Kasy fiskalne - lekarze, prawnicy itd..

@q-kulka masz rację, nie sprawdzałem kwot i rozporządzenia, ale teraz sprawdziłem i rozumiem, że 40 000 jest progiem? Jeśli się machnąłem to sorry, ale nie bardziej moją uwagę zwróciło to, że byłem niedawno z dzieckiem u lekarza i za wizytę wziął 50zł. Zazwyczaj bierze 70, ale to była kontrolna.
Lekarz ten przyjmuje 2 razy w tygodniu i ja byłem 12-sty, po mnie były jeszcze 3 osoby. Lekarz ten przyjmuje niewiele ponad godzinę. Licząc najprościej, niech to będzie nawet te 12 osób po średniej 60 zł to z dnia ma 720, a tygodnia 1440. Wystarczy mu pracować w ten sposób 40 tygodni by mieć 58 000. To uproszczenie, ale takie są realia. 2 x w tygodniu po 1,5 h.
Wydaje mi się zatem, że prawnicy czy lekarze rzadko kiedy nie przekraczają tego progu.
Pamiętacie krzyki taksówkarzy? I co? Dają radę.
To nie jest kwestia "zaperzania", ale wskazanie, że państwo jest słabe. Nie potrafi sobie poradzić z lekarzami, nigdy. Teraz przy aferze NFZ (chociaż tu nie opowiadam się po żadnej ze stron), i zawsze przy tak zwanej solidarności zawodowej. A koszty dla państwa z uczciwego rozliczania się z zarobków na pewno byłyby znaczące.
Może to naiwność, ale uważam, że wcale nasze państwo nie ma złych rozwiązań prawnych w większości aspektów, a jedynie jest za słabe by je właściwie realizować. Na wielu szczeblach i w wielu sytuacjach. Przykłady można mnożyć i mnożyć, a ten w obecnych czasach wydaje mi się dosyć wyrazisty.

Po prostu jestem zdania, że nikt nie powinien być równiejszy wobec prawa. Tu podałem przykład lekarzy, ale oczywiście dotyczy to prawników czy nawet nauczycieli i ich korepetycji.

Paragony w małych sklepikach, cóż, mogę tylko potwierdzić.. Wiecie łatwiej w PIT'cie wyhaczyć za ciepłym biurkiem, że ktoś się pomylił na 10 groszy niż z własnej inicjatywy skontrolować sklep czy lekarza.

@ L i Marian - w tej dyskusji dla mnie ważniejsze jest spojrzenie od strony klienta czy pacjenta. Nie zaglądam w kieszeń nikomu (od sprawdzenia, czy ktoś się poprawnie rozlicza z podatku jest US), natomiast interesuje mnie paragon jako dowód zakupu i później podstawa reklamacji. I w przypadku zakupów w sklepie jest niezbędny, żeby potem mieć możliwość coś zareklamować, co jednak czasem się zdarza. Lekarz ma obowiązek prowadzenia dokumentacji medycznej, więc ślad po wizycie powinien być, w przypadku prawnika nie bardzo wyobrażam sobie, co można by reklamować...

@giovanna - w Mińsku we wszystkich dużych sklepach zawsze paragon dostaję, ale w małych już muszę przypominać, z jednego nawet zrezygnowałam, bo już mnie wkurzało wieczne przypominanie pani ekspedientce o tym. Ale mimo że w salonie fryzjerskim (dużym!) tez nie dostaję paragonu, co najwyżej kwitek, jeśli płace karta, to z nich nie zrezygnuję, bo zależy mi na konkretnej fryzjerce...no i jeśli fryzura by mi nie odpowiadała, mogę poskarżyć się od razu, bez paragonu ;)

tak na marginesie...@L - tak, to prawda, wszyscy powinni być równi wobec prawa. Tylko policz sobie, tak z grubsza...ile państwo traci na niedopłaconych podatkach, już nawet z tych nieszczęsnych sklepików, a ile wydaje na przykład na ubezpieczenia zdrowotne rolników... i fakt, że większość rolników i pseudorolników podatków od dochodów też nie płaci, i to wcale. Czyli de facto fundują im je inni podatnicy. Dopiero przy takiej skali widać, że naprawdę nie o kasy fiskalne w kolejnych miejscach warto się gorączkować, tylko zupełnie gdzie indziej szukać oszczędności.