Jak Orlen okradał Polaków?
Pod koniec 2022 r. kierowcy w całej Polsce ustawiali się w kolejkach na stacjach paliw, chcąc zdążyć przed noworoczną podwyżką VAT-u, która miała wywindować ceny benzyny, oleju napędowego i LPG. Jak się okazało – niepotrzebnie – informuje portal money.pl. W 2023 r. ceny na stacjach PKN Orlen są takie same jak w grudniu ubiegłego roku. Czy państwowy koncern celowo zarabiał na kierowcach? Zdaniem ekspertów rządzącym pomogła sytuacja rynkowa.
W niedzielę na stacjach Orlenu ceny były niemal takie same jak w ostatnich dniach 2022 roku. Rzecz w tym, że wraz z nadejściem 2023 r. wzrosły podatki od paliw. Od niedzieli podniesiono stawki akcyzy i opłaty paliwowej. Już samo przywrócenie dotychczasowego poziomu VAT-u powinno podbić cenę detaliczną paliw o co najmniej 1 zł za litr.
Tymczasem 1 stycznia na stacjach wydarzyło się coś nieoczekiwanego. Kierowcy, którzy nie zdążyli zatankować auta w sylwestra, zobaczyli takie same ceny jak pod koniec 2022 r. U niektórych widok ten wywołał oburzenie. Pojawiły się pytania, czy Orlen w ubiegłym roku celowo nie zawyżał marży, zarabiając tym samym na polskich kierowcach w jeszcze większym stopniu.
Przypomnijmy, że od stycznia 2023 r. do cen paliw ponownie doliczany jest VAT według stawki 23-procentowej, którą w lutym 2022 r. obniżono do 8 proc. Tymczasem ostatecznie do żadnych podwyżek nie doszło, za to już w ostatni dzień roku Orlen obniżył hurtowe ceny paliw aż o 12 proc.
“Rządzącym pomogła sytuacja rynkowa. Ceny na światowych rynkach hurtowych spadały od dłuższego czasu, zarówno w przypadku ropy, jak i diesla, co ułatwiło rządzącym zadanie. Na razie jest to więc całkiem udany ruch, bo udało się uniknąć zdenerwowania społecznego, które mogłoby się pojawić, gdyby ceny paliw nagle wrosły” – mówi money.pl jeden ze współpracujących z płockim koncernem analityków, który chce zachować anonimowość.
Orlen tłumaczy się
Do obecnego zamieszania związanego z poziomem cen na stacjach w 2023 r. odniósł się PKN Orlen. Adam B. Czyżewski, główny ekonomista koncernu mówi, że poziom cen detalicznych paliw musi odzwierciedlać ich podaż. Dodaje także, że nie ma miejsca na obniżki cen, dopóki podaż jest ograniczona.
“Zarzuca się nam, że skoro obniżyliśmy cenę 30 grudnia, to mogliśmy to zrobić wcześniej. Nie mogliśmy, bo sytuacja na rynku jest taka, że doprowadzilibyśmy do kolejek na stacjach. A teraz cena detaliczna nie spadła, ponieważ nadal nie ma miejsca na jej spadek ze względu na ograniczoną podaż” – tłumaczy Czyżewski.
Jak podkreśla, dla konsumenta liczą się ceny detaliczne, to te ceny determinują popyt na paliwa, i muszą uwzględniać otoczenie rynkowe. – Utrzymywanie ceny na poziomie gwarantującej zbilansowanie popytu z podażą to świadoma polityka na całym świecie, nie tylko Orlenu – wyjaśnia.
Czyżewski przytoczył przykład Węgier, gdzie ceny przez wiele miesięcy były zamrożone na zbyt niskim poziomie, co spowodowało realne braki paliw na stacjach, a Węgrzy musieli jeździli tankować na Słowację. „Niedawno cena na Węgrzech została uwolniona i jest jedną z najwyższych w Europie. Brak paliw dał się odczuć we Francji w październiku 2022 r. Wtedy – w wyniku strajków – podaż nie nadążyła za popytem. Problem braku paliw stał się bardzo ważnym tematem politycznymi i społecznym” – podkreślił. Na Węgrzech podaż okazała się niewystarczająca w warunkach zwiększonego popytu, wywołanego właśnie obniżeniem ceny – zaznaczył główny ekonomista PKN Orlen.