(...) Skala tego zjawiska jest tak duża, że duchowni boją się reakcji wiernych, którzy mogliby się zachować na przykład tak, jak wierni w Irlandii, którzy po wybuchu tych wszystkich skandali i ujawnieniu skali przestępstw odchodzili z Kościoła w setkach tysięcy. Druga sprawa to odszkodowania. Wszystkie Kościoły zaczęły już w jakiejś formie wypłacać ofiarom odszkodowania. Tymczasem polski Kościół wciąż stoi na stanowisku, że to odpowiedzialność konkretnego księdza, a nie instytucji – nawet jeśli ta instytucja przenosiła sprawcę z miejsca na miejsce i umożliwiała mu gwałcenie kolejnych dzieci przez całe lata. W Stanach Kościół wypłacił ofiarom już około trzech miliardów dolarów odszkodowań. Polski Kościół wysyła do ofiary prawnika, który oferuje pięć tysięcy złotych za podpisanie zrzeczenia się roszczeń i obietnicę, że nie wystąpi się na drogę prawną.
Chyba każdy zetknął się z historiami o księżach naciągających dzieci w konfesjonale na rozmowy o seksie czy masturbacji. To obrzydliwe. Takie rozmowy w istocie są molestowaniem. Znam dorosłe kobiety, które wychodziły z konfesjonału wstrząśnięte i oburzone, bo miały poczucie, że ksiądz chciał sobie posłuchać z detalami, jak wygląda ich seks z mężem. Niestety dziecko nie ma wyboru – i jest w tej sytuacji całkowicie odsłonięte przed księdzem i całkowicie podatne na manipulację.
(...) W pamięci publicznej nie istnieją kontrowersyjne zachowania Kościoła, jak choćby listy pasterskie z czasów okupacji zalecające modlitwy o nawrócenie Żydów – w apogeum Zagłady! – czy milczenie w marcu ‘68. Nie mówiąc o stałym zwalczaniu praw kobiet czy zdobyczy medycyny. Polskie dzieci nie dowiedzą się o tych faktach w szkole, która zresztą staje się coraz bardziej bezbronna wobec kościelnej obecności i indoktrynacji. Księża mają już nawet pracować jako wychowawcy klas, co jest jawną dyskryminacją niekatolickich dzieci.
Tak, do tego ludzie dorośli sięgają pamięcią najdalej do powojnia i czasów, kiedy Kościół dawał schronienie opozycjonistom – i te zasługi są podkreślane w debacie publicznej. W Polsce nawet życie osób niewierzących czy innych wyznań jest zdeterminowane przez Kościół katolicki, który bez pardonu wchodzi do polityki, mediów, szkół, szpitali i innych instytucji. W małych miejscowościach wpływy Kościoła są ogromne, dlatego ofiary pochodzące z takich miejsc i wsi są w najtrudniejszej sytuacji. Po rozmowach z wieloma osobami zakładam, że to tam właśnie ofiar jest więcej, chociaż oczywiście nie mamy żadnych statystyk czy badań w tej sprawie, bo Kościół odmawia dostępu do informacji o skali tego zjawiska.
http://krytykapolityczna.pl/kraj/sekielski-kosciol-katolic...