Manuela Gretkowska
7 min ·
Ta ostatnie niedziela, pojutrze. Być może ostatnia niedziela takiej Polski. Od 12 lipca, jeśli wygra Duda, niedziele poszarzeją w dni powszednie autorytarnego państwa.
Nastanie wymarzony przez Kaczyńskiego Dudapeszt. Skończy się Rzeczpospolita Dwojga Narodów - Polandu na granicy rozumu z Pislandem. Polska dziadów patriarchalnych, w spółkach państwowych, w ornatach, jednej partii, o jednej wierze i dwóch wieżach.
Śmieszą mnie inteligenckie nawoływania do empatii dla suwerena. Empatia nie polega na tym, żeby dać się zaciukać. Tu nie ma już dyskusji, który kandydat lepszy, czyj pomysł na Polskę sensowniejszy. PiS to brak praw obywatelskich i zamordyzm. Żebyśmy wszyscy mieli mordy, a nie twarze w ustroju, gdzie zachowanie twarzy staje się aktem politycznym. Przecież dzisiaj znowu nękano sędziego Żurka, za udowodnienie pisowskiego łamania prawa.
Inteligencjo, jeśli jeszcze ją masz, nie mów o pracy u podstaw z ludem. Jakby trzeba nawracać pogan politycznych, nie słyszących nigdy o zbawieniu przez demokrację. Suweren nie zdaje sobie sprawy, że mówi prozą, a tym bardziej Derridą, powtarzając prostackie brednie tłoczone mu przez propagandę. Nie ma elit, wartości, każdy jest bogiem, a Bóg nie tyle umarł, co śpi na parafii, z dziećmi, albo w pałacu biskupim. Szacunek się prezydentowi polskiemu należy, nie wybory prezydenckie żeby przegrał.
Motłoch się straszy i przekupuje, nie edukuje, co wie Morawiecki. Jeździ po gminach z atrapą czeku wielkości plakatu wyborczego, rozdając narysowane miliardy za wierność rządowi czyli Dudzie. Pitoli przy tym o pięknie Księżyca nad ziemią suwalską, jak partyjniacy na dożynkach za Gomułki. Pisowcy w ten sposób dożynają nie watahę, a Polskę. Sceny żywcem z moich „Faworyt”, gdy tuż przed rozpadem Polski, pijany kretyn Radziwiłł jeździł po zapadłych sejmikach rozdając szlacheckiej hołocie łapówki za głosy.
Rozdawnictwo Morawieckiego oburza też młodych wyborców Bosaka. Dla nich nie tylko machloje PiSu, ale każda prawdziwa socjaldemokracja to państwo opresyjne polegające na zabieraniu jednym i dawaniu drugim. Bosakowcy kultywując swój indywidualizm sierot liberalnych, sami muszą się dorobić. Nikt im nie dał, za to każdy chce odebrać. Dlatego domagają się totalnej wolności, przypierdalając wolności innych - gejów, feministek, UE.
Hołownia nazwał swój ruch 2 tysiące 50. Dokładniej byłoby 2 tysiące 300 zł. Tyle wynosi najcześciej wypłacana polska pensja. Dziwne, że Szymon zamartwia się z czego będzie żył. Tak jak inni, jego wyborcy… średnio normalnie. Przewodniczy przecież Ruchowi Społecznemu stworzonemu dla dobra społeczeństwa, a nie kiedyś jego ruchania z kasy podatnika wzorem ruców Palikota czy Kukiza.
Hołownia i Bosak zachowują się, jakby właśnie wybierali się do grobu w polityczne zaświaty. Śmieszne, że nie widzą otwierającej się dla nich zapadni jeśli PiS te wybory wygra. Jeszcze śmieszniejsze, gdy obaj tonąc na Titanicu napinają mięśnie umysłów i marynarek w pokazie kulturystycznym, bo orkiestra gra. A ich wyborców trzeba prosić, żeby się nie obrażali. Tytaniczna praca, przekonać ambitnych urażonych, by nie głosowali na swoją zagładę.