniają rzeczywistość na lepszą. Nawet jeśli Pinokio próbował zepsuć dobre wrażenie jakie generalnie wywarło przemówienie Adriana w Kijowie jakimś abstrakcyjnym pierdoleniem o Norwegii, która rzekomo żeruje na wojnie, to czołgi tam zostaną, podobnie jak Ukraińcy na naszym rynku pracy, w naszym systemie emerytalnym, na naszych uczelniach itd. I dobrze.
Żabodukt Postów: 78446
kumak
Żabodukt, postów: 78446
Środa, 25 maja 2022 05:22:43
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Drony Kamikaze Switchblade są już na polu bitwy
Post edytowany
Żabodukt Postów: 78446
kumak
Żabodukt, postów: 78446
Środa, 25 maja 2022 14:28:04
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Французская САУ "Caesar" уже депутинизирует оккупантов!
Post edytowany
Żabodukt Postów: 78446
kumak
Żabodukt, postów: 78446
Środa, 25 maja 2022 19:37:35
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Karma natychmiastowa: Rosyjscy propagandyści pomagają Ukrainie zniszczyć jeden z największych systemów ciężkich moździerzy ostrzalujących
Rosyjski propagandysta noszący filmy opaski „Z” rosyjski 2S4 Tyulpan 240mm samojezdny ciężki moździerz (jeden z największych obecnie używanych systemów moździerzowych) strzelający do Siewierodoniecka, głównego celu rosyjskich ataków.
Został natychmiast zniszczony przez ukraińską artylerię z brygady szybkiego reagowania Gwardii Narodowej, powiedział Serhij Haidai, regionalny szef obwodu Ługa Według niego to ten Tyulpan zniszczył most między Siewierodonieckiem a Lysychańskiem, uderzając w wysiłki ewakuacyjne Ukrainy z miasta.
"Dzięki za wskazówkę! " Haidai napisał, zwracając się do propagandystów.
Obecnie Siewierodonieck jest najgorętszym miejscem w Donbasie, ponieważ Rosja kieruje wszelkie wysiłki w kierunku otoczenia i przejęcia miasta. Wczoraj Rosja próbowała awansować z 4 kierunków, ale została odepchnięta. 5 czołgów, 4 systemy artyleryjskie, 10 APV, 1 dron Orlan zostały zniszczone – poinformował Haidai. https://www.facebook.com/watch?v=429026575714837
Żabodukt Postów: 78446
kumak
Żabodukt, postów: 78446
Czwartek, 26 maja 2022 22:15:44
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Україна отримала протикорабельні ракети Гарпун
Post edytowany
Żabodukt Postów: 78446
kumak
Żabodukt, postów: 78446
Niedziela, 29 maja 2022 06:48:48
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Straty armii rosyjskiej wkrótce sięgną 30 tys
Post edytowany
Żabodukt Postów: 78446
kumak
Żabodukt, postów: 78446
Czwartek, 2 czerwca 2022 21:55:46
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Post edytowany
Żabodukt Postów: 78446
kumak
Żabodukt, postów: 78446
Czwartek, 2 czerwca 2022 22:27:37
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Donbas
Post edytowany
Żabodukt Postów: 78446
kumak
Żabodukt, postów: 78446
Piątek, 3 czerwca 2022 05:36:04
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Post edytowany
Żabodukt Postów: 78446
kumak
Żabodukt, postów: 78446
Piątek, 3 czerwca 2022 23:28:56
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Rosyjski dziennikarz opowiada o potędze wyrzutni pocisków termobarycznych TOS-1, nawet mu jeden pocisk odpalili na potrzeby reportażu. A tu przyszedł zwrot do nadawcy Bardziej po ludzku. Ukraiński radar wyśledził skąd odpalono pocisk i artyleria odpowiedziała ogniem kontrbateryjnym.
Post edytowany

Watek został zamknięty ze względu na długi czas (minimum pół roku), jaki upłynął od ostatniego postu.

Aktualności

OK