Z wakacji na Teneryfie przywiozłem COVID-19. W Polsce nie chcą mi nawet zrobić testu"
— Miałem prawie 40 stopni gorączki, majaki, drgawki. Z wakacji na Wyspach Kanaryjskich wróciłem z COVID-19. Tyle że w Polsce nie jestem uznany za chorego, bo nikt nie chce zrobić mi państwowego testu — mówi Onetowi pan Maciej, mieszkaniec Białegostoku. Okazuje się, że obecnie system Ministerstwa Zdrowia nie rejestruje wszystkich osób z koronawirusem, a praktycznie tylko tych, którzy trafiają do szpitala. To zaś może znacząco zaniżać statystyki zarażeń.Pan Maciej usłyszał od lekarza rodzinnego, że ten nie skieruje go na badanie pod kątem COVID-19, tylko może sobie sam kupić test w aptece i go zrobić
Kiedy mężczyzna poinformował go, że już to uczynił i test wyszedł pozytywnie, lekarz poradził mu, żeby w takim razie pozostał w domu i się kurował
W międzyczasie zaraził się od niego jego syn, który nie był z nim wakacjach. — Siedzimy więc w domu, ale formalnie nie chorujemy na COVID-19, bo nie jesteśmy ujęci w systemie. Aż boję się myśleć, ile jest takich osób jak my, którym odmówiono testów. A ilu z nich chodzi po ulicach i zaraża innych? — pyta nasz rozmówca
"Lekarz POZ nie może obecnie wystawić skierowania na badanie testem genetycznym. Lekarz POZ może wykonać test antygenowy testami z Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych (RARS)" — tłumaczy Ministerstwo Zdrowia
Tymczasem na wskazanej przez resort stronie rządowej czytamy, że "o skierowaniu pacjenta na test w kierunku koronawirusa zdecyduje lekarz, na podstawie oceny stanu zdrowia, w tym objawów, które mogą wskazywać na COVID-19"
— Pacjent jest testowany dopiero wtedy, gdy jest już w ciężkim stanie i wymaga hospitalizacji. Takie mamy zalecenia. Szczerze powiedziawszy, to trochę przerażające, ale takie właśnie jest teraz podejście rządzących do covidu — mówi nam jedna z lekarek